piątek, 18 listopada 2016

Bad Harzburg, dzisiaj znowu

Pogoda jak to w listopadzie, ale mielismy szczescie, bo deszcz dopadl nas dopiero po poludniu. Turystów znacznie mniej niz latem, listopad nie jest miesiacem do podrózowania po górach Harcu. Zdaje mi sie, ze tubylcy uzywaja tego spokoju w miescie przed Adwentem, Bozym Narodzeniem, i ogólnie sezonem zimowym. Gdy juz spadnie snieg i bedzie mozna smigac na nartach, Bad Harzburg znowu ozyje.
Póki co, restauracje i kawiarnie niezbyt pelne- my zjedlismy obiad u Chinczyka- lodziarnie zamkniete, na wystawach duzo bizuterii z bursztynem (?!)
W ulubionej kawiarni cisza i spokój, nawet mozna bylo miejscowa gazete bezstresowo przejrzec. Lubie tak.






Wczoraj, jak pisalam na blogu, Miroslawa przezywala przygode w ciemnym pokoju- odkryla zamkniety karton, paczke szykowana do wyslania, obejrzala co nieco, czesc wyrzucila na podloge, i zdecydowala sie zjesc rulonik naprawde smacznej mlecznej czekolady firmy Marabou... 74 gramy. Przez reszte wieczoru unikala mojego wzroku ;) po czym poszla zadowolona spac, rano wstala rzeska, no i nic jej nie bylo, nawet zatwardzenia nie miala. Trzeba mi lepiej pilnowac rzeczy, badz zamykac. Gorzej niz z dzieckiem! 

4 komentarze:

  1. Oj tak, trzeba pilnować. U nas sezon na pilnowanie znów w pełni, mam już zabity kapeć, po stole spaceruje się jak po podłodze, wszystko trzeba chować i zamykać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ta, oj tam! To nawet nie sto gram! Mirce też się coś od życia należy! :-))))
    Fajna fontanna! :-))))

    OdpowiedzUsuń