piątek, 6 marca 2015

Ramie sie goi

Mam tam "po prostu" zwapniony kawalek, i to on powoduje te nieznosne bóle. Do dzisiaj- po tygodniu- jest juz o niebo lepiej. Potrafie sie juz czesac, myc zeby a takze jesc prawa reka- co bylo jeszcze nie do pomyslenia od soboty do wtorku. Ramie mialam jakby sparalizowane i dokladnie tak podkulone, nie szlo go "oderwac" od ciala. I tutaj nalezalo mi dzialac, co tez robilam. Srodki przeciwbólowe i ruszac, ile sie da. To bylo z poczatku bardzo ciezko, bardzo ciezko, bo bardzo bolalo. Zalecane sa ruchy wahadlowe, z butelka wody w rece. Ja wahadlowalam linka flexi Mirki, na spacerach. Po prostu czasami przekladalam ten uchwyt z lewej do prawej reki, i troche ja tak prowadzilam. Wahadlowalo sie prawie samo, ale trzeba przyznac, ze do tego cwiczenia na psie trzeba miec zaufanie do psa i psa spokojnego, w sensie, zeby czasem nie za mocno pociagnal. Na Mirce moglam polegac... :*
Poza tym chlodzilam ramie ile sie dalo, az dziw, ze nie odmrozilam. To pomagalo. Oczywiscie oprócz nocy. Zaliczylam 6 nieprzespanych nocy, wlasciwie dopiero wczoraj spalam pare godzin pod rzad. Nasilenie bólu w nocy jest obligatoryjne, i nie wiadomo, jak takie ramie ulozyc. "Wiszace" obok boli, ulozone na poduszcze wyzej tez boli, wymosczzenie pod lopatka boli tak samo. Rozpacz w kratke, ale na to niewiele da sie zrobic. Za to w dzien nie boli prawie wcale, i to tez jest normalne.
Ortopeda zagail temat o wstrzyknieciu tam nieco kortyzonu i analgetyku, ostrzegajac jednak, ze nie jest to ot taki sobie niewinny zastrzyk. Po przemysleniu zrezygnowalam, aktualnie lykam juz o wiele rzadziej tabletki przeciwbólowe i jest przynajmniej w dzien ok. Noc jest jednak noca ;)
Niestety nie potrafie jeszcze ruszac reka w bok czy do tylu, takze podciagniecie majtek to taki sobie temat, ale jak juz wspomnialam, ruch do przodu i nawet grzebieniem jest prawie dobry. Czyli cos sie dzieje w sensie pozytywnym.
Na drugi tydzien kontrola u ortopedy i prawdopodobnie zaczne fizjoterapie, z celem, ze po wszystkim znowu normalnie, czyli z rekami na plecach, bede umiala sobie zapiac stanik. Teraz zapinam jak klientki z geriatrii... i akurat zamówilam w bon prix dwa staniki zapinane z przodu, bo mnie to obracanie nad pepkiem jednak drazni.
Acha, a dobra wiadomoscia jest, ze ortopeda nie zabronil mi drutowania. O ile dam rade, moge drutowac. Kazdy ruch tym ramieniem jest lepszy niu nieruszanie nim, oczywiscie w granicach rozsadku. Juz próbowalam, szydelkiem idzie calkiem, calkiem.. ;) 

12 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo współczuję. Strasznie jest nie móc się ubrać, ruszyć ani spać. Zimno naprawdę pomaga i dlatego kocham zimę - mogę chodzić długo i daleko. A w upały bolą wszystkie stare kontuzje. W zamrażarce zawsze siedzi cold-pack (albo worek mrożonego groszku trzymany tylko w celach okładania nim kostki i kolan). Mój staw skokowy ma takie diabelskie zwapnienie. Steryd dostawowo podany działa cuda, ale niszczy staw, to jednorazowa kuracja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym groszkiem to nie pomyslalam, a tez u mnie zawsze jakis lezy! Oprócz coldpacku lubialam tez polozyc na ramie ten mrozony "akumulator" do turystycznej lodówki o_O

      Usuń
    2. Niestety wlasnie z tym kortyzonem, tez jestem bardzo ostrozna, kortyzonu juz sie nadostawalam przy zawalach w uchu.

      Usuń
  2. to potężny ból, miałam coś podobnego ,dostałam jakieś tablety i przeszło, powiedział mi lekarz że jak nie pomogą leki to blokadę zrobią ale co to było? nie wiem.Zdrowia życzę,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blokada na szczescie bedzie juz niepotrzebna :)

      Usuń
  3. Bardzo współczuję, bo wiem, co to za ból- miałam kiedyś naderwane/zerwane ścięgno w barku. Ćwiczenia mi bardzo pomogły, przede wszystkim ćwiczenia, bo na leki jakoś byłam oporna. Niech Ci ramię wraca do pełnej sprawności jak najszybciej! BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BBM, man nadzieje wkrótce z tym stanikiem....

      Usuń
  4. Obyś tylko nie przedobrzyła z szydełkowaniem. Umiar zawsze wskazany, zwłaszcza przy Twojej kontuzji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede sie pilnowac Fusilko :D w sumie nie mam juz problemu z ruchem "do przodu", a szydelkujac czy drutujac wlasciwie malo ruszam barkiem.
      Byloby mala katastrofa, gdybym musiala zarzucic dzierganie :(

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń