czwartek, 17 listopada 2016

Nazbieralo sie

z ostatniego tygodnia troche wiadomosci. Po pierwsze, zachorowalam po trzech dyzurach i od czwartku zeszlego tygodnia bylam na zwolnieniu lekarskim. Zaczelo mi sie krecic w glowie. W srodowy dyzur skreslili mi Kiki jako skoczka, bo na geriatrii/ paliatywnym ktos zachorowal, i wyslali tam Kiki na dyzur. Tak wiec bylam sama, a jak to sama z 40 pacjentami, pomoc jedynie do obracania itp. Ze tak ogólnie powiem, duzo bylo chorach z tych czterdziestu. Takich na serio chorych, po operacjach na jelitach, zoladku, oczywiscie paru ze swiezymi endoprotezami. Z nowym ordynatorem nastaly nowe reguly, kiedys po usunieciu czesci esicy (jelita cienkiego) pacjenci prawie tydzien nie dostaali nic do jedzenia, jedynie wysokokaloryczne kroplówki- teraz na drugi, trzeci dzien zupy, jogurt, frezubin. Nieszczesnik zygal dalej niz widzial, ze tak sie wyraze, do tego lezal plackiem. W nocy doszla mi tylko jedna pacjentka, za to jeden pacjent umarl. Znalazlam go o czwartej rano jeszcze cieplego. Doslownie pól godziny wczesniej bylam w pokoju, bo szlam przez oddzial i roznosilam rózne oranzadki z potasem, inhalacje i temu podobne. Tabletki roznosi ranna szychta- przedtem jeszcz eje sprawdzaja. Do tego pacjentowi, który lezy juz ponad 3 miesiace i w miedzyczasie z amputowana noga, odezwal sie Korsakow, i chcial mi przywalic butelka z woda. Butelka szklana i jest w niej trzy czwarte litra wody mineralnej, wiec jako pocisk nie do zartu.
No i tak sie nazbieralo, i jak po poludniu wstalam, to mi bylo dziwnie w glowie, zaczelam podwójnie widziec i co nieco sie krecilo. Wiec adieu dyzury do niedzieli wlacznie.
Niekorzystne w tym wszystkim jest, ze nie moge sie wtedy dlugo koncentrowac, czy nawet czytac. Ale juz przeszlo, i w poniedzialek wracam do pracy.
W miedzyczasie bylo zebranie pracowników, Kiki byla, zrelacjonowala wraz z jej przemysleniami na temat, a mysli ona ma niestety zawsze negatywne w takim przypadku i wychodzi z zalozenia, ze nam wyplate obciac beda chcieli. Nowe umowy itd. Pozyjemy, zobaczymy.
Ja w kazdym razie ciesze sie na kolacje oddzialowa, i mam juz prawie wszystkie mitenki na prezenty. Kurcze, ponad 20 nas jest. Tym, którzy z powodu dyzuru nie beda na kolacji, juz dalam sobie wybrac i przykazalam trzymac dziób. Ma byc niespodzianka.
W poprzedni weekend przyjechal mój syn, obskoczylismy tematy i problemy techniczne, takze co nieco zamówilismy; z niektórymi sprawami wole poczekac, az on przy tym jest.
Miroslawa tez niezmiernie ucieszyla sie, widzac go wchodzacego do domu. W sumie malo go zna, ale niezmiernie lubi. Ciekawostka jest jednak, ze gdy przyjezdza z Sol, to wtedy Sol jest dla niej ciekawsza, i do niej sie klei.
Tym razem zaskoczyla mnie wyrazna checia zabawy z nim. Przyniosla i pokazala mu misia z harakiri, swinie z rozerwana dupa, a na koncu przyniosla swój kocyk z sygnalizacja checi zabawy w ciagniecie, czyli: ty trzymaj mocno kocyk, a ja bede szarpac za niego, warczec i radosnie merdac ogonem. Ta psica po kilku latach zaczyna odkrywac zabawe! Obserwuje to od kilku tygodni. ze zaczyna nosic zabawki, bawi sie nimi, podrzuca. Czasami ogranicza sie do wywleczenia calego zabawkowego dobytku z kosza i rozwaleniu go po pokoju. Tez forma zabawy. Ona nie znala zabawy jako takiej. Nikt sie z nia nie bawil, gdy byla szczenieciem, pózniej ignorowala wszelkie zachety. Taraz w oficjalnym wieku 5 lat zaczyna odkrywac te frajde.





Dopiero na zdjeciach widze, jak fajnie dywan jest zasiersciony ;) bedziem odkurzac, akurat kupilam nowe worki do odkurzacza :D


Mitenki x- te, ten fiolet caly czas na topie. Z jednego motka 10 deko wychodza trzy pary.


Pare dni temu przyszly mi te sluchawki, zamówilam po poradzie syna. Do tej pory sluchalam, czy to telewizora, czy audiobooków, przez indukcje, czyli teleszpule w procesorze i aparacie sluchowym. Takie sluchanie jest dla mnie mniej stresujace, niz bezposrednio z glosnika do- mikrofonów, którymi to "slucha" moje osprzetowanie na uszach. Z róznych fejsbukowych i innych grup dla niedoslyszacych i implantowanych wiem, ze warto tez sluchac przez sluchawki. Te z firmy Sennheiser optymalnie zachodza na cale uszy, a wiec i na aparat sluchowy, i na procesor. Faktycznie fajnie i bezstresowo sie nimi slucha i rozumie. Szczególnie wysokie frekwencje po stronie implantu wpadaja mi w ucho, ale i ciemne basy. To dobra inwestycja, szczególnie, ze akurat byla promocja na produkty tej firmy. Podczas rehabilitacji w Bad Nauheim telewizor w moim pokoju byl podlaczony do tego, co ja nazywam "maszynka do ogladania telewizji", czyli odbiornika ze wstega indukcyjna do zakladania na szyje. Na uzytek domowy kupilam podobny sprzet, ale Swing Digital.

Z prostej ciekawosci, co wlasciwie dokladnie slysze i rozumie tylko przez procesor, czyli: gluchym uchem, zrobilam kiedys taki eksperyment. Poszlam do rodziców na dól z zatkanym na amen lewym, jeszcze cos slyszacym uchem, czyli bylam zdana jedynie na slyszenie procesorem na prawym uchu. A wiec: nadazalam za ich rozmowa, przy czym lepiej rozumiem to, co mówi mama glosem zenskim, czyli wyzszym. Z ojcem mam pare problemów natury jego nizszego glosu. Ale bedac w temacie rozmowy, ujdzie. Sluchanie, nawet przez dobrze slyszacych, to tez w duzej czesci kombinacja slów, bo nawet dobrze slyszacy wszystkiego nie slyszy, z róznych powodów, i co nie uslyszy, "dopowiada" sobie w glowie. Poza tym slysze czysto i jasno lejaca sie podczas zmywania wode, brzek talerzy, sztucców, szuranie nogami po podlodze, szelest gazety, chleptanie wody przez psa. To jest niesamowite, co taki procesor moze, bo- wlasciwie to ucho jest kompletnie gluche. I tendencja jest do góry, znaczy w slyszeniu i rozumieniu. W lutym mam obligatoryjna, coroczna kontrole implantu i procesora, na pewno tez ich zadziwie taka opowiescia. No i najwazniejsze na koniec- nie boje sie wcale, i to juz od dluzszego czasu, kompletnie ogluchnac i na lewe ucho, bo wiem, ze z implantem wszystko jest mozliwe. Póki co, ekspolatuje to jeszcze slyszace ucho ile sie da, kazde ogladanie telewizji czy sluchanie audiobooka to w sumie cwiczenie dla tego ucha, które mu dobrze robi na kondycje.



Tak tez juz mielismy, na poczatku listopada. 

3 komentarze:

  1. Oj,nieprzyjemnie w pracy,roboty sporo a ludzi mało.Niespodzianka z mitienkami super,podziwiam.Duzo zdrowia zyczę,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja ostatnio odkurzajac wciagnelam odkurzaczek calkowicie psujac kabel najlepszych sluchawek slubnego :(

    OdpowiedzUsuń
  3. kobietawbarwachjesieni:
    Twoje opowieści o procesorze są dla mnie ogromnie ciekawe. Ja już mam słabszy słuch niż kiedyś, ale jeszcze nie narzekam. ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń