czwartek, 7 maja 2015

Jak mój bez juz przekwitnie

to innym bedzie wolno zakwitnac ;)


To zdjecie sprzed 1 maja. Krzaczek ma cztery lata i pochodzi ze sklepu budowlanego.

Pozatym, pracowalam, a jakze. 1 maj i weekend, caly tydzien w sumie. Swieto wypadalo w piatek, wiec urolog i w czwartek sie postaral, aby mi w nocy sie nie nudzilo. Poniedzialek tak czy inaczej. Tydzien zaczelam wieloma pacjentami, powoli w kierunku weekendu sie wykruszali, bo czasy lezenia w szpitalu od lat sie skracaja. Dwie pacjentki zmarly, jedna od razu wieczorem, jak przyszlam na dyzur, druga rano, jak juz poszlam. Terapie maksymalna tez zastosowalismy, u jednej, która w tym tygodniu skonczy 102 lata. Ale faktycznie sie udalo, i pacjentka, która w polowie tygodnia miala w planach odejscie z tego swiata, zyje do dziciaj. Wiem, bo bylam wczoraj w szpitalu i kompie ja widzialam. Mam aktualnie wolny tydzien, ale prawie codziennie bylam w szpitalu, bo to jedno doksztalcanie, to drugie, a to zebranie teamowe. I tak wyprodukowalam w tym wolnym tygodniu cztery nadgodziny.

W niedziele mielismy odwiedziny spod Frankfurtu, ciocia wykorzystala obecnosc swojego paragwajskiego syna a mojego kuzyna, i przygnali na jeden dzien. Ciocia posiada od stycznia malego jorka, i byla najwyzsza pora, aby Mircia poznala swoja mala kuzynke ;) okazalo sie, ze mój grubas jest zazdrosny! O wszystko po prostu. Tak wiec ewentualna sprawa siostry czy brata dla Mirci zalatwila sie odmownie.





Mam zamontowane do smartfona endomondo i z ciekawosci zalaczam, gdy chodze z Mirka, a wiec 3- 4 kilometry sa to za kazdym razem. I najczesciej pod górke, bo nasza preria górzysta jest. 

1 komentarz: