wtorek, 8 września 2015

Mial byc wpis z niehumorem

Dzisiaj mielismy zebranie teamu w pracy, a wiec glówne szefy z zurychu koniecznie chca, aby najlepiej od zaraz dyzur nocny byl w pojedynke. Bo gdzie indziej u nich tak pracuja i jest dobrze. Gdzie indziej oznacza na psychiatrii, a jak psychiatria rózni sie od szpitala z dyzurem ostrym, a oddzial wlasnie psycho od oddzialu pooperacyjnego, z nowymi przyjeciami, z umierajacymi, to juz Szwajcarzy niestety nie ogarniaja. Zobaczymy, co bedzie. Horror ma sie zaczac na poczatku listopada, ja mam wtedy urlop, i przychodze dopiero dwunastego do pracy. Mój osobisty szef przedluzyl mi wolne o jeden dzien, tak wiec w dzien Swietego Marcina moge isc wieczorej na spotkanie polityczne, które juz wlasciwie z zalem odpisalam sobie. Przynajmniej tyle.

W sobote mielismy obligatoryjne i coroczne nabozenstwo dla psów, oficjalnie ma to tytul: Stworzenie i Zwierzeta, ale jako ze psy najbardzie uczestnicza [koty chyba wcale checi na takie atrakcje nie maja ;)], to mówi sie na to popularnie: psia msza. Oprócz gromadki psiaków byl jeszcze jeden królik i zólw pastora.

Zdjecia pozyczone od Kaja, który byl fotografem:




Dokladnie, na dole ja z Miroslawa ;) normalnie psy siedza pod lawkami, dlatego ich nie widac, ale moja Mirka jest rezolutna i ciekawa, przede wszystkim tego zólwia ;)


No i jak to bylo nie miec kiedys wogóle  psa? 

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis, już słyszałam o mszach dla zwierzątek.Zmian w pracy nie zazdroszczę, będzie wam bardzo ciężko.Pytasz o mój raglanik?Aktualnie uparłam sie aby skończyć taką niebieską włóczkę,bardziej sznurkową,ostatnią rzecz z niej robię bo się nareszcie kończy .Raglanika przybywa powoli,mam jakieś 80% korpusu ale widzę jak mierzę że chyba fałdka między biustem a pachą też będzie .pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy obyczaj.
    A dyżuru w pojedynkę bardzo współczuję. Trudno to sobie wyobrazić. Może jeszcze zmienią decyzję. BBM

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, jak to było nie mieć psa? Rudej, rezolutnej, pulchnej Mirci? Te dyżury w pojedynkę na pooperacyjnym (urologicznym z płukankami!) to jakiś horror się szykuje. Może zaproś szefa z Zurychu na taki dyżur, niech Ci pokaże jak to ogarnąć jak taki mądry. I niech to na własnym grzbiecie poczuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo jesteście obie fotogeniczne;).
    Też nie rozumiem, jak może istnieć dom bez zwierząt, u mnie zawsze się coś czworonożnego po mieszkaniu kręciło;).
    Coś mi się widzi, ze ten szwajcarski szef zaczyna brać przykład z polskiej służby zdrowia;).

    OdpowiedzUsuń