niedziela, 2 lutego 2014

Zima czasem ksiazek / Winterzeit- Lesezeit

Ostatnio oprócz dziergania, takze duzo czytam. Przypadkiem wpadla mi w rece ksiazka Zsuzsy Bánk "Der Schwimmer", czyli "Plywak". Historia pewnej wegierskiej rodziny po wydarzeniach roku 1956. Matka ucieka na zachód, pozostawiajac w kraju meza z dwójka malych dzieci. Mezczyzna popada w depresje, sprzedaje dom, od tej pory wedruje po Wegrzech, zatrzymujac sie to u jednych, to u drugich krewnych. Ksiazka jest spojrzeniem malej córeczki na losy rodziny, i moze niektóremu wydac sie... dosyc nudna. Co mnie ujelo, byla moja znajomosc wszystkich przystanków bohaterów ksiazki. O ile sama rodzinna wies nic mi nie mówila, to juz wszystkie inne miasta, w których pracowali rodzice, potem wszystkie miejscowowsci nad Balatonem, i oczywiscie Pest. Znam czynszówki Pestu, podwórka z galeriami, cmentarz Kerepesi, chyba wszystkie miejscowosci dookola Balatonu. Gdy opisywano, jak Virág przemieszcza sie motocyklem z Badacsony do Tihany, mialam przed oczami te droge, która- nie zmienila sie od  czasów powojennych. Lektura tej ksiazki byla jak spotkanie z dawnymi znajomymi.

In letzter Zeit stricke ich zwar auch, aber lese auch vermehrt. Zufällig fiel mir "Der Schwimmer" in die Hände, der Autorin Zsuzsa Bánk. Es ist die Geschichte einer ungarischen Familie nach den Unruhen von 1956. Die Mutter flieht in den Westen, lässt den Ehemann und zwei Kinder zurück in Ungarn. Der Vater der Kinder verfällt in eine Depression, verkauft Haus und Hof, und seit dem zieht er durch Land mit den Kindern, von einen Verwandten zu anderen. Die Geschichte ist aus der Sicht der kleinen Tochter geschrieben, und so mancher Leser kann sie etwas langweilig empfinden. Was mich an ihr verzauberte, war die Tatsache, dass ich alles dort Beschriebenes wie meine Westentasche kannte. Ok, das Heimatdorf der Kinder nicht, aber die Städte drum rum, wo die Eltern arbeiten gingen, alle Ortschaften am Plattensee, die Mietshäuser von Pest mit ihren Innenhöfen, Kerepesi- Friedhof. Wenn beschrieben wurde, wie Virág mit ihrem Motorrad von Badacsony nach Tihany fuhr, hatte ich genau die Strasse vor Augen, die seit zig Jahren unverändert blieb. Das Buch war für mich wie- alte Bekannte wieder sehen. 




Druga ksiazka jest pozyczone 2 dni temu "Drugie zycie" Marcina Wolskiego. Ksiazke czytam jednym tchem, juz dawno nie mialam w rekach czegos tak swietnie komicznego. Pomimo, ze trescia nie jest jedynie komedia. Mam jeszcze jakies 60 stron do przeczytania, i juz niecierpliwie sie, jak to wszystko sie skonczy, bo w polowie akcji zaszlo nieco science- fiction ;) Mysle, ze ta lektura nie tylko mnie rozbawila. Nie znam autora Wolskiego, ale chetnie poczytam jeszcze cos jego, o ile okazja sie zdarzy. W porównaniu do niego Chmielewska autentycznie przynudza- moje wrazenia po przeczytaniu jesienia "Lesia"- to moze kiedys bylo i smieszne, ale nie dzisiaj. Wolski pozostaje we wspólczesnosci i przynajmniej wiadmomo, o co mu chodzi, czy to technicznie, czy historycznie.

Das zweite Buch ist das vor 2 Tagen ausgeliehene "Zweites Leben" von Marcin Wolski. Ich lese das Buch in einem durch, sozusagen ohne Luft zu holen. Schon lange hatte ich so ein super lustiges Buch in den Händen gehabt. Obwohl es in der Geschichte nicht nur lustig zugeht. Ich habe nur noch- leider- 60 Seiten zu lesen, und bin mehr als neugierig, wie die Geschichte ausgeht, weil mitten drin etwas science- fiction dazu kam ;) Ich denke, das Buch wird nicht nur mir gefallen. Der Schriftsteller Wolski ist mir noch gänzlich unbekannt, aber bei der nächsten Gelegenheit schaue ich nach seinen anderen Werken. Im Vergleich dazu ist Chmielewska mit ihrem "Lesio" einfach nur langweilig. "Lesio" habe ich im Herbst gelesen, und mein Eindruck dazu: na ja, vielleicht mal war das Buch komisch, jetzt nicht mehr. Wolski bewegt sich in der Gegenwart, und der Leser weiß, worum es geht, ob technisch, ob geschichtlich. 



14 komentarzy:

  1. a to czytałaś?
    http://pushkinpress.com/book/red-love-2/
    szkoda, że nie ma po polsku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, ale historie wschoidnioniemieckich rodzin za czasów NRD sa mi znane na zywo. Takze dramaty rodzin rozlaczonych, dzieci z politycznych adopcji- znam kogos takiego. Niesamowite, co ludzie potrafia zrobic innym ludziom.

      Usuń
    2. domyślam się, że jesteś w temacie. Dla mnie rozłąka i dylematy rodzin z tej strony granicy to temat nierozpoznany.

      Usuń
    3. Jestem, z przyczyn towarzysko- przyjaznych. Wiele rozmawiamy, wiem, jak zyli, co jak sie odbywalo- i ze PRL w porównaniu do ich zycia, to byl lajcik.

      Usuń
  2. kobietawbarwachjesieni:
    Tak zareklamowałaś tę książkę, że jak ją gdzieś znajdę, to przeczytam. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, a ja czytam robiąc na drutach ogromną, czarną, nudną akrylową tunikę. Już ją raz całą sprułam, bo wyszła wielka jak torba i robię ponownie. I na i Padzie czytam sobie przy tym Shirley Jackson, bo w TV takie idiotyzmy, ze strach. Tylko trudno to razem na kolanach trzymać. The Road Throu the Wall czytam aktualnie. Jak się dzierga samymi prawymi a markery zwiastują miejsca krytyczne to czytać można spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też lubię sobie poczytać w zimowe wieczory, zwłaszcza z herbatą i kotem na kolanach ;-) w sobotę zakupiłam "Wiedeńską grę" Carli Montero i "Śpiewaj ogrody" Pawła Huelle. Zaczęłam od pierwszej.
    A jak tam się Kubuś chowa?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio zakochana jestem w audiobookach, które polecam wszystkim przemieszczającym się. Własnie skończyłam słuchać "Inferno", a teraz zaczęłam "Mężczyzna który zapomina o żonie" - zapowiada się ciekawie. Czytałam też niedawno "Zaklinacza czasu", którego wszystkim polecam.
    Marcin Wolski to znany w Polsce satyryk. On lata temu pisał teksty m.in. do audycji w trójce "Sześćdziesiąt minut na godzinę".

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspanialy satyryk!
    Przy okazji zapoluje na inne jego ksiazki.
    Kubus sie chowa, w calym tego slowa znaczeniu ;)
    A tak zyciowo, zaczyna sie starzec, takie krótkie zycie zwierzatka niestety, ale to bylo jasne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcin Wolski jest bardzo płodny pisarsko i ksiązek napisał sporo.
    Ja czytałam "Prezydent von Dyzma" i "Mocarstwo" i jakoś się poczuciem humoru pana Wolskiego zmęczyłam;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Chmielewskiej nie lubię, nie przemawia do mnie i zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektórzy prawie wojny o nią toczyli na blogach. Ostatnio w kryminałach siedzę, ale nie namawiam nikogo, jeśli ten tym literatury komuś nie odpowiada!

    OdpowiedzUsuń
  9. To pewnie przez za długie czytelnicze życie nie lubię ani Wolskiego, ani Chmielewskiej. Oboje byli kiedyś młodzi i odkrywczy: Lesio, czy Romans Wszechczasów były świetne, o ile czytało się po 3 strony dziennie. I faktycznie można było ze śmiechu umrzeć. A potem nastąpiło wiele lat regularnego autocytatu. Nie do czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. ale się rozczytałaś, Spritko, mam pytanie- jestem w połowie ogona smoka, moje ząbki są robione w co 5 żeberku,czy teraz ma w co drugim rzędzie odbierać po 2 oczka i ząbki robić tak jak wczesniej? nie będzie zbyt szybko ubywać?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio wypożyczyłam Drwala- Witkowskiego, ale zapowiada się dość ponuro. Nie wiem, czy nie zrezygnuję... BBM

    OdpowiedzUsuń