niedziela, 15 lutego 2015

Roczek Mirki

Roczek jako rocznica, jutro Mirczysko jest u nas dokladnie caly rok :)

Od poczatku byla bezproblemowa, ale jako bezproblemowa zarekomendowano mi ja. Wielu ludzi obawia sie brac psa z ulicy, w sumie prosto z ulicy to i ja mialabym jakies obawy, ale po ulicy i przede mna, Mirka byla w pielegnacji w doswiadczonych rekach, u ludzi, którzy chetnie i z sercem zajmuja sie takimi psiakami, i w ich opinie o psie mozna zaufac.

Z perspektywy roku powiem, ze Mirka wlaczyla sie  w zycie rodzinne jak dokladnie pasujaca czesc puzzle. Od poczatku ma staly tryb zycia- rano, w poludnie i pod wieczór spacerek maksi, w miedzyczasie przed poludniem i po poludniu wybiego do ogrodu, wieczorem okolo dziewiatej spacerek mini. Zaleznie od pracy, dzielimy te obowiazki z rodzicami. Zarelko rano i wieczorem, no i niestety czasami cos sie trafi poza przepisami, bo Mircia ma oczy i nimi patrzy, jak rasowy jamnik ;) Cos mi sie zdaje, ze psiej miss z niej nie zrobimy, mozemy to tez zrzucic na jej kastracje. Ok, caly czas pilnuje kalorycznosci przysmaków.

Do jej hobby nalezy spacerowanie, lezenie i ... gotowanie, badz tez asysta w kuchni. Nie bez grzesznych mysli, oczywiscie.
 Na spacerku spotyka pare znajomych psów, a czasami zapozna sie jakiegos nowego. Czasami jest spokojna, a czasami wyskakuje "z morda", nad czym ciagle pracuje. Jest juz lepiej, ale nie trace nadziei, ze bedzie calkiem spokojnie. Jak to sie mówi, droga jest tutaj celem.
Lubie tez z nia chodzic, i patrzec, jak idzie. Ma taki smieszny, okragly zadek z postawionym na sztorc i lekko zakrzywionym kompletnie nierasowym ogonkiem :D
Jak byl snieg, to chodzila po tym najglebszym, nie chodzila, a skakala jak zajac.
Ona ma w sobie i jamnika, i teriera, i uwielbia kopac dziury. Ma tez nieco swinski charakter, bo gdy zobaczy swiezy kreci kopczyk, to go rozgrzebuje i do niego sika. I wytlumacz jej, ze tak sie temu biednemu kretowi nie robi.
Co do wychodzenia, szczególnie wczesnym ranem, to Mircia ma leniwa dupcie, ja juz sie ubralam, ona jeszcze dolezy pod piernatami ;)
W kuchni i przy posilkach liczy baniaki i talerze. Ona chyba jeszcze nigdy syta nie byla... wiem, ze pies nie zna uczucia sytosci ;) ale wiem, ze sa psy, które znaja swoja miarke.

W zeszlym roku w cieplej porze roku, znaczy sie od marca do wruzesnia, chodzila do psiej szkólki, niestety przedluzenie o pare tygodni (bo mialam jesienny urlop) nie udalo sie z powodu zawalu mojego ojca i innych obowiazków z tym zwiazanych, ale teraz od marca planuje znowu semestr letni. Mircia mniej wiecej sie slucha, i nawet mozna ja spuscic ze smyczy, ale czasami jednak dostaje malpiego rozumu i leci za jakims zwierzem czy do innego psa. Mielismy juz tez sytuacje podbramkowa, bo ona tego psa szybciej zobaczyla niz ja, chociaz przy Mirce na luzie, ja mam oczy dookola glowy i w tylku tez. Wartalo by troche nad tym fachowo popracowac w szkólce, byc moze odzwyczaic ja od polowania? Z lezeniem na komando tez ma spore zaleglosci, ona jedynie siada. Przywolywanie odbywa sie na komando lakocia, troche to dziwne dla pobocznych, ale dla mnie jest wazne, ze daje sie tym przywolac. No chyba, ze od zajaca, czy innego psa, to nie.

Oczywiscie naumiala sie w domu pare rzeczy, nak którymi kazdy psi trener zalamal by rece, czyli: siedzenia na lawce przy stole, spania w lózku, czy to u mnie na górze, czy na dole u moich rodziców... ja to widze pragmatycznie. My chcielismy miec rodzinnego, kochanego pieska, którego moglibysmy nieco tez "rozpuscic", a nie psa milcyjnego, z którym gada sie jedynie w formie komanda. Dopóki nam takie rzeczy nie przeszkadzaka czy wrecz denerwuja, jest ok, czyz nie?

Mircia uwielbia jazde autem, i kazdego rana, którego wracam z dyzuru, wychodzi mi naprzeciwko z moim ojcem, aby troszke sie odwiezc. Wkrótce wiosna, to bedziemy jezdzic wiecej, po pchlich targach, w odzwiedziny do kogos, to sie Mircia nacieszy. W zimie to jednak raczej siedzi sie w domu.

Mam nadzieje, ze ten psiak dobrze czuje sie u nas, jest to takze moim zyczeniem, zeby miala kochany dom i reszte tez zapewniona, jak wlasnie szkola, która wiele jej dala, a i opieka lekarska. Na szczescie, zdrowie ma wspaniale, i wizyty u weterynarza ograniczaja sie do szczepien i odbioru tabletek na odrobaczanie. I wazenia ;) tutaj nad soba pracuje, bo wiem, ze grubiutki zwierz to niestety nieco zle pojete kochanie go.



Pancia byla w piatek w Getyndze i nabyla swinski nos. Od tej pory nos wala sie po chalupie, a nawet go w moim lózku znajduje.


To jest ta slawna dupcia z krzywym ogonkiem... ;)


Jak spac, to tylko pod koldra. U panci.


Moja foczka ;*

A tak na marginesie, co mi osobiscie ten psiak dal? Uregulowany tryb zycia, duzo ruchu na swiezym powietrzu, zwiekszenie socjalnych kontaktów, zakup konkretnej odziezy i butów ;) i wiele, wiele przemilych chwil. Fajnie czuc, jak takie male cos ufnie tuli sie do ciebie, wzdycha i zamyka oczka. Jak siedzimy razem na kuchennej lawce, kladzie mi zawsze jedna lapke na udo. Zeby bylo jasne, do kogo naleze. 

7 komentarzy:

  1. No to ona się zachowuje dokładnie tak, jak Muszka. Tylko spacerów ma znacznie więcej. Moje wychodzą na dwa długie spacery dziennie i ogródek poza tym jest do dyspozycji zawsze. A co do komend... to tak samo. Muszka przychodzi tylko na klaskanie. A jak znajdzie coś do żarcia to muszę poczekać. Brawo Mirka, kochana żółta foko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna ta Twoja Mirka. Zawsze mówiłam, że najlepsze są czystej rasy kundelki! ;-)))) Moja tez kiedybyła z nami, była rozpieszczana w granicach normy. I też uwielbiała nasze łóżko! :-)))
    Macham łapką! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. pieknie opisałaś codzienne życie Mirki, wasze relacje, i tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mirka jest urocza. Ma szczęście, że do Ciebie trafiła.

    OdpowiedzUsuń
  5. kobietawbarwachjesieni:
    Gdyby inni ludzie mieli taki ciepły, serdeczny stosunek do swoich ulubieńców, to zwierzakom bardzo dobrze by się żyło. Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje dla Ciebie, uścisk łapy dla Mirki;).
    To jasne, ze pies/kot nie wychowywany przez nas od małego ma swoje nawyki i przyzwyczajenia.
    Ale jak napisałaś "dopóki nam takie rzeczy nie przeszkadzają czy wręcz denerwują, jest ok".
    Ja wyznaję tę samą zasadę.
    ps. ta Twoja foczka ma nie tylko okrągły tyłeczek ale i plecki takie solidne, ze wyglądają jak wygodne siodełko;))).

    OdpowiedzUsuń