niedziela, 9 marca 2014

Zyje i jestem / Ich lebe und bin da

Oczywiscie ostatnimi czasy mój czas zajmuje Mira. Oficjalnie jest psem mojego ojca, ale wszystko co urzedowe, idzie na mnie. Takze psia szkólka, i planowane "prawo jazdy na psa"- u nas obowiazkowe.
Przed dwiema nocami Mira zachorowala. W piatek rano bylismy u weterynarza, obadano ja, stwierdzono zapalenie jelita. Zaopatrzono doraznie i do domu lekami. Mialo byc lepiej, niestety wczoraj w nocy zaczelo byc Mirze gorzej, dostala drgawek. Na szczescie weterynarz, oddalony od nas 7 kilometrów, odbiera telefony i w nocy. Pojechalam z nia natychmiast do gabinetu. Dostala kroplówke z roztworu ringera, glukoze, diazepam, kortyzon, nowamine, na koniec furosemid. Stwierdzono, ze musiala pozrec cos toksycznego. Musiala zostac na reszte nocy w klinice, ja o drugiej w nocy wrócilam do domu. Reszte nocy telefon nie zadzwonil, powiadomiono by mnie natychmiast, gdyby zaczelo dziac sie cos niedobrego. W tym przypadku brak wiadomosci byl dobra wiadomoscia. Przedzwonilam przed ósma rano, bylo faktycznie wszystko ok, a w poludnie moglam juz Mire odebrac z kliniki. Byla bardzo zmeczona, prawdopodobnie dodatkowo i z leków, rano wstrzyknieto jej jeszcze awiomaryne. W domu zaczela juz prosto chodzic, a przy otrzepywaniu sie, juz sie nie przewracala, jak jeszcze w klinice. Po poludniu zrobila kupke, wieczorem dostala dietetycznego jedzonka, noc z soboty na niedziele minela bez wiekszych sensacji oprócz dwa razy siusiu na podloge. Na nastepne rano, czyli dzisiaj, kontrola u weterynarza, zbadano jej poziom cukru we krwi, bo w nocy byl dosyc niski, ale jest juz w porzadku. Wyciagneto wenflona, bo z tym byla wypiana do domu, w razie czego. Na wszelki wypadek dostala jeszcze zastrzyk przeciwbólowy, który po poludniu odespala. Teraz bylam z nia znowu na malym spacerku, jest wyraznie ozywiona, zaglada, nasluchuje, niucha wszystko. Akurat dostala swoja dietetyczna jeszcze kolacje, i odpoczywa do nastepnego siusiania.

Der Grund, warum ich in letzter Zeit so selten hier war, ist natürlich Mira. Offiziell ist sie der Hund meines Vaters, aber alles "amtliche", was dazu gehört, ist meine Angelegenheit. Auch die Hundeschule und der geplante Hundeführerschein- bei uns in Niedersachsen Pflicht. 
Vor 2 Nächten ist Mira irgendwie krank geworden. Am Freitag morgen waren wir also zum Tierarzt, sie wurde untersucht und danach festgestellt, sie hätte eine Darmentzündung. Sie bekam gleich dort Medikamente gespritzt, und Tabletten für zu Hause. Das sollte ihr bald helfen, leider wurde es anders. In der Nacht bekam sie zu krampfen. Glücklicherweise geht die Tierarztpraxis, nur 7 Kilometer von uns entfernt, auch nachts ans Telefon. Also sofort Hund eingepackt und hin in die Praxis. Mira bekam intravenös Ringerlösung, dann Glukose, Diazepam, Cortison, Novamin, zum Schluss Furosemid. Die Tierärzte meinten, sie hätte eine Vergiftung erlitten, und sie musste die restliche Nacht in der Klinik bleiben. Um 2 Uhr nachts war ich wieder zu Hause. Das Telefon hat nachts nicht geklingelt, was ein gutes Zeichen war- man hätte mich sofort informiert, wenn es Mira schlechter ginge; also keine Nachrichten waren gute nachrichten. Kurz vor 8 habe ich selber angerufen, tatsächlich war alles ok mit ihr, und mittags durfte ich sie wieder abholen. Sie war richtig geschafft, lag aber auch daran, dass sie noch Vomex gespritzt bekommen hatte. Zu Hause lief sie aber schon ziemlich gerade, und beim Ausschütteln fiel sie nicht mehr um, was noch in der Klinik der Fall war. Am Nachmittag hat sie ein Häufchen gemacht, danach gab es Diätfutter, und die Nacht vom Samstag auf den Sonntag verlief ganz gut, bis auf zwei Pfützen auf dem Fußboden. Am nächsten Morgen, also heute, fuhren wir zur Kontrolle, der Blutzuckerspiegel wurde nochmal untersucht, weil er in der Nacht der Aufnahme zu niedrig war- diesmal war er in Norm. Mira konnte also der venöse Zugang entfernt werden, weil sie mit ihm entlassen wurde, falls noch irgendwas wäre. Es gab noch vorsichtshalber eine Schmerzspritze, die hat sie am Nachmittag ausgeschlafen. Jetzt komme ich mit ihr vom kleinen Spaziergang, sie ist richtig rege, schaut sich alles an, hört mit spitzen Ohren, und beschnüffelt alles. Gerade gab es ein kleines Abendessen, natürlich Diät, und sie ruht erstmal bis zum nächsten Ausgang zum Pinkeln. 

12 komentarzy:

  1. Biedna suczka, ciekawe czy zapamięta to sobie i nie będzie pchała wszystkiego do paszczy. Ale jak patrzę na naszą Felkę to wątpię ;-) Oby już wszystko z Mira było dobrze. Ściskamy Was mocno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekujemy :) przy jedzeniu jest juz powolniejsza, nie wciaga nosem, czyli nie boi sie, ze ktos jej zje jej porcje. Tak samo wie, ze co rano i wieczór, jest pewna micha. Poza tym jestem zdania, ze gdyby Mirabyla "francuskim pieskiem", to by nie przezyla. Ona jest kundelkiem z ulicy, niejedno g... juz zezarla, ma wiec inna odpornosc na wszystko. I to jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma nic smutniejszego niż chory pies. Tym bardziej, że się nie poskarży, tylko pada jak sznyta kiedy choroba jest poważna. Tak to jest na początku, potem będą lata zdrowego współżycia.
    To mogło być coś zjedzonego albo jakaś przyplątana nowa zaraza. Pewnie jest wyszczepiona na wszystko, więc nic śmiertelnego. Albo poronna postać jakiejś psiej zarazy.
    Wcale się rodzicom nie dziwię, że smutni byli. Człowiek choć powie co mu jest, zwierzęta są dzielne, ich choroby widać jak już ledwie żyją. Im dłużej psa znasz tym szybciej dostrzegasz nawet dyskretne objawy niedyspozycji. Czasem tylko smutek sygnalizuje ciężką chorobę. Suka koleżanki łatwo się męczyła i nie chciała spacerować daleko. W końcu po długich bataliach wyszło szydło z wora: szpiczak i choroba Cushinga (niestety z powodu guza przysadki u psów nieoperowalnego). To był stary pies, ale uważna obserwacja właścicielki dała mu jeszcze sporo życia przy dobrze prowadzonej terapii.
    Proszę biedaka żarłocznego wygłaskać ode mnie serdecznie. I rodziców pozdrowić. Jak ja rozumiem ich niepokój o Mirę!
    Co to jest prawo jazdy na psa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokument, ze mozna prowadzic psa, na serio. Ze jest sie odpowiedzialnym czlowiekiem i ma swojego psa pod kontrola. Nie wiem, czy obowiazuje w calych Niemczech, ale w Dolnej Saksonii tak. Powodem wprowadzenia tego zaswiadczenia byly wypadki z psami, pogryzione dzieci itp.

      http://www.planethund.com/aktuelles/hundefuehrerschein-pflicht-in-niedersachsen-mit-juli-2013-1104.html

      Usuń
  4. W miedzyczasie Mira powoli ozdrowiala. Biega jak zrebie, bylysmy dzisiaj w lesie, niucha, reaguje na fuj, teraz zjadla mala porcje i chrapie, potem jeszcze wyjdziemy na male sikanie i dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  5. z psami nie mam doswiadczenia, ale kiedys moj kot mial podobny przypadek, zatrul sie czyms w czasie nocnych wedrowek i cierpial ponad tydzien; dobrze, ze z Mira juz lepiej :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
  6. kobietawbarwachjesieni:
    Jakie to szczęście, że Mira trafiła właśnie do Ciebie. Ma prawdziwy dom i miłość. A nasz kot już drugi raz tak się schował w domu, że nie mogliśmy go znaleźć. Martwiliśmy się, że został na dworze i może zmarznie w nocy, a on, skubaniec, wlazł z tyłu w tapczan męża i sobie posypiał. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, ze juz po wszystkim. Mira pewnie bedzie Was kochala calym swym psim oddaniem. :-))))
    Kristofka

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna psinka. Dobrze, że już jest lepiej. A to psie prawo jazdy to super pomysł. Na każdego zwierzaka takie powinno być! Wszędzie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że Mira wyzdrowiała tak szybko. Dobra opieka lekarza i Twoja. bbm

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że z Mirą wszystko już ok. Taki ciepły pies. Myślę o charakterze.
    Bardzo podoba mi się, że piszesz również po niemiecku. Z radością czytam, bo jestem gramatyczny cienias no i siłą rzeczy mam coraz mniej kontaktu z tym językiem. Pozdrawiam serdecznie.))

    OdpowiedzUsuń