poniedziałek, 2 lutego 2015

Co nadziergalam w miedzyczasie

Malo. Pomimo, ze mialam tym razem 10 dni wolnego grafikowego. Ostatnio jakos lubie czytac. Nie wiedzialam, ze Tine Wittler, popularna tutaj restauratorka i dekoratorka wnetrz, takze pisze. I to z polotem. Juz mi szkoda, ze ksiazka sie skonczy...


Powracajac do tematu. Wydziergalam 2 pary skarpet, obie na "do ludzi", z czego jedne jako prezent.



Szczególnie te nizej bardzo mi sie podobaly, i te wlasnie byly prezentem. 

Specjalnie do Berlina konczylam na szybko mitenki dla mnie, mialy byc nieco dluzsze, jako ze zima nas zaskoczyla. Niestety przedobrzylam, sa mi definitywnie o pól centymetra za duze. Po jednoktnym uzyciu wypralam i teraz czekaja sobie na adopcje. 


Z resztek wlóczki skarpetkowej zrobilam woiec sobie nowe, na mój rozmiar rak. Pasuja idealnie- a nie sa przy tym za krótkie.


A z pozostalej reszty tej samej skarpetkowej, szydelkuje lekka czapke. Jak bedzie nijako wygladac, spruje. Póki co, robótka punktuje lekkoscia.



Jak ten czas leci, Mirka za dwa tygodnie obchodzi pierwsza rocznice u nas :) Wkrecila sie w to nasze zycie, jak brakujaca czesc puzzle. Zadziwiajace. Nie przypuszczalam, ze bede miala kiedys psa w domu, teraz bez psa ciezko byloby mi sobie dtzien wyobrazic. Tak na marginesie, Mirka jest leniwa do rannego wstawania, jak ja jeszcze sie ubieram, to ona szybko jeszcze sie zakopie w bety i dolezy ;) Reszta jest tak, jak przepowiedziala Gackowa. Zawsze ktos czeka w domu i pilnuje, abym miala wystarczajaco ruchu na swiezym powietrzu. Bez niej zakopalabym sie w koce i gnila po pare dni. Na spacerach wietrze sobie glowe, co ostatnio jest mi bardzo potrzebne. Mircia nie jest uciazliwa, chociaz oznacza pewne obowiazki. Odczuwam to jednak bardziej jako styl zycia niz obowiazek w sensie: musze to czy tamto, musze isc z psem itp. Ide, bo lubie. Gdy pogoda jest bardzo niezyciowa, Mirka prawie pokazuje mi srodkowy palec i nie chce daleko chodzic. Wychodzila juz swoje w Bosni. Obecnie hasa po sniegu jak zajac, jasne, gdy mozna po zabawie wrócic do domu i wygrzac tylek. Aktualnie dziwuje sie, ze istnieje cos takiego jak kremowanie lapek... ;)


Sabina zadala jej jakiegos ziela chyba, jak ona ja kocha, i najchetniej by z niej nie zlazila, gdy Sabina przychodzi na kawe. 




6 komentarzy:

  1. kobietawbarwachjesieni:
    Pies to prawdziwy ;przyjaciel. Kot moze w zabawie zadrapać, pies nie. A Twoja Mira ma za co być Ci wdzięczna. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale sielanka z tą Mirką. Aż miło popatrzeć. To już rok minął! Pies nie jest jakiś głupek, pies lubi sobie pospać. Póki jesteś w domu to może spać, bo później to już tylko praca i praca. ;-) Moje panny rano także lubią poleniuchować. Obie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mirka wpasowała się w Twój dom. Bardzo przyjemnie czytać, jak wzajemnie odnalazłyście siebie- Ty Mirkę, ona Ciebie. :) BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BBM, ponoc kazdy kiedys spotka sie ze swoim psem.

      Usuń
  4. Pies to ktoś, kto Cię kocha bezwarunkowo! Dlatego ciesz się, że Ci sie przydarzyła! Jest wspaniała!
    Macham!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pies to ktoś, kto Cię kocha bezwarunkowo! Dlatego ciesz się, że Ci sie przydarzyła! Jest wspaniała!
    Macham!

    OdpowiedzUsuń