czwartek, 29 października 2015

Przemyslenia na temat psiej szkólki

Temat zlozyl sie z faktem, ze wczoraj mielismy ostatnie zajecia i szkólka robi zimowa przerwe. Przestawienie czasu tez zadzialalo na niekorzysc, bo praktycznie grupa z godziny siedemenastej nie mogla normalnie dzialac, po piatej zaczyna robic sie ciemno, i bedzie coraz ciemniej. Dlatego wczoraj "buldogi" cwiczyly z "nami", czyli z klasa jamników. Do tej bowiem zalicza sie Mircia. Sonja, kierowniczka szkoly, w pierwszym zawodzie pomoc w gabinecie lekarskim, zorganizowala bowiem trzy grupy, a te spotykaja sie w godzinnym takcie. O pietnastej szkola sie szczeniaki wszelkich ras i wielkosci, po nich "my", klasa jamników czy po prostu malych psów, po nich przychodza duze rasy, znienawidzone przez Mirke te wlasnie buldogi, owczarki niemieckie, foksteriery i inne takie. Szkólka posiada dwie odrebne i zamkniete laczki, na które wczoraj sie rozeszlismy, tylko moja Mircia koniecznie rwala sie do tych "buldogów", aby ich co i raz móc opierdolic za sama czelnosc istnienia. Trzeba jednak przyznac, ze z jej szczekaczka robimy postepy, ale czasami emocje sa u niej góra i trzeba jej sie wyszczekac.
W pierwszej szkólce, do której ja tez jako pieskowa swiezynka poszlam, naokolo sie stresowalam, ze mój pies jakby nie nadazal za innymi z umiejetnosciami, nie chciala z poczatku na komando siadac, a lezec to w ogóle moglam zapomniec, odmawiala tez skakania przez przeszkody, jedynie lubiala balansowac na belku, bo to tez wykonuje podczas spacerów, balansujac po kraweznikach. Mirka w tej szkole na pewno mniej sie stresowala, niz ja, z moimi wyobrazeniami, co pies musi i powinien umiec robic.
W drugiej szkole oczywiscie napotkalysmy tez idealnie wychowane i ulozone psy, na których widok tez zal mi nieco zwieracze sciskal ;) ale Sonja ma kompletnie inne podejscie do sprawy, jako psi psycholog (faktycznie ma taki certyfikat). Kazdy pies jest inny i ma do tego prawo. Nie znaczy to jednak, ze w pewnym momencie mozna dac sobie na zatrzymanie. Praca z psem zawsze przynosi pewne owoce, a nie pracowanie z nim czy nad nim niestety frustracje, okreslana mianem "zle wychowany pies". Moja Mirka jest psem z ulicy, wiec nie mozna jej porównywac z urodzonymi w domu i pieszczonymi jamnikami z jej klasy, bo nie znamy jej pierwszych doswiadczen ani tego, czego musiala sie sama nauczyc. Jako, ze przezyla w takich nielatwych warunkach, oznacza to, ze jest psem sprytnym, zaradnym, czyli posiada pewien potencjal nazywany inteligencja. Nie umie sie bawic- oprócz rozgryzc i zniszczyc zabawke- ale nauczyla sie wyluzowanej zabawy z innymi psiakami w sensie gonitwy na zmiane, wspólnego kapania sie w rzece, a nawet noszenia patyka w pysku (czasami). Nie pojela do tej pory, po co i w ogóle dlaczego jest cos takiego jak "podaj lapke", i tak juz chyba zostanie. dla niej jest to niewazne i juz. Za to ma niezwykla potrzeba tulenia sie, cielesnego kontaktu ze swoim czlowiekiem, bezproblemowo mozna patrzec jej w oczy, ona tez sie wpatruje w nasze oczy i namietnie oblizuje swojego czlowieka. I jak tu takiego psinka nie kochac po prostu?
W szkole zauwazylam tez, ze nawet te najbardziej ulozone i wychowane psy, te dzialajace mi na zwieracze ;) tez miewaja swoje piec minut, trwajace czasami cala godzine zajec. Nie ma wiec psa idealnego, wiec nie musze w te szeregi dreczyc mojej Mirki! A tak jeszcze zakladalam rok temu, w pierwszej szkole.
Tak wiec psia szkólka weryfikuje rózne fantazje w kierunku bardziej racjonalnym.
Poza tym, przebywam nadal na urlopie, mam wiele czasu nie tylko dla Mirci, ale i na czytanie, dzierganie i sluchanie audiobooków. Te dwie ostatnie czynnosci ida zawsze w parze. Ostatnio dostalam mily prezent, caly stos audiobooków po polsku, i slucham, i dziergam, i mam fajnie, za co przedwczesnemu Mikolajowi bardzo dziekuje :)
Wydziergalam juz dwie pary maciupkich skarpet (pewna dziewczynka ma sie w listopadzie urodzic), do nich mitenki dla mamy dziewczynki, zeby jej rece nie marzly przy pchaniu wózka, teraz mam na drutach meskie skarpety, a w planie na weekend skarpety dla siebie, poniewaz ostatnio cos z moich wyrzucic musialam, po paru latach notorycznego noszenia czy to zima, czy lato, skarpety byly przetarte. Mam tez w planie szaliczek loop dla mnie, kolor brazowy, welenka kupiona rok temu, wiec swoje juz odlezala, drugi szaliczek szarawy z baby alpaka, do których juz nabylam ultracienkie druty, bo marzy mi sie ta mgielka dookola szyi. Raglan w kolorach jesieni sprzed paru postów lezy odlogiem, ale mam nadzieje jeszcze podczas tego urlopu zrobic w nim po kolei rekawy, bo te sa bardziej skomplikowane w sensie: musze zapisywac, w których rzedach ile oczek gubie, znaczyc rzedy markerami itp., byloby fajnie, gdybym te robote odwalila, a sam kadlub to moge potem bezstresowo wykonczyc.
Nareszcie dziala mi telewizja, nie bylo jakis tydzien, bo wysiadl mi dekoder, ale juz mam nowy, jedynie jeszcze te "czujniki" przy antenie satelitarnej musza byc przegladniete, bo cos nie tak odbieraja sygnaly. Mam Astre i Hotbirda. Wczoraj mialam pierwszy wieczór telewizyjny po chyba dziesieciu dniach.
Ogarnelam juz tez troche chalupe- nie tylko dziergalam i sluchalam czy czytalam- jedynie okna cierpliwie stoja w kolejce, ale mówia, ze pogoda jeszcze jakis czas sie utrzyma, wiec sie nie stresuje.
Akurat dosiegla mnie prosba zajrzenia na grób matki znajomej, która po operacji serca przebywa na rehabilitacji- jutro przejrze dekoracje, wyrzuce co sie nie nadaje, i w sobote zaswiece znicz, bo u nas juz w sobote jest nabozenstwo i poswiecenie grobów. Ksiadz w licznie pojedynczej ma trzy duze parafie plus pare wiejskich cmentarzy do obskoczenia, wiec rózne ustalil terminy. Mój dziadek lezy na sasiednim cmentarzu, wiec nie jest to wielka droga miedzy tymi dwoma grobami. Mam zreszta urlop, to sie wyrobie z oprzataniem.
A w domu tez sie wyrabiam, chociaz czesto wyglada to jak w Psich Sucharkach (bez których notabene caly ten fejsbuk bylby tylko w polowie taki zabawny):


;) 

9 komentarzy:

  1. kobietawbarwachjesieni:
    Ale ta Twoja Mircia trafiła. Lepiej nie mogła. Czytam o Twoich robótkach i też nabieram chęci, aby coś podłubać. Chętnie zrobiłabym skarpetki. Sprawa się komplikuje przy drutach. Robię na 5 drutach i czasami mi spadają oczka. Na jakich drutach, czy na jakim drucie, Twoim zdaniem, najlepiej robić skarpetki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można robić na 5 drutach, z drutów bambusowych oczka tak łatwo nie spadają bo druty są leciutkie i nie tak gładkie jak metalowe. Można robić na bardzo długim (80 - 100 cm) drucie z żyłką sposobem Magic Loop, można robić na dwóch drutach z żyłką (połowa oczek na jednym, druga połowa na drugim). Filmiki instruktażowe znajdziesz na You Tube.

      Usuń
    2. Kobietowbarwachjesieni, ja sama nauczylam sie skarpet przypomocy ksiazeczki na temat, bo zaczelam je dziergac, jak bylo to jeszcze dosyc niepopularne. Nie bylabym soba, gdybym cos tam nie zmodyfikowala ;) dziergam na 4 drutach, dopiero pod koniec (przy palcach) przechodze na przepisowe 5 drutów.

      Usuń
  2. Jaki piękny post! Misia ma fajne powiedzonko: nie pytaj, akceptuj. Jeśli chodzi o właściwości to mamy identyczne psy.. Zauważę tylko, że owo siad i waruj to tylko metody dla zwrócenia uwagi psa na właściciela. A skoro uwagę zwraca chętnie sam z siebie to mu siad i waruj niepotrzebne. Doświadczony psi trener mi to powiesział obserwując Kretkę na spacerze. Celem szkolenia nie jest siad i podaj łapkę. Skoro pies zwraca na właściciela uwagę, dogadują się i bezkonfliktowo istnieją w otoczeniu, to jest ok. Siad wykorzystuję czasem do dyscyplinowania moich panienek. Nie ma co zwieraczy zaciskać, ale praca z psem się bardzo przydaje, fajna ta Sonia, dobrze trafiłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuje, ostatnio wiecej zwracam uwagi na wycwytywanie ewentualnych "nieh´grzecznosci", zanim sie w nie zapedzi. Takze przy pomocy rzucania smycza czy brzeczacym przedmiotem.

      Usuń
  3. Widzę, że planów robótkowych mnóstwo na jesienno- zimowe wieczory. BBM

    OdpowiedzUsuń
  4. z mojego doświadczenia właścicielki czworonoga wiem, że szkolenia psów są bardziej potrzebne człowiekowi niż zwierzęciu. Sam się dużo na nich nauczyłam.

    OdpowiedzUsuń