to...
2 tygodnie temu moja mama poslizgnela sie na blocie w ogródku, upadla na lewy lokiec, na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka nic jej sie nie stalo, oprócz ze lokiec oczywiscie zsinial, bo bierze marcumar na rozcienczenie krwi przy kompletnej arytmii serca. Lokiec i reszte taktowalismy mascia heparynowa na siniaka i nieco diclofenakiem doustnie jako srodek przeciwbólowy. I bylo ok, az w poniedzialem mama wpadla na pomysl, zeby pochwalic sie schodzacym juz siniakiem lekarzowi rodzinnemu (akurat byla na badaniu krzepliwosci krwi). A odradzalam jej koniecznie. Moze to wyglada na to, ze zla córka jestem, ale ja na jej miejscu nawet bym sie nie chwalila, aby sobie czegos nie napytac- co jest zbedne.
Lekarz oczywiscie wystawil jej skierowanie do chirurga, zeby przeswietlil. Dzisiaj to sie odbylo.
I uwaga- w rentgenie nie bylo kompletnie nic widoczne, znaczy zlamanie czy zwichniecie, czyli niewidoczne bylo to, co i ja nie widzialam bez rentgena. Moze nabieram tutaj za duzo wody w usta, jesli ktos szczególowy i od razu na rentgen by napieral, ale sorry, 20 lat param sie chirurgia wypadkowa (i innymi), i umiem odróznic zlamanie od niezlamania. Szczególnie, gdy petent bezproblemowo rusza reka, a dzisiaj stoi w pozycji krakowiaka- reke prawa w biodro to ja bez zlamania nie umiem, a mama tak sobie stanela akurat przedtem.
Jako, ze w rentgenie nic nie bylo widac, lekarz nie popuscil i przepuscil lokiec z mama przez MRT. I tam cos, cos sie niby dopatrzyli, i na jutro ja do szpitala zmówili, po poludniu, chca tam "cos malego" operowac!
Normalnie swiat sie konczy.
20 lat temu, gdy MRT chyba nawet jeszcze nie istnialo, po rentgenie i nic w nim ujrzeniu wyslali by ja do domu z pocieszeniem, ze siniak wkrótce zejdzie, i bedzie ok.
Ale w czasach medycyny maksymalnej i checi zarobku na operacji takie podejscie po prostu nie wchodzi w gre :/
Mama w domu doszla do rozumu, i juz nie chce do szpitala i sie dawac operowac, bo jak sama mówi, nic ja nie boli, reka prawie wszystko moze robic, i moze by ten termin na jutro odmówic?
Nee, mitgegangen mitgefangen, jak sie tutaj mówi, teraz sfinalizujemy. Ciekawe, jak ja ten doktor bedzie operowal, przynajmniej marcumaru nie odstawil? I jaka narkoza przy kompletnej arytmii. Sie zobaczy jutro.
A ja wczoraj nawiedzilam planowo ortopede, po tygodniu pracy ramie pobolewa wiecej, nie tak, zebym musiala wyc z bólu czy brac srodki przeciwbólowe, ale staly ból jest, I ciezko mi sie pisze dlugopisem. Dostalam nastepna recepte na fizjoterapie, i za 4 tygodnie kontrola. Byc moze, bedzie wstrzykiwal kortyzon do stawu. Oczywiscie ortopeda pomyslal nad MRT, które odmówilam ze wskazówka, ze obawiam sie wystrzalu magnetu z czaszki przy tym, i on to przyjal do wiadomosci, MRT robic nie musze. Ciekawe, z jaka diagnoza i dalszymi propozycjami terapii wrócilaby mama dzisiaj, gdyby miala CI i tez nie mogla do MRT?
2 tygodnie temu moja mama poslizgnela sie na blocie w ogródku, upadla na lewy lokiec, na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka nic jej sie nie stalo, oprócz ze lokiec oczywiscie zsinial, bo bierze marcumar na rozcienczenie krwi przy kompletnej arytmii serca. Lokiec i reszte taktowalismy mascia heparynowa na siniaka i nieco diclofenakiem doustnie jako srodek przeciwbólowy. I bylo ok, az w poniedzialem mama wpadla na pomysl, zeby pochwalic sie schodzacym juz siniakiem lekarzowi rodzinnemu (akurat byla na badaniu krzepliwosci krwi). A odradzalam jej koniecznie. Moze to wyglada na to, ze zla córka jestem, ale ja na jej miejscu nawet bym sie nie chwalila, aby sobie czegos nie napytac- co jest zbedne.
Lekarz oczywiscie wystawil jej skierowanie do chirurga, zeby przeswietlil. Dzisiaj to sie odbylo.
I uwaga- w rentgenie nie bylo kompletnie nic widoczne, znaczy zlamanie czy zwichniecie, czyli niewidoczne bylo to, co i ja nie widzialam bez rentgena. Moze nabieram tutaj za duzo wody w usta, jesli ktos szczególowy i od razu na rentgen by napieral, ale sorry, 20 lat param sie chirurgia wypadkowa (i innymi), i umiem odróznic zlamanie od niezlamania. Szczególnie, gdy petent bezproblemowo rusza reka, a dzisiaj stoi w pozycji krakowiaka- reke prawa w biodro to ja bez zlamania nie umiem, a mama tak sobie stanela akurat przedtem.
Jako, ze w rentgenie nic nie bylo widac, lekarz nie popuscil i przepuscil lokiec z mama przez MRT. I tam cos, cos sie niby dopatrzyli, i na jutro ja do szpitala zmówili, po poludniu, chca tam "cos malego" operowac!
Normalnie swiat sie konczy.
20 lat temu, gdy MRT chyba nawet jeszcze nie istnialo, po rentgenie i nic w nim ujrzeniu wyslali by ja do domu z pocieszeniem, ze siniak wkrótce zejdzie, i bedzie ok.
Ale w czasach medycyny maksymalnej i checi zarobku na operacji takie podejscie po prostu nie wchodzi w gre :/
Mama w domu doszla do rozumu, i juz nie chce do szpitala i sie dawac operowac, bo jak sama mówi, nic ja nie boli, reka prawie wszystko moze robic, i moze by ten termin na jutro odmówic?
Nee, mitgegangen mitgefangen, jak sie tutaj mówi, teraz sfinalizujemy. Ciekawe, jak ja ten doktor bedzie operowal, przynajmniej marcumaru nie odstawil? I jaka narkoza przy kompletnej arytmii. Sie zobaczy jutro.
A ja wczoraj nawiedzilam planowo ortopede, po tygodniu pracy ramie pobolewa wiecej, nie tak, zebym musiala wyc z bólu czy brac srodki przeciwbólowe, ale staly ból jest, I ciezko mi sie pisze dlugopisem. Dostalam nastepna recepte na fizjoterapie, i za 4 tygodnie kontrola. Byc moze, bedzie wstrzykiwal kortyzon do stawu. Oczywiscie ortopeda pomyslal nad MRT, które odmówilam ze wskazówka, ze obawiam sie wystrzalu magnetu z czaszki przy tym, i on to przyjal do wiadomosci, MRT robic nie musze. Ciekawe, z jaka diagnoza i dalszymi propozycjami terapii wrócilaby mama dzisiaj, gdyby miala CI i tez nie mogla do MRT?
KIlka tygodni temu w Sternie czytałam długi artykuł o Waszych zwyczajach w służbie zdrowia. Może jednak mamie zdrowych rąk nie operować? A jak się ręka od tego chora zrobi? A co z krwotokiem przy tych lekach możliwym? Podpisała już zgodę na zabieg czy jak?
OdpowiedzUsuńA co tam Tacy wyrywni do operacji?
OdpowiedzUsuńA co tam Tacy wyrywni do operacji?
OdpowiedzUsuńWyrywni do operacji sa bardzo, bo jedynie operacje pieniadze dla szpitala oznaczaja. Jest dokladnie tak, jak mówi Ina; niektóremu "okaleczonemu" wystarczylo by nakleic plaster i byloby dobrze, ale lekarzowi nie wolno pacjenta jedynie z plastrem wypuscic, musi byc przynajmniej jeden szef, bo wtedy szpital na tym zarobi. Artykul w Sternie odpowiada rzeczywistosci @Gackowa!
OdpowiedzUsuńOperacji nie bedzie, mama dzisiaj wieczorem postanowila nie zaczynac z operacjami czegos, co nie boli ani nie sprawia klopotów, pod wizerunkem takowej operacji przy markumarze, kompletnej arytmii serca i przy migotaniu przedsionków (okazyjnym). Oczywiscie jeszcze nic nie podpisala, to odbylo by sie jutro po poludniu.
Jak sama stwierdzila, z reka jest z dnia na dzien lepiej, ma ja ruchliwsza niz ja moje ramie, powiedziala to z rekami na biodrach, wiec o jakim zlamaniu w lokciu my wlasciwie mówimy??
Zeby bylo ciekawiej, po MRT z naciagnietym ramieniem, ponoc ma jeszcze sprawniejsza ruchomosc. Czyli jeszcze z jedno drogie MRT i bedzie ok ;)
kobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńAle macie opiekę medyczną. Pozdrawiam.
Kobieto, opieka jest superancka, czasami az na wyrost, co widac w przypadku mojej mamy. W sumie dobrze jest wiedziec, ze jak naprawde cos sie dzieje, czlowiek adekwatnie i dokladnie zostanie zdiagnozowany, i beda wyczerpane wszystkie mozliwosci leczenia.To uspokaja, nie zaprzecze. Przedostatni przyklad to byl zawal mojego ojca, wszystko odbylo sie super, i za to jestesmy wdzieczni!
OdpowiedzUsuńAle druga "ciemna" strona tutejszej medycyny to jest wlasnie to bezglowie w pedzie za pieniadzami. Na operacjach sie zarabia. W zeszlym roku zwolniono w klinice, w której pracuje, szefa chirurgii, bo nie wyrabial normy: za malo operowal kolan i bioder, czyli za malo endoprotez. Bo to jest kasa. Bylo niewazne, ze swietny fachowiec, ze z jego powodu pacjenci do szpitala przychodzili- nie wykonal ilus endoprotez w roku- wypad! A czy on mial z lapanki pacjentów na te operacje organizowac, ja sie pytam, i nie tylko ja.
Gdy klinika inwestuje w jakas maszyne, to ta maszyna ma zarabiac pieniadze. U nas zakupiono ostatnio superanckie maszynki do 24- godzinnego EKG i mierzenia cisnienia; aparaty nigdy nigdzie nie leza, zawsze ktos je nosi. Takze staruszki na geriatrii z demencja. Mierzenie cisnienia w nocy nie daje im spac, zaczyna sie im mieszac w glowie, i wymyslaja rózne rzeczy. Ostatnio jeden z takich pacjentów poszedl z aparatura pod prysznic, gdzie namydlil oprócz sien´bie takze i sprzet, i mozna bylo wyrzucic. Niestety nikt z tego wniosków nie wyciagnal, bo chyba ubezpieczenie zaplacilo szkode. Czyli lepiej nie bedzie :(
kobietawbarwachjesieni:
UsuńDobrze wiedzieć, ze lekarze zajma się chorym, gdy potrzeba. To wielka sprawa.
Aż strach takiej nadgorliwości! ;( BBM
OdpowiedzUsuńto naprawdę pech, naprawdę nie rozumiem operacji u mamy, kasa kasą ale tu chodzi o zycie,
OdpowiedzUsuńJuż sama nie wiem, czy lepsza "wasza" nadgorliwość i wyrywność, czy "nasze" olewactwo chorego i roczne oczekiwanie na wizytę do specjalisty i na operacje/zabiegi
OdpowiedzUsuńOptymalnosc lezy posrodku.
Usuń