środa, 8 października 2014

8 pazdziernik juz

Od tygodnia mój ojciec juz ma rehabilitacji, zaraz "za granica", czyli w lesie po stronie hesji. Jedzie sie do niego 50 kilometrów i okolo 50 minut, jako, ze u nas autostrady njet. Wciagnal sie do innego trybu zycia, zajec, cwiczen, pogadanek o zdrowiu. Klinika rehabilitacyjna jest dosyc renomowana, przyjmuje takze pacjentów po przeszczepie serca, czyli mozna miec zaufanie w sprawe.
O wszystkim jestesmy z mama na biezaco i po kilka razy dziennie informowane, jako, ze ojciec na telefonie komórkowym tylko smiga. Wydzwania po wszystkich sasiadach, znajomych i rodzinie oczywiscie. Ostatnio pisuje pocztówki ;) Jutro po poludniu kolejna krótka wizyta, Mirka tez oczywiscie jedzie, dookola las, to sie piesek dobrze wybiega.

W domu brakuje ogrodnika, stróza i porzadkowego ;) tak wiec grom róznych "duperelów" spadl jako obowiazek na mnie. Na szczescie konczy sie sezon koszenia trawników. Dzisiaj pracowalam przy autach, mycie, odkurzanie, przy okazji pozamiatalam garaze. Wczoraj na podwórzu, w pergoli, zamiatanie, omiatanie, pielegnacja ostatnich donic z kwiatami. Wolny od pracy tydzien nie moge sobie ot tak zmitrezyc. I na serio planuje sprzedaz czesci posesji, konkretnie jednej dzialki budowlanej.

Od Sabinki dostalam jakas tam cyfrowa telewizje polska, kiedy ja tam bede miala czas zajrzec, to nie wiem, moze na urlopie w listopadzie? O ile do wtedy toto uruchomie. Mam i Astre, i Hotbird, skrzyneczka jednak staje okoniem i melduje, ze ustawienia nie pasuja. Trudno.

Spacery z Mirka sa odskocznia, ona zreszta jak ogonek za mna drepta. A tak przy psim temacie: w sobote podchodze do egzaminu teoretycznego tego prawa jazdy na psa. Mysle, ze zdam, chyba, ze mi sie noga podwinie... ;) ech, raczej nie powinna. A dzisiaj wieczorem znowu spacerowalysmy z Mirka w Czarnym Kraju, u Sabinki.

















Pracowo- Jutte, moja szefowa, wygryzli. Dlugo z nia rozmawialam na temat, ma jeszcze przed soba 6 lat pracy, nie ma w planie chodzenia po sadach pracy i dochodzenia tego, co jej sie nalezy- bo kazdy sad przyznal by jej racje. Pragnie przede wszystkim spokoju. Rozumiem ja w tej kwestii, chociaz egosistycznie wolalabym, aby walczyla, zostala. Róznie bywalo, czasami trudno bylo za nia trafic, ale w sumie z wielu oddzialowych, po renacie byla ta, która chetnie zatrzymalabym do jej emerytury. Tak wiec szefowac bedzie jako zastepca nadgorliwa Dagma, a oddzialowym bedzie nieco mniej nadgorliwy, jednakze dziwny sam w sobie Gerd. Trudno mi go jeszcze ocenic, jaki naprawde jest. Minusa ma u mnie, bo wiedzial juz w maju, po co do nas przychodzi, juz wtedy zakielkowaly plany usuniecia Jutty latem i posadzenia jego na jej stolku.


2 komentarze:

  1. Na pracowe układy nie ma rady!
    A Ty nie prorokuj, że nie zdasz prawa na psa, bo to niemożliwe jest! Z tyloma sprawami sobie poradziłaś, to takie prawo dla Ciebie to pesteczka! I już!
    macham wesoło! :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne widoki, takie polskie z wierzbami :-) Krówki uwielbiam.
    A Jutcie współczuję, mam nadzieję, ze znajdzie coś innego na te 6 lat przed emeryturą.

    OdpowiedzUsuń