niedziela, 10 lipca 2016

Magia sprzatania

Dostalam pare dni temu ksiazke pod tym wlasnie tytulem w prezencie, i byl to bardzo trafiony, choc przypadkowy prezent.
Autorka jest Japonka, Marie Kondo, która przybliza japonska sztuke porzadkowania i organizacji.
O samym sprzataniu w sensie, jak np najefektownie wyczyscic okna, czy o sposobie wywabiania plam, nie pisze nic. Koncentruje sie wlasnie na przechowywaniu rzeczy i organizacji porzadku w szafach i szufladach, które sa bardzo podatne na balaganiarstwo.
Sama uwazam sie za osobe porzadna, w sensie utrzymywania domu, mieszkania w porzadku. Oczywiscie mam aktualnie znowu zabryzgane okna, które trzeba bedzie wkrótce przetrzec, i na podlodze w lazience lezy pare moich wlosów, bo ostatnie sprzatanie tam bylo 2 dni temu, ale w sumie mam sie za osobe "porzadna" i nie musze obawiac sie, ze ktos bez zapowiedzi wizyty nakryje mnie w kompletnym bardaku w chalupie.
Ale lubie co nieco przechowywac, i dokladnie w ten punkt trafia ta ksiazka.
Jedynie, co przegladam i regularnie usuwam, to sa ubrania. Mam takie nietypowe dla kobiety wypaczenie w mózgu, ze im mniej mam ciuchów, tym lepiej sie czuje. I wystarcza mi jeden "mundurek" na obskoczenie oficjalnych wizyt, wesel i pogrzebów. Pare miesiecy temu usunelam spora ilosc bawelnianych skarpet, bo faktycznie bylo ich cale pudlo, i nie nosilam od lat, poniewaz albo nosze welniane skarpety, albo zadne, jak teraz.
Ale jakos stwierdzilam zaleganie kurtek, które od lat nie mialam na sobie. Sa zupelnie w porzadku, nie zniszczone, ale leza w podlózkowej komodzie i czekaja nie wiadomo na co. A ja chodze w razie chlodu czy deszczu w mojej ostatnio zakupionej czerwonej, tej z Londonderry ;)
Mam jeszcze 2 dyzury, ale od wtorku zaczynam sie z tymi kurtkami rozprawiac. Ale szkolny mundurek zostawiam, za bardzo to dla mnie emocjonalne. Bo on lezy w tym samym pojemniku, z nalozona cala gala. Bluzka z matury tez zostaje, chociaz wiadomo, ze biust w tym zyciu mi sie juz w nia nie zmiesci. Naleznej do niej spódnicy wyzbylam sie jednak juz wiele lat temu, bo przestala mi si epodobac. Bluzka podoba mi sie caly czas, takze dlatego, ze byla szyta w Polsce przez krawcowa w czasach bardzo deficytowych, i wedle moich projektanckich wyobrazen. Byc moze, dlatego jest taka do konca zycia moja.
Powracajac do porzadkowania zakamarków; przy ostatnim rozbieraniu choinki przetrzebialam juz ozdoby, pozostawiajac tylko te faktycznie uzywane i te powiazanie z emocjami- schowek czyli kamerlik za sciana po lewej stronie, gdzie przetrzymuje te ozdoby, wyglada calkiem porzadnie i nie przytlacza iloscia. Ale prawa strona wymaga uzycia metody Marie Kondo. Walaja sie tam nieuzywane od lat rozmaite torby i przede wszystkim masa listów i pocztówek w kartonie. Te jeszcze z czasów, gdy pisalo sie listy, nie maile. Juz kiedys mialam je wyrzucic do makulatury, ale jakos sie wstrzymalam. Teraz mysle, po co wlasciwie je trzymam, przezytalam je wtedy, wiecej czytac ich nie bede. watpie, bym kiedys, keidys, w podeszlym wieku, chciala jednadnak umilic sobie czas taka lektura. Juz wtedy przesegregowalam je nieco w sensie, ze odlozylam zaproszenia na sluby, informacje o urodzeniu sie dzieci, bo takie cos to jednak dla mnie pamiatka i na ten maly w sumie stos miejsce im urzadze. Ale nie na spory karton listów o wszystkim i niczym.
Juz w tym tygodniu posluchalam sie Marii Kondo i wyrzucilam mase kabli od nie wiem czego, nigdy chyba nie uzywanych, i jak autorka twierdzi, nigdy wiecej nie potrzebnych. Takze stos kartoników po róznych sprzetach. Trzyma sie toto w razie czegos, znaczy, jakby trzeba bylo reklamowac. Sklep zobowiazany jest przyjac reklamacje takze bez oryginalnego kartonu, niektórzy o tym nie wiedza. Nikt nie jest zobowiazany trzymac opakowania po wszystkim, co kiedys nabyl, bo nie kazdy ma magazyn przy domu.
Wyrzucilam tez pare durnostojek, i uporzadkowalam moje przybory do dziergania. Welny nie wyrzucalam ;) ale juz wiosna wysortowalam wszelka bawelne, róznokolorowe male moteczki, z których szydelkowalam lapki do garnków, i podarowalam je Monice, która potrzebuje zawsze i kazda ilosc rozmaitej bawelny do szydelkowania z niej maskotek. Ucieszyla sie jak zwykle z tego podarunku, ja zyskalam miejsce, i wiem, ze póki co, lapek szydelkowac nie bede.
Bylam tez juz w paru szufladach ;) takze w lazience, z której usunelam mase próbek z gazet czy inaczej otrzymanych w drogerii. Szampony w tytkach ponioslam do szpitala, tam czasami potrzebujemy cos takiego dla pacjentów, którzy aktualnie nic ze soba nie maja. Takie próbki zelu pod prysznic sa wtedy idealne i pachna inaczej, niz szpitalen plynne mydlo, w butelkach litrowych.
Myszkowalam tez w szufladzie z zapasowymi sznurówkami, bo kiedys akurat byly w promocji, to sie bierze. Faktem jest jednak, ze gdy raz czy dwa potrzebowalam nowych sznurówek, z tego zapasu wlasnie nic nie pasowalo albo kolorem, albo dlugoscia, i musialam kupic pasujace w sklepie obuwniczym.
Mialam tez calkiem spory zbiór bawelnianych siatek na zakupy- zostawilam kilka, z reszta juz sie pozegnalam. Przepatrzylam tez instrukcje obslugi róznych sprzetów, bo trzymam je w tej samej szufladzie- i pare faktycznie bylo juz nieaktualnych, bo tych urzadzen juz nie mam.
Tak, ze na pracujacy tydzien calkiem sporo posunelam sie z Marie Kondo, i bede dalej ja kontynuowac w nadchodzacych wolnych dniach.



7 komentarzy:

  1. Ja, niestety, niechętnie rozstaję się z nawet długo nieużywanymi rzeczami. W końcu rzeczywiście oddaję, po czym okazuje się, że dana rzecz jednak by się przydała... Ale to już złośliwość losu... ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Marie Kondo ma kilka świetnych pomysłów. Mnie pomogła. Teraz w szufladach biurka mam to, co jest tu potrzebne. A reszta zrobiła wypad!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam mnóstwo dobrego o tej książce. Sama jej nie czytałam, ale pod wpływem tych, którzy czytali, już powyrzucałam trochę rzeczy. I ostrzę sobie zęby na następne:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to ta sama, która proponuje aby skarpetki układać pionowo?
    Mnie Ona w wielu sprawach nie przekonała. Trudno, jestem gadżeciara!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! I akurat ze skarpetkami się sprawdza, w pudełku organizerem do szuflady tak ułożonych skarpet mieści się 2 x więcej niż powiązanych w kulkę. I wszystkie widać. Swetrów pionowo nie ułożyłam, ale kto wie, czy nie ułożę. Łatwiej wyjmować z półki.

      Usuń
  5. duzo chomikuje, slubny w przeciwienstwie do mnie co kilka miesiecy (na szczescie tylko w garazu I przedpokoju) zabiera sie za segregowanie rzeczy co konczy sie wyrzuceniem 60 procent, kilka dni pozniej zawsze potrzebuje sie jakiejs wyrzuconej rzeczy. Dokumenty trzymam 5 lat potem pale w ogrodowym kominku :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
  6. kobietawbarwachjesieni:
    Przede mną jest sprzatanie wszystkich zakamarków. Aż strach pomyśleć, jak to sprzątanie będzie wyglądało. Jest mi ogromnie trudno wyrzucać zbędne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń