piątek, 2 stycznia 2015

Pod psem ;)

W dzisiejszym wydaniu gazety regionalnej ukazalo sie zdjecie Mirki, jak mozna alternatywnie spedzic Sylwestra:


;)

Krótko przed pólnoca w locie chwycila wystrzelony korek, poza tym, Sylwester nie jest jej faworytem.


No to szczesliwego Nowego!



Poza tym, jakos leci. na sam koniec roku scielam sie z nowym szefem, poniewaz on na serio chcial mi w poniedzialek po poludniu, po wpól do czwartej, przekazac, czy mam jeszcze wieczorem przyjsc na dyzur, czy jednak bede miala wolne. Jak juz sie wyspie do trzeciej, wpól do czwartej i zanim przed siódma wyjade do pracy :/ nie ze mna takie zarty. Niestety mamy na oddziale wystarczajaco duzo nieco pindowatych kolezanek, które daja sie wpedzic w taki kozi róg, praktycznie nie odchodzac od domowego telefonu, i widocznie jemu sie zdaje, ze tak kazda. Trzeba go troche zreformowac.

Prawe ramie po raz kolejny mi wysiadlo, wine przypisuje 3- litrowym i 3- kilogramowym workom z plukankami pecherza, które musze zawieszac co i raz na stojaki od kroplówki, ponad wysokosc mojej glowy. Praktycznie ruch ramieniem do tylu czy inne typu siegniecia sobie do kieszeni, podciagniecia majtek czy zapasania sie w aucie, polaczone byly z niemozebnym bólem, mialam tam blokade prawie nie do przebycia. Rezonans magnetyczny wyjawil by wszystkie szczególy, co tam nie tak, ale nadal wykluczam. Zaczelam leczyc sie sama ( z powodu swiat i nieobecnosci lekarzy w gabinetach) czarcim pazurem, zaczyna poluzowywac. Nawet stanik daje sobie juz rade zapinac.

Dzieciaki byly na i po Swietach, obdarowani jestesmy zadawalajaco, ja najbardziej ciesze sie z nowego stolika z dwoma póleczkami i audiobookiem Darkside Park, i dla rozrywki, i dla ucha (cwiczenia).

A teraz zaczyna sie znowu normalne zycie, trzeba bedzie rozbierac choinke, chowac do nastepnego roku dekoracje, pare spraw czeka na zalatwienie, podlaczenie mojego pracowego telefonu, zainstalowanie czujników, ubezpieczenie zdrowotne Maciek juz sobie zalatwil. Konczy mu sie teraz, dokladnie w wieku 25 lat i 9 miesiecy- te 9 miesiecy to za wojsko- i jako student, musi ubezpieczyc sie sam i placic sam (?!). Ok, placic musze ja. I tutaj wytknelam dziwna polityke rodzinna, bo te pare miesiecy obciazona jestem dodatkowo, jako ze ubezpieczenie rodzinne sie skonczylo, zanim dziecko studia skonczylo, a w innych przypadkach dziala cale zycie bez kosztów dodatkowych, np zon domowych, niepracujacych nigdy i niekoniecznie wychowujacych kiedykolwiek dzieci. One sa ubezpieczone przy mezu bezplatnie do konca swojego zycia, czyli i 70 lat za fryko.... i dziwic sie, ze ludzie dzieci nie miewaja, przy takiej zadziwiajacej polityce rodzinnej. Oczywiscie teraz tez konczy mi sie dodatek rodzinny i przechodze na inna klase podatkowa, z wiekszymi odciagnieciami.




4 komentarze:

  1. Szefa faktycznie trzeba wychować. A Mirka pod kołderką jest urocza i wzruszająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowego i pomyślnego Roku.
    Mirka w "pościeli" świetna. Moje koty też do Sylwestra są źle usposobione;).

    OdpowiedzUsuń
  3. to ci szef,ma super pomysły, pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  4. Szefowi nie mozna się"dać" wrabiać!
    Mireczka rozkoszniak! :-)))

    OdpowiedzUsuń