poniedziałek, 5 października 2015

Nowy raglan, bylo swieto, a nawet uciekinierka

Zaczynamy od poczatku:


Nowy raglanek na drucie. Szwy ukladaja sie idealnie przy próbie na zupie pomidorowej ;) wiec bedzie lezal dokladnie tak samo, i rzucal jedynie niewielkie faldki miedzy pacha a biustem. Cieszy mnie to. Ale te faldki nadal mnie frapuja. Dopytuje sie po blogach, jak i co, malo kto zwraca na te faldki uwage, zreszta "normalne" swetry w tym miejscu tez sie falduja, wiec moze ja w niepotrzebna panike w udoskonalaniu wpadam? W kazdym razie, biustu mam wystarczajaco, bo i o to mnie zapytano; ponoc przy konkretnym biuscie uklada sie idealnie i nie falduje. Mnie sie zdaje, ze na plaskim buiscie raglan generalnie uklada sie lepiej. No dobra, koniec dyskusji o kurzych cyckach.

W zeszlym tygodniu pracowalam jedynie 5 dyzurów, co tez odczulam w pozytywnym sensie, mimo, ze trafilam na geriatrie, a tam nieporównanie do stanu sprzed tygodnia. Mialam 11 obloznie chorych pacjentów, takich do obracania na boki, pampersowania, gdzie podawanie jednej tabletki trwalo dziesiec minut minimum, bo mieli klopoty z polykaniem, zakrztuszali sie. W piatek wstalam z przerazliwym bólem glowy, wychodzacym z kregów szyjnych (wypadniete dyski pozdrowily po raz kolejny). Nie bylo na co czekac, lyknelam szescsetke ibuprofenu, co powoduje u mnie bycie na lekkim haju, za to kompletnie bez zadnego bólu gdziekolwiek. Taka tabletka to mnie chyba z 48 godzin trzyma. Bo normalnie to ja nic nie biore, wiec i dziala jak nalezy.

Plany przeprowadzenia geriatrii na trzecie pietro powoli sie realizuja, co w sumie mnie nie smuci (powody patrz wyzej), do tego dochodzi, ze chetnie pozbede sie jako takich takze pare kolezanek, które maja inne podejscie do pracy i porzadku w niej, ze tak to okresle. Niech tam na górze innych uszczesliwiaja. Jedynie to pracowanie w pojedynke mnie mierzi, bo znam ten stan, przy czym on wtedy- 2005 do 2008- byl w paru punktach lepszy. Teraz doszlo pare mniej przyjemnych rzeczy i obowiazków, poczynajac od tego, ze wtedy bylismy jedynie oddzialem powypadkowo- ortopedycznym i wylapywalismy pare pacjentów internistycznych, gdy tamte oddzialy nie mialy juz wolnych lózek. Teraz jestesmy oddzialem operacyjnym wszystkich kierunków oprócz ginekologii (te tez mielismy jakis roku u nas) plus interna.

Kiki zmiena szychte i w zeszlym tygodniu  pracowalysmy ostatni raz razem, bo teraz ona ma urlop, a jak wróci pod koniec pazdziernika, to ja ide na urlop. A jak wróce, to sprawa bedzie sfinalizowana, i tak naprawde, to ciesze sie, ze na ten caly galimatias mnie nie bedzie, niech sobie leby urywaja, co gdzie, jak i po co, plus przeprowadzka dyzurki na jeszcze istniejaca geriatrie, bo obecna to klitka z oknami wychodzacymi do szklanej hali (suuuper w gorace lato) i klimatyzacja.

W piatek zrealizowalam, ze sobota to przeciez swieto, wszystko bedzie zamkniete, a mialam isc poszopingowac po Kauflandzie i przyleglosciach za milymi duperelkami. W niedziele u nas tez wszystkie sklepy zamkniete (prawidlowo), wiec zakupy przelozylam na jutro (u nas) i pojutrze (swinski targ w Westfalii). Potrzebuje bowiem pare podomowych spodni, jakichs legginsów, kamizelke, co tam Hindusi sprzedawac beda. W srode z samego rana jade.

Samo swieto zjednoczenia minelo pod dziwnymi znakami, co czytalam w prasie, ja tam pracowalam i polityka zajmowac sie nie mialam zbytnio czasu. To czasami tez dobre wyjscie ze sprawy. Uciekinierskie dziecko tez lezalo na oddziale. Wieczorem telefon z bloku operacyjnego, przyjdzie dziewczynka trzynastoletnia, operowali jej jakiegos ropniaka czy czyraka spod pachy, czyli nic, czym trzeba sie zamartwiac, ale dziecko jest uciekinierskie i nie mówi ani slowa po niemiecku. Niemówiacy po niemiecku pacjent to zadne dziwo w niemieckim szpitalu, wiec ok, przykatulkajcie ja na lózku. Myslalam, ze ona z ostatnich przybyszy, tych wrzesniowych z Keleti przez Austrie, to i niemówiaca jeszcze. A tu sie okazuje, bo matka caly uciekinierski dokument, dotyczacy sytuacji prawnej, miejsca zamieszkania i przedluzanego co jakis czas pobytu zostawila w szpitalu- ze i ona, i mniejsza córka, i owa trzynastka, juz w marcu w obozie przejsciowym we friedlandzie rejestrowane byly! Czyli siódmy miesiac w Niemczech, od pieciu miesiecy zamieszkuja w powiacie i wyglada na to, ze dziecko niemieckiej szkoly od srodka jeszcze wcale nie widzialo! Normalnie po pól roku powinna szprechac jak stara. Tutaj przypomina mi si ewidziany jakis czas temu w regionalnej telewizji jakis Ahmed czy Amir z Syrii, czwarta klasa tutejszej podstawówki, wygral konkurs czytania w swojej szkole, a do Szkoly chodzil od 9 miesiecy, bo tyle czasu tutaj jest z rodzicami. Dlaczego to dziewcze do szkoly ni epoprowadzona, jest mi zagadka, i jedno jest pewne, w ten sposób zaczyna przegrywac zycie. Nie konczac szkoly, wyjdzie za maz za jakiegos krajana, zrobia pare dzieci i socjal do konca zycia, który chetnie dziedziczy sie na potomstwo. Pod warunkiem, ze bedzie mogla w Niemczech pozostac, co tez mi sie nie widzi, bo obywatelstwo montenegranskie, kraj pochodzenia Bosnia i Hercegowina, a to sa kraje "bezpieczne". Chyba, ze z muzulmanstwa cos wymysla, bo ta religia wlasnie w Montenegro niepopularna jest, ale juz nie w Bosni, gdzie prawie 1/3 to muzulmanie.

Notabene na ten temat rozmawialam z Amela, od której pochodzi Mirka. Amela jest moja rówiesniczka, Bosniaczka, i "wlasciwie" muzulmanka, przyjechala czy raczej uciekla do Niemiec podczas wojny w latach 90- tych. Ponoc do wojny na Balkanie nikogo w tamtejszej Jugoslawii nie interesowala jakas religia. Chrzescijanie wszystkich odlamów i muzulmanie zyli obok siebie w blokowiskach Zenicy i po prostu "sie wiedzialo" w rodzinie, do czego sie zaliczyc. W Boze Narodzenie dzieciarnia i mlodziez z ciekawosci szla na pasterke, kiedys indziej frakcja wlasciwie katolicka czy prawoslawna do meczetu zajrzala, i bylo ok. Tak dorastala Amela, muzulmanka bez cudów na kiju, czytaj: zachustowania czy inna burka. Dopiero potem porobilo sie, a dlaczego zaczelo byc to wazne, to juz chyba nawet i tamtejsi nie pamietaja.

Bedac przy temacie Ameli i Mirki, to trzeba mi oficjalnie wspomniec, ze Mircia pierwszego pazdziernika swietowala swoje oficjalne czwarte urodziny, tortu nie bylo, za to wybite do miseczki jajko na sniadanie i wieczorem zamiast suchej karmy miesko na kolacje ;)


Jaki to jest fajny pies, to moglabym pisac baz konca, o ile slów by mi nie zabraklo, wlasciwie juz zabraklo, bo jak po polsku jest gewitzt? 

15 komentarzy:

  1. Dziękuję za rozpiskę swetra, mnie się fałdki nie zrobiły.A czy przed rozpoczęciem samego korpusu dodajesz jeszcze po 4 o z każdego boku?a potem jak rozpoczniesz rękaw to kolejne 4 o.się dodaje, te oczka pracuja z pachą i rękawem, zajrzyj do Pimposhki.W pracy to się u Was zamęciło równo.Słowo GEWITZT, żartobliwy, kawalarz, tak mi się to kojarzy, może wesoły rozrabiaka,pozdrawiam, brawo kolejny 3 sweter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dodaje pod pachami pare oczek, i automatycznie potem w rekawie, tam to nawet 2 wiecej, aby dziurki sie za duze nie zrobily. Tez robie wedlug rozpiski Pimposzki :)
      Acha, dziekuje, to tlumaczenie pasuje ;D

      Usuń
  2. Jak Ty na to wszystko czas znajdujesz??!
    A Mirka rzeczywiście może skraść serce! Fajna sunia! :) BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jest, a odkad nad rozdarta mordka pracujemy i nawet jakies zadawalajace wyniki mamy, to jest w ogóle juz nie wiem, jak fajniej ;)

      Usuń
  3. Montenegro po polsku to Czarnogóra. Nie wiem jak te fałdki wygladają, ale przy naszych rozmiarach to cuda sprawia zaszewka na biust zrobiona rzędami skróconymi. Przód robi się dłuższy i nie wyje na dole, nie zadziera się. Trzeba zmierzyć dwie rzeczy: od nasady szyi do szczytu biustu z przodu i to pokazuje w którym miejscu zacząć te rzędy skrócone. A potem porównać długość tyłu i przodu mierzonego przez biust do talii. Przód będzie dłuższy. Tę różnicę długości trzeba zmiesić w rzędach skróconych. Nie zawadzi rozstaw rzeczonych cycków zmierzyć, zaznaczyć markerami na dzianinie i jak się osiągnie odległość od ramienia do biustu to śmigać te rzędy skrócone a potem znów robić dookoła. Mircia to taka szczęśliwa, radosna psina, samo psie cudo. Tylko czekałam aż z poważnej Miry Mircia się zrobi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie obejdzie sie bez zajec praktyczno- technicznych u Ciebie... jak nie zobacze, to nie pojme ;)

      Usuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    Widać, że Mircia to szczęśliwy pies. Jeśli chodzi o pracę w szpitalu, to wyobrażałam sobie ją całkiem inaczej właśnie w Niemczech. To, co piszesz, zupełnie odstaje od moich wcześniejszych wyobrażeń.Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto, takze w Niemczech gotuje sie na wodzie i woda pacjentów myjemy, niestety! Chodziaz z tym myciem woda to tez juz niezbyt aktualne, z powodu braków personalnych myjemy coraz czesciej jednorazowymi myjkami po 8 sztuk pakowanymi, sa gotowe nawilzone i ogrzewa sie je w mikrofali...

      Usuń
    2. Czy te myjki są biodegradowalne? Bo że jednorazowe, to pewne. A góra śmieci rośnie...

      Usuń
    3. A.... to insza inszosc! Po prostu smieci.
      Mamy te:
      http://www.amazon.de/Feuchte-Waschhandschuhe-ECO/dp/B00CX0KTJ2
      i te:
      http://www.medipolis-intensivshop.de/optiwasch-feuchte-einmal-waschhandschuhe-8-st-I08854701.html
      i na zarazy wszelkiego rodzaju te:
      http://www.schuelke.com/de/de/service/38991.htm
      Te ostatnie importujemy z samej Warszawy ;)
      Jednorazowe wilgotne czepki do mycia wlosów tez posiadamy.
      Dlaczego jest tak, a nie "normalnie", nie wiem :/

      Usuń
  5. kobietawbarwachjesieni:
    Nie wiem, jak jest w polskich szpitalach, bo sama się tam myłam. Jedno jest pewno. Ciężko macie w pracy. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  6. To słowo, to inaczej sprytny, czyli wszystko pasuje do Twojej Mireczki!
    Sweterek robisz w całości od razu? Podziwiam, bo nijak nie potrafię tego rozkminić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozkminilam dzieki Pimposzce i pewnej szwajcarskiej stronie na temat raglanu od góry. Idzie ;)

      Usuń
  7. Smutne to co napisałaś o tej dziewczynce. Ileż takich dziewczynek jeszcze jest na świecie. Mnożenie biedy:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilenko, poprawni politycznie inaczej beda ci wmawiac, ze nic takiego nie istnieje, a dziweczynki muzulmanskie maja w swoich krajach pochodzenia tez dostep do szkoly, oswiaty a nawet na studia :(

      Usuń