Czytam wczorajsza gazete i oczom nie wierze. Do gazety napisala pewna pani z sasiedniej wioski o starym germanskim imieniu Sigrun, wiek 55 lat, ze aktualnie doczytala sie o mniemanym znaczeniu swojego imienia i zapragnela je zmienic, bo co pomysla wszyscy ci majacy przyjechac emigranci i azylanci o niej?
Kojarzy bowiem swoje imie z Si(e)g- Rune, czyli stylizowanym znaczkiem SS. Urzedy nie wydaly zgody na zmiane normalnego tutaj jakby nie bylo imienia, jak juz napisalam, tradycyjnego, starogermanskiego, skladajacego sie z dwóch czlonów, sigu znaczy zwyciestwo, runa to tajemnicza czarodziejka ;) Nie osmiesza ani nie uwlacza niczemu to imie, koniec, kropka.
Pani Sigrun zwrócila sie juz po porade do Rady Centralnej Zydów (z powodu Holokaustu, jak oni jej imie widza) a takze do ambasadorów róznych krajów- po co, ni wim.
Szkoda, ze pani Sigrun nie widzi w swoim imieniu tylko tego, czym ono faktycznie jest, a jest od czasów, gdy do III rzeszy mialo trwac jeszcze tysiac i wiecej lat.
Na cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie odkrylam kiedys stary, bo z przelomu 19 i 20 wieku, rodzinny grób jakiejs tam család. Taki megagrobowiec z tylnia murowana i wysoka na dwa chlopa sciana. Ciekawostka bylo, ze sciana owa byla ozdobiona wykutymi, hm, czlowiek "poprawny politycznie" nazwal by te ozdoby swastykami. W sumie- potem nimi byly. Przedtem byly po prostu starymi, indyjskimi oi innymi dalekowschodnimi symbolami na szczescie. Zdjecia grobu nie wkleje, coby za propagowanie nacjonalizmu nie byc scigana ;)
Bede ciekawa, co pani Sigrun osiagnie.
A póki co, grób z Kerepesi a la Leni Riefenstahl- tez, zanim swiat ja poznal ;)
Kerepesi jest za- je- jaf- nisty, jedno z moich ulubionych miejsc w Budapeszcie ;) to i innymi fotkami chetnie uracze :)
Wyzej grób Ignaca Semmelweisa.
A tak przy okazji, to skonczylam mój mamutowy projekt, sweter rozpinany z raglana. Jak zwykle przy biuscie uklada mi sie troche inaczej, niz to sobie wyobrazilam, pytalam o rade Truscavecke, jej na (podejrzewam podobnie niemalym) biuscie uklada sie taki raglan dobrze. No cóz, musze jeszcze troche cos sperfekcjonizowac.... ;) ale nie mam pomyslu, jak. Oczka dobiera sie regularnie i nie ma przepros.
Zdjecie wkrótce, bo jeszcze musze nabyc i przyszyc guziki. A teraz zrobilam juz próbke na szaraczek, odkupilam wczoraj sliczna welenke od Sophii, która ona nabyla wtedy w Dortmundzie, na naszej wspólnej wycieczce pod tytulem Creativa. Miala z niej zrobic poduszki, welna okazala sie jednak za cienka, za delikatna, no po prostu idealnie sweterkowa, wiec Sophia sprula juz lwia czesc poduchy, a ja wczoraj odebralam. 60 deko, wyjdzie z niej wiecej niz tylko ten raglanek :)
Tydzien w pracy trwal tym razem tylko 5 dyzurów, byly fizycznie niezbyt ciezkie, psychicznei dolujace, bo jakos wielu pacjentom, zamiast byc lepiej, bylo coraz gorzej, znowu na poczatku jednego dyzuru znalazlam zmarla, jak i dwa tygodnie temu tez... wszyscy obolali, opatrunki z przeciekami, po kolei wpadali w zapalenie pluc, normalnie obled. A ten pacjent, co lezy juz prawie 3 tygodnie po wielkim wylewie i ma odinstalowane jakies 80% mózgu, nie je, nie pije, bo nie umie, leci na kroplówkach, schudl przez te moje 9 dni wolnego chyba z 10 kilo i przy obracaniu na boki straszyl chudymi kosciami i czerwonymi plackami na skórze.
Kojarzy bowiem swoje imie z Si(e)g- Rune, czyli stylizowanym znaczkiem SS. Urzedy nie wydaly zgody na zmiane normalnego tutaj jakby nie bylo imienia, jak juz napisalam, tradycyjnego, starogermanskiego, skladajacego sie z dwóch czlonów, sigu znaczy zwyciestwo, runa to tajemnicza czarodziejka ;) Nie osmiesza ani nie uwlacza niczemu to imie, koniec, kropka.
Pani Sigrun zwrócila sie juz po porade do Rady Centralnej Zydów (z powodu Holokaustu, jak oni jej imie widza) a takze do ambasadorów róznych krajów- po co, ni wim.
Szkoda, ze pani Sigrun nie widzi w swoim imieniu tylko tego, czym ono faktycznie jest, a jest od czasów, gdy do III rzeszy mialo trwac jeszcze tysiac i wiecej lat.
Na cmentarzu Kerepesi w Budapeszcie odkrylam kiedys stary, bo z przelomu 19 i 20 wieku, rodzinny grób jakiejs tam család. Taki megagrobowiec z tylnia murowana i wysoka na dwa chlopa sciana. Ciekawostka bylo, ze sciana owa byla ozdobiona wykutymi, hm, czlowiek "poprawny politycznie" nazwal by te ozdoby swastykami. W sumie- potem nimi byly. Przedtem byly po prostu starymi, indyjskimi oi innymi dalekowschodnimi symbolami na szczescie. Zdjecia grobu nie wkleje, coby za propagowanie nacjonalizmu nie byc scigana ;)
Bede ciekawa, co pani Sigrun osiagnie.
A póki co, grób z Kerepesi a la Leni Riefenstahl- tez, zanim swiat ja poznal ;)
Kerepesi jest za- je- jaf- nisty, jedno z moich ulubionych miejsc w Budapeszcie ;) to i innymi fotkami chetnie uracze :)
A tak przy okazji, to skonczylam mój mamutowy projekt, sweter rozpinany z raglana. Jak zwykle przy biuscie uklada mi sie troche inaczej, niz to sobie wyobrazilam, pytalam o rade Truscavecke, jej na (podejrzewam podobnie niemalym) biuscie uklada sie taki raglan dobrze. No cóz, musze jeszcze troche cos sperfekcjonizowac.... ;) ale nie mam pomyslu, jak. Oczka dobiera sie regularnie i nie ma przepros.
Zdjecie wkrótce, bo jeszcze musze nabyc i przyszyc guziki. A teraz zrobilam juz próbke na szaraczek, odkupilam wczoraj sliczna welenke od Sophii, która ona nabyla wtedy w Dortmundzie, na naszej wspólnej wycieczce pod tytulem Creativa. Miala z niej zrobic poduszki, welna okazala sie jednak za cienka, za delikatna, no po prostu idealnie sweterkowa, wiec Sophia sprula juz lwia czesc poduchy, a ja wczoraj odebralam. 60 deko, wyjdzie z niej wiecej niz tylko ten raglanek :)
Tydzien w pracy trwal tym razem tylko 5 dyzurów, byly fizycznie niezbyt ciezkie, psychicznei dolujace, bo jakos wielu pacjentom, zamiast byc lepiej, bylo coraz gorzej, znowu na poczatku jednego dyzuru znalazlam zmarla, jak i dwa tygodnie temu tez... wszyscy obolali, opatrunki z przeciekami, po kolei wpadali w zapalenie pluc, normalnie obled. A ten pacjent, co lezy juz prawie 3 tygodnie po wielkim wylewie i ma odinstalowane jakies 80% mózgu, nie je, nie pije, bo nie umie, leci na kroplówkach, schudl przez te moje 9 dni wolnego chyba z 10 kilo i przy obracaniu na boki straszyl chudymi kosciami i czerwonymi plackami na skórze.
Ciepło pomyślałam o dobrym doktorze Sammelweisie, dzięki za zdjęcia. A co do układania się na biuście to bardzo pomaga zaszewka robiona rzędami skróconymi kilka centymetrów pod rękawami, dół się z przodu nie podnosi. A jak dodawanie oczek na raglanowy nie wystarcza, to można praerabiając przód dorobić kilka oczek jakimś niewidocznym sposobem i się biust ogarnie swetrem.
OdpowiedzUsuńBiust mi ogarnia, ale co mi przeszkadza, to ta falda z przodu pachy, praktycznie przed linia raglana. w sumie nie wyglada to inaczej, niz w swetrze robionym tradycyjna metoda, ale u Pimposzki tego nie ma, jak wklejala swoje zdjecia w raglanowych sweterkach. No nic, bede myslec ;)
Usuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńAle masz pracę obciążająca i fizycznie i psychicznie. Jak Ty sobie radzisz z własnymi emocjami? Jestem dla Ciebie pełna podziwu.
Pracuje i nie mysle, bo z myslenia to glowa boli.
UsuńNekropolia jak muzeum sztuki- niemal przy każdym nagrobku można się zatrzymać i kontemplować.
OdpowiedzUsuńA praca ogromnie wyczerpująca. Dużo sił fizycznych i psychicznych życzę. BBM