wtorek, 4 listopada 2014

Raz tak, a raz siak

To o moim sasiedzie. Ma ochote na czesc mojego ogrodu, który chetnie bym mu odsprzedala, zwlaszcza, ze teraz sam z pytaniem przyszedl. Koszty geodety go niby odstraszaja- okolo 1700, do tego dochodzi notariusz, podatek od zakupionego gruntu, koszty jednorazowe, które po prostu naleza do interesu. Pomija fakt, ze odsprzedalabym mu za nawet nie cwierc ceny, która polecaja oficjalnie od metra kwadratowego. Bo u mnie to jest wieksza chec pozbycia sie, niz profitu z tej dzialki. Jak on teraz nie zlapie przynete, to jemu juz chyba nic nie pomoze. Czekam jeszcze pare dni i oferuje na ebay, a on najwyzej niech sie zlosci, ze ktos mu przed nosem chalupe postawi. Bo na wypas baranów raczej nikt tej dzialki nie zakupi. Pozyjemy, zobaczymy.

Tak wiec dzisiejsze rano spedzilam w urzedach, bo mi ta checia kupna doope zawracal. Ok, przynajmniej podskoczylam do welnianego sklepu i wzielam instrukcje na nowy model szyjogrzeja, bo poprzedni tyle razy kopiowalam na zyczenie, ze az gdzies zagubilam.

Jesien nadal w pelnmej krasie, i nawet nie pada.... Mirka bryka w suchych lisciach, kopie dziury po ogrodzie- zobaczyla, ze ja tez kopie, pod cebulki kwiatów- chyba pomóc chciala. Poza tym, zawsze znajdzie moja torbe z robótka na drutach i rozwlecze wszystko po pokoju. Taka mala zólta zaraza ;)

Dzisiaj przypadkowo u kogos na facebooku zobaczylam zdjecia z wesela mojej chrzesnicy; ze ma w planie zamazpójscie, wiedzialam od niej samej, po latach przedzwonila do mnie, w lipcu to bylo, i powiedziala mi to. Wtedy pracowala w Niemczech, akurat z narzeczonym jechali do Polski na urlop, nazywalo sie, ze byc moze nadrobia drogi i wstapia do mnie. Nie wstapili i od tej pory cisza. Zaproszenia jakiegos oficjalnego tez nie dostalam. Nie wiem z kim, gdzie i której godzinie slub/ wesele sie odbylo, na zdjeciach byla z róznymi kuzynkami, narzeczonego/ pana mlodego wiec nawet fotograficznie nie zapoznalam. No cóz, tak wiec ominelo mnie glówkowanie nad wlasna kreacja na wesele i rozmyslania o wysokosci sumy na prezent.

Teraz mam urlop i odpoczywam. Bede czytac, dziergac, a dla rozrywki sprzatac strych.




7 komentarzy:

  1. sąsiad pewnie za darmo chce ;)
    z rodziną często tak bywa, chociaż to przykre...
    Mirka jest najlepsza :)
    udanego urlopu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdopodobnie jak sąsiad będzie zbyt długo zwlekał, to komu innemu sprzedasz drożej i lepiej na tym wyjdziesz.
    Miłego odpoczynku! BBM

    OdpowiedzUsuń
  3. p.s. To przepisywanie jako nieautomat jest beznadziejne! Przy zdrowych zmysłach będąc sama się wielokrotnie zastanawiam, co jest napisane w tych łamańcach. ;( BBM

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mogę zrozumieć o co chodzi sąsiadowi.
    Nie dosyć, ze chcesz mu sprzedać taniej, to pewnie by chciał byś wszelkie koszty z tym związane Ty zapłaciła.
    Mądrze mówi przysłowie, ze jak komuś podasz palec to on łapie całą rękę.

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak już poczekałaś dość, by sąsiad mógł z oferty skorzystać. Zatem nie zastanawiaj się i daj ofertę do sprzedaży poblicznej!
    Ja też zaczęłam drutowanki. Komin dla Córci skonczony, zabieram się do takiegoż dla starszej Wnuczki!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, że wesele to problem, ale też trochę dziwnie zachowała sie chrześnica. Powinna przynajmniej zawiadomić o tym, że wzieła slub. Ale widać teraz FB wszystko załatwia:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do sprzedazy; oboje mamy z glowa, ja i sasiad, tak stwierdzili inni. Ja, bo mu sprzedalabym tak tanio, a on, ze za takie pieniadze nie kupuje ;)

    OdpowiedzUsuń