poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozmaitosci w jednym kawalku

Czesc rodziny emigrujaca za dwa tygodnie do Paragwaju pozegnana. Kuzyn, zona i dwie córki nastolatki. Gdy jakies dwa lata temu zaczeli z tym Paragwajem, myslalam, ze to jakies mzonki. A oni na serio. Kontenery juz na statku, dom pod Frankfurtem sprzedany, w Paragwaju kupiony, szkola dla dziewczyn nagrana, do pracy póki co sie nie wybieraja, maja w planie "odzyc" z oszczednosci i innej majetnosci, a potem sie zobaczy. no cóz, najwyzej za jakies 10 lat wróca i spadna nam na glowe jako przypadek spoleczny ;) eeeh, chyba raczej nie.

W pracy nadal nagonka, chca na serio wykopac nasza szefowa, która na poczatku czerwca poszla na urlop, na którym polamala staw skokowy i przeszla na zwolnienie lekarskie. Wrócila tydzien temu na dwa dni, zalecono jej zrzeczenie sie funkcji, grozac wypowiedzeniem. 2 dni pracowala na innym oddziale, i w zeszla srode pojechala na rehabilitacje, wiem miasto,ale nie wiem kliniki, jakos nie doszlismy do takich szczególów, po pierwszy raz i po prawie 20 latach widzialam zaplakana Jutte, i nie wiedzialam, co powiedziec, zeby cos jej ulzyc. Poqwiedzmy tak- mialam juz pare przelozonych, Jutta tez czasami miala swoje humo´ry i dziwne podejscie do innych spraw, ale jest ta szefowa, która chcialabym miec, az pójdzie na rente. To byloby jeszcze pare lat, Jutta akurat skonczyla 57 lat. Opowiedziala mi pare "zarzutów" ze strony kierwonictwa szpitala, a wiec kupy- doopy sie to nie trzyma, gdyby do najgorszego doszlo, Jutta ma calkowite szanse przes sadem pracy, ale.... czasu, nerwów i odcisku na psychice to juz nie cofnie.

Domowo nic nie dziwrgam, chodze na pieskowe spacery, wykorzystujac dni chlodne, ale jednak sloneczne. Czasami uporczywie pada, ale po godzinie przestaje, by za pare chwil slonca znowu pokropic. Mirka deszczu definitywnie nie lubi i pokazuje mi, ze mozna sie przed nim schowac w jakims ganku, jasne, pies z ulicy, zna sie na zyciu ;)

W psiej szkole swietnie sie uczy, jesli tak to mozna okreslic, zaleglosci ma jedynie w robieniu "placu" na odleglosc. I troche z tym szczekaniem na obce, przechodzace ulica psy odpuszcza. Wiele razy nie robi jazgotu, kieruje sie wieloma radami i wskazówkami od innych opsionych, przy czym uklon i podziekowanie dla niezastapionej i cierpliwej w pisaniu Gackowej :)

Z drutowania przerzucilam sie na czytanie- jeden z powodów, w czasie wakacji nie funkcjonuje kólko dziergajacych w klubie- drugi powód, mam zaleglosci w nowych wydaniach, i czasami glupio, nie móc miec zdania ;) caly czas czytam tez tzw. literature fachowa do tego prawa jazdy na psa.

Makler byl juz w domu Sophie i Rudiego, ma w planie dosyc szybko go sprzedac... Rudi w miedzyczasie jest na rehabilitacj i w Rotterdamie, w Niemczech nie mogli kontynuowac, poniewaz od paru tygodni Rudi jedynie po holendersku rozmawia- jezeli wogóle cos mówi. Potem osrodek pielegnacyjny. Jasne, ze Sophia nie pozostanie tutaj, w takim przypadku, zreszta w Holandii maja jeszcze dzieci i male wnuki. "Sprzedaje nasze marzenie"- tak to okreslila.

Maciek ma nowa dziewczyne, w piatek ja sobie na spokojnie obejrze. Do tej pory znam jedynie ze zdjec. Sol. 

7 komentarzy:

  1. Mnie też Gackowa wielokrotnie ratowała swoimi poradami. Takie praktyczne wskazówki są nie do przecenienia. Pozdrawiam. BBM

    OdpowiedzUsuń
  2. kobietawbarwachjesieni:
    Twój kuzyn z rodziną muszą chyba być jeszcze bardzo mlodzi jesli tak łatwo zdecydowali się na tak duża zmianę w swoim życiu. Na starość już by się im nie chciało.Tak myslę. Przesyłam Ci dużo serdecznych mysli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja Rodzinka odważna bardzo decydując się na taki zwrot w swoim życiu!
    A Mirka, mądra psinka, sama wie, co dla niej dobre!
    Szefowa taki sam pracownik, jak każdy inny, to i szykany też zalicza, takie zycie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto Jesienna, maja po czterdziesci pare lat, a córki 15 i 17.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to znaczy, ze ostatnie porady pomogły, fajnie. Z grzecznym psem milej się żyje. :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za piękną karteczkę! Niedługo sie zrewanżuję! :-))) Szkoda jednak, że nie masz skypa, byśmy kontynuowały nasze pogawędki z Niemiec!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy pomysł z tym Paragwajem, ale w końcu mamy jedno życie, więc jeśli chcemy spałniać marzenia to kiedy jak nie teraz?
    My chodziliśmy z Felą do psiego przedszkola, dzięki temu spokojnie reaguje na inne pieski na spacerach. Za to na podwórku, jak zobaczy za siatką innego psa lub kota, robi taki jazgot, że uszy puchną. Kiedyś 2 godziny bez przerwy ujadał na krowę sąsiadki ;-)

    OdpowiedzUsuń