środa, 15 kwietnia 2015

Jak nie urok

to...
2 tygodnie temu moja mama poslizgnela sie na blocie w ogródku, upadla na lewy lokiec, na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka nic jej sie nie stalo, oprócz ze lokiec oczywiscie zsinial, bo bierze marcumar na rozcienczenie krwi przy kompletnej arytmii serca. Lokiec i reszte taktowalismy mascia heparynowa na siniaka i nieco diclofenakiem doustnie jako srodek przeciwbólowy. I bylo ok, az w poniedzialem mama wpadla na pomysl, zeby pochwalic sie schodzacym juz siniakiem lekarzowi rodzinnemu (akurat byla na badaniu krzepliwosci krwi). A odradzalam jej koniecznie. Moze to wyglada na to, ze zla córka jestem, ale ja na jej miejscu nawet bym sie nie chwalila, aby sobie czegos nie napytac- co jest zbedne.
Lekarz oczywiscie wystawil jej skierowanie do chirurga, zeby przeswietlil. Dzisiaj to sie odbylo.
I uwaga- w rentgenie nie bylo kompletnie nic widoczne, znaczy zlamanie czy zwichniecie, czyli niewidoczne bylo to, co i ja nie widzialam bez rentgena. Moze nabieram tutaj za duzo wody w usta, jesli ktos szczególowy i od razu na rentgen by napieral, ale sorry, 20 lat param sie chirurgia wypadkowa (i innymi), i umiem odróznic zlamanie od niezlamania. Szczególnie, gdy petent bezproblemowo rusza reka, a dzisiaj stoi w pozycji krakowiaka- reke prawa w biodro to ja bez zlamania nie umiem, a mama tak sobie stanela akurat przedtem.
Jako, ze w rentgenie nic nie bylo widac, lekarz nie popuscil i przepuscil lokiec z mama przez MRT. I tam cos, cos sie niby dopatrzyli, i na jutro ja do szpitala zmówili, po poludniu, chca tam "cos malego" operowac!
Normalnie swiat sie konczy.
20 lat temu, gdy MRT chyba nawet jeszcze nie istnialo, po rentgenie i nic w nim ujrzeniu wyslali by ja do domu z pocieszeniem, ze siniak wkrótce zejdzie, i bedzie ok.
Ale w czasach medycyny maksymalnej i checi zarobku na operacji takie podejscie po prostu nie wchodzi w gre :/
Mama w domu doszla do rozumu, i juz nie chce do szpitala i sie dawac operowac, bo jak sama mówi, nic ja nie boli, reka prawie wszystko moze robic, i moze by ten termin na jutro odmówic?
Nee, mitgegangen mitgefangen, jak sie tutaj mówi, teraz sfinalizujemy. Ciekawe, jak ja ten doktor bedzie operowal, przynajmniej marcumaru nie odstawil? I jaka narkoza przy kompletnej arytmii. Sie zobaczy jutro.

A ja wczoraj nawiedzilam planowo ortopede, po tygodniu pracy ramie pobolewa wiecej, nie tak, zebym musiala wyc z bólu czy brac srodki przeciwbólowe, ale staly ból jest, I ciezko mi sie pisze dlugopisem. Dostalam nastepna recepte na fizjoterapie, i za 4 tygodnie kontrola. Byc moze, bedzie wstrzykiwal kortyzon do stawu. Oczywiscie ortopeda pomyslal nad MRT, które odmówilam ze wskazówka, ze obawiam sie wystrzalu magnetu z czaszki przy tym, i on to przyjal do wiadomosci, MRT robic nie musze. Ciekawe, z jaka diagnoza i dalszymi propozycjami terapii wrócilaby mama dzisiaj, gdyby miala  CI i tez nie mogla do MRT? 

11 komentarzy:

  1. KIlka tygodni temu w Sternie czytałam długi artykuł o Waszych zwyczajach w służbie zdrowia. Może jednak mamie zdrowych rąk nie operować? A jak się ręka od tego chora zrobi? A co z krwotokiem przy tych lekach możliwym? Podpisała już zgodę na zabieg czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. A co tam Tacy wyrywni do operacji?

    OdpowiedzUsuń
  3. A co tam Tacy wyrywni do operacji?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyrywni do operacji sa bardzo, bo jedynie operacje pieniadze dla szpitala oznaczaja. Jest dokladnie tak, jak mówi Ina; niektóremu "okaleczonemu" wystarczylo by nakleic plaster i byloby dobrze, ale lekarzowi nie wolno pacjenta jedynie z plastrem wypuscic, musi byc przynajmniej jeden szef, bo wtedy szpital na tym zarobi. Artykul w Sternie odpowiada rzeczywistosci @Gackowa!
    Operacji nie bedzie, mama dzisiaj wieczorem postanowila nie zaczynac z operacjami czegos, co nie boli ani nie sprawia klopotów, pod wizerunkem takowej operacji przy markumarze, kompletnej arytmii serca i przy migotaniu przedsionków (okazyjnym). Oczywiscie jeszcze nic nie podpisala, to odbylo by sie jutro po poludniu.
    Jak sama stwierdzila, z reka jest z dnia na dzien lepiej, ma ja ruchliwsza niz ja moje ramie, powiedziala to z rekami na biodrach, wiec o jakim zlamaniu w lokciu my wlasciwie mówimy??
    Zeby bylo ciekawiej, po MRT z naciagnietym ramieniem, ponoc ma jeszcze sprawniejsza ruchomosc. Czyli jeszcze z jedno drogie MRT i bedzie ok ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kobietawbarwachjesieni:
    Ale macie opiekę medyczną. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kobieto, opieka jest superancka, czasami az na wyrost, co widac w przypadku mojej mamy. W sumie dobrze jest wiedziec, ze jak naprawde cos sie dzieje, czlowiek adekwatnie i dokladnie zostanie zdiagnozowany, i beda wyczerpane wszystkie mozliwosci leczenia.To uspokaja, nie zaprzecze. Przedostatni przyklad to byl zawal mojego ojca, wszystko odbylo sie super, i za to jestesmy wdzieczni!
    Ale druga "ciemna" strona tutejszej medycyny to jest wlasnie to bezglowie w pedzie za pieniadzami. Na operacjach sie zarabia. W zeszlym roku zwolniono w klinice, w której pracuje, szefa chirurgii, bo nie wyrabial normy: za malo operowal kolan i bioder, czyli za malo endoprotez. Bo to jest kasa. Bylo niewazne, ze swietny fachowiec, ze z jego powodu pacjenci do szpitala przychodzili- nie wykonal ilus endoprotez w roku- wypad! A czy on mial z lapanki pacjentów na te operacje organizowac, ja sie pytam, i nie tylko ja.
    Gdy klinika inwestuje w jakas maszyne, to ta maszyna ma zarabiac pieniadze. U nas zakupiono ostatnio superanckie maszynki do 24- godzinnego EKG i mierzenia cisnienia; aparaty nigdy nigdzie nie leza, zawsze ktos je nosi. Takze staruszki na geriatrii z demencja. Mierzenie cisnienia w nocy nie daje im spac, zaczyna sie im mieszac w glowie, i wymyslaja rózne rzeczy. Ostatnio jeden z takich pacjentów poszedl z aparatura pod prysznic, gdzie namydlil oprócz sien´bie takze i sprzet, i mozna bylo wyrzucic. Niestety nikt z tego wniosków nie wyciagnal, bo chyba ubezpieczenie zaplacilo szkode. Czyli lepiej nie bedzie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kobietawbarwachjesieni:
      Dobrze wiedzieć, ze lekarze zajma się chorym, gdy potrzeba. To wielka sprawa.

      Usuń
  7. Aż strach takiej nadgorliwości! ;( BBM

    OdpowiedzUsuń
  8. to naprawdę pech, naprawdę nie rozumiem operacji u mamy, kasa kasą ale tu chodzi o zycie,

    OdpowiedzUsuń
  9. Już sama nie wiem, czy lepsza "wasza" nadgorliwość i wyrywność, czy "nasze" olewactwo chorego i roczne oczekiwanie na wizytę do specjalisty i na operacje/zabiegi

    OdpowiedzUsuń