poniedziałek, 9 stycznia 2017

Bo dawno nie bylo

O Madonnie Numer 2. Starzy czytacze z pewnoscia sobie przypominaja osobe.
No wiec bylo to pózniej tak, ze Madonna Numer 2 pozegnala sie z kierowaniem duzym oddzialem, który byl zrobiony z dwóch mniejszych, i na którym z tych kiedys pojedynczych, na Ostend, ja pracowalam. Teraz oddzial jest i Ost- i Westend. Na ten moment jest mozliwosc polozenia na nim 59 pacjentów. Oficjalnie jest ta liczba czerdziesi i pare. Ta aktualnie wysoka liczna pacjentów bierze sie z tego, ze przed Wigilia zamknieto na Swieta i Nowy Rok, i ostatni tydzien, oddzial prywatny, i praktycznie przetrzymujemy wszystkich tych pacjentów, którzy normalnie lezeliby na czwartym pietrze. Ta dziwna komitywa byla do dzisiaj rano, czesc pacjentów zostala jeszcze przed sniadaniem przetransportowana na tamten oddzial. Ale ostatnie ponad 2 tygodnie bylo, jak bylo. W ostatnia noc mielismy ja i kolega Volker, 51 pacjentów. Reszta lózek byla zablokowana z powodu izolowanych pacjentów. Nie mamy "jedynek", wiec w przypadku sraczki czy innego uroku w formie MRSA takowy pacjent lezy sam w "dwójce" i to drugie lózko czy raczej miejsce, jest blokowane, nie do uzytku. No ale nie o takich finezjach chce pisac, ale o caloksztalcie. Pacjenci daja nam na dyzurze niezle popalic samym jestestwem a i chorobami, mielismy tez kilka naprawde chorych pacjentów, jak np. dwoje po perforacji wrzodów na zoladku, jeden dzien na OIOM- ie i nazat na nasz normalny oddzial, oczywiscie urolog tez operowal, a my plukali pecherze, do tego oczywiscie domy pogodnej starosci "wypróznily sie" na weekend z pacjentów, ze to kaszla, albo nie sikaja, albo biegunke maja, albo "strasznie" krwia wymiotuja, czego my przez kolejne dni nie uwidzieli, no ale wszystko jedno, jak lezy, to lezy, i polezy kilka dni taka babcia czy dziadek, my i umyjemy, i przepampersujemy, i zawsze napic sie damy, i co tam trzeba, z kroplówka wlacznie. Standardowo kazdy pacjent dostaje jakies kroplówki, nie tylko starzy i naprawde chorzy na zapalenie pluc czy inne sensacje w brzuchu, takze 31- letni mlodzian z podwyzszonym cisnieniem. Codziennie 2 litry, widocznie taka terapia konieczna. Ok, prawo Murphyego jest takie, ze jak pacjent dostaje cokolwiek dozylnie, szpital dostaje za niego wiecej pieniedzy z kasy chorych. Dla mnie chory system, no ale ja w ministerstwie od zdrowia nie siedze.

Powracajac do Madonny Numer 2, troche okrezna droga. Przy takiej ilosci pacjentów, przede wszystkich tych naprawde chorych i potrzebujacych szczególnej troski, mamy niebotyczne zuzycie wszystkiego. Czy to kroplówki, czy strzykawki, o lekarstwach nie wspominajac, antybiotyki dozylne w hurtowych ilosciach, do tego góry pampersów, kremyków, jednorazowych myjek, ligniny, rekawiczek jednorazowych, kitli, masek ochronnych, i innych duperelów. Kartonowe góry z plukankami urologicznymi. Dzisiaj rano rozdalam w sumie 13 masek do inhalacji, jest to towar jednorazowego uzytku, czy raczej jednodniowego uzytku, ale faktycznie z tych 51 pacjentów az 13 inhaluje trzy razy dziennie. Tak wiec, jak mial nadejsc ostatni piatek, czyli w nocy z czwartku na piatek, zajelam sie zamówieniami wszelkiego dobra, znaczy apteki, miliona antybiotyków, i innych pampersów, poprzez maski do inhalowania, roztwory Ringera, strzykawki, igly, oslonki na termometry, bandaze i gaziki, no po prostu wszystko, co w szpitalu na oddziale idzie.

Jako, ze w matmie na maturze mialam jakby nie bylo, ocene polska 4, wychodze z zalozenia, ze umiem swietnie dodawac, a nawet mnozyc. Bo te ilosci trzeba na piatek pomnozyc przez trzy, jako, ze od piatku do poniedzialku poludnia, zanim znowu przyjdzie nowo zamówione, i przez weekend ma i powinno wszystkiego starczyc, bo te ilosci wszystkiego, jakie my zuzywamy, to ja w zyciu nigdzie, na zadnym innym malym oddziale, nie "pozycze", a zreszta, i do latania i pytania i blagania o wydanie tego czy owego, czasu przy tak wielkim oddziale i 50 pacjentach po prostu nie mam.

No i w piatek po poludniu przyszlo to moje mega zamówienie, i akurat diabli chcielil, ze na ten moment przynioslo tez Madonne Numer 2, która w roku 2013 porwano na wyzszy stolek i zrobiono jej funkcje menedzera od jakosci, czegokolwiek tam. Od tej pory wtyka ryja gdzie tylko cos zobaczy. Kiedys zajmowala sie klasyfikacja szczególnie intensywnych w pielegnacji pacjentów, takich, przy których trzeba kompletnie wszystko robic, bo oni ani reka, ani noga nie ruszaja. Sa takie formularze, trzeba nam tam wszystko dokumentowac i podpisywac, nazywa sie toto oficjalnie PKMS, i kasa chorych placi za takich pacjentów wiecej. Ale latem zeszlego roku Madonnie Numer 2 nawalilo doszczetnie kolano, dostala nowe, czyli kompletna proteze, troche jej nie bylo, bo to i rehabilitacja po operacji, mnie tam jej nie brakowalo. Z powodu tego przypadku losowego tym calym PKMSem zajela sie kolezanka z izby przyjec i tez to swietnie robi, wiec tutaj juz sie Madonny Numer 2 pozbylismy, teraz zajmuje sie innymi jakosciami, certyfikatami, które mamy dostac, i czym tam jeszcze. No i czasami lazi po szpitalu. I zobaczyla to stojace w korytarzu i czekajace na rozladunek zamówienie. I zaczela pyskowac, a kto to zamówil, no powiedzieli jej, ze ja, a ta dalej pyskuje, ze ja "zawsze" tak duzo zamawialam, i przesada, i certyfikatu mozemy nie dostac, bo tyle materialów zamówionych, i ona to zamelduje "do góry". Jak mi to wieczorem powiedzieli, to dostalam takiego, ze sie niekurturarnie wyraze, wkurwa, ze jak by tej nocy mi przeciela jakas droge, to normalnie bym jej chyba wszystkie pióra z tego glupiego lba powyrywala. Toz ja sie staram, aby wszystko bylo, niczego nie zabraklo, zeby kazdy pacjent dostal na czas to, co ma dostac, lezal z umyta dupa w czystym pampersie, aby nie zabraklo jakiegokolwiek z miliona antybiotyków, które aktualnie sa na chodzie, a tu taki zonk. Widac kobieta oszczedna jest, ale zeby jej kiedys skarbonka miedzy nogami sie nie rozpekla, bo co potrzebujemy, to musimy miec i uzywamy, czyli i zamawiamy, nie ma tu dla mnie dyskusji, niezaleznie od certyfikatów. Nie wezme przeciez wody z kranu zamiast roztworu soli fizjologicznej i zamieszam nia ampicyline dozylnie, czy jak do jasnej Anielki. I ze wszystkim tak. Jedyne, nad czym na oddziale ma sie jeszcze jakas kontrole, to wlasnie nad tym, aby zawsze wszystko bylo, czego sie potrzebuje, wszystko inne juz dawno wymknelo sie spod kontroli czy to mojej, czy innym pracujacych. Oddzial jest za duzy, sa za duze odleglosci, nie idzie wszystkiego opanowac jak wtedy, gdy byly to dwa oddzialy z dwiema dyzurkami, a i nas personelu bylo znacznie wiecej.

Jak mi wkurw troche przeszedl, znaczy do niedzieli wieczora, czyli dlugo mnie trzymal- wystosowalam do Madonny Numer 2 sporego maila, gdzie jej wylozylam jak krowie na rowie aktualna wielkosc oddzialu, przypomnialam jej, ze do kazdego zastrzyku przy ampulki bierze sie jednorazowa igle czy strzykawke, tak samo przewód do kroplówki, a tych aktualnie mamy 50 i wiecej tylko rano, pozostalego dnia nie liczac, wyliczylam jej zuzywana przez sama mnie i Volker liczbe rekawiczek i ochronnym kitli i masek u izolowanych pacjentów, i ze ja sie wzbraniam, dzielic sie tym kitlem czy maska czy rekawiczkami z kolega, nie, ze sie po nim brzydze, ale po prostu nie i nima odwrotu ;) Przypomnialam jej tez, jak w roku panskim 1999, gdy konczylam moja kadencje na jej wtedy oddziale, na który bylam przeniesiona na pól roku z powodu remontu naszego, i ona nawet prezent mi dala na pozegnanie i powiedziala, ze jak ja bylam, to przynajmniej zawsze na czas byla zamówiona chemia dla pacjentów z nowotworami (wtedy takie sprawy odbywaly sie w szpitalu, kazdy pacjent byl planowany na jakis dzien, lezaly plany z wypisana chemia, na które nikt czasu zagladac nie mial, oprócz mojej malosci, oczywiscie). W mailu nie opierdolilam jej oczywiscie, bo to jest przeciez stara plotkara jest, nie wiadomo, do kogo z tym udokumetowanym slowem ode mnie poleci sie okazac i poskarzyc byc moze, ale zaproponowalam jej po prostu zjawienie sie na oddziale, gdy same kroplówki doi zawieszenia zajmuja trzy wagoniki, moze tez przeliczyc izolatki i posluzyc sie moja matematyka co do zuzycia wszystkiego w takich pokojach. I ogónie zobaczyc, z kim my pracujemy i czym my pracujemy. Takze zwrócilam jej uwage, ze wszystko zamówione uzywane jest na oddziale i dla dobra pacjentów, nikt nie zabiera do domu kartonu roztworu Ringera i gotuje sobie z niego kompot czy sprzedaje w Hanowerze za dworcem. Aby nie przegapila maila, bo wyslalam jej na prywatny adres, wynalazlam sobie numer jej komórki, smartfona, czy innego appla, okazalo sie, ze ma tez WhatsApp, to jej zakomunikowalam mojego maila, i ona te wiadomosc odczytala dzisiaj po poludniu.

Jutro mamy zebranie personalne, mam w planie jechac, chyba, ze znowu zima nas dopadnie, tak tez jej to napisalam, ze jak by miala jeszcze jakies pytania, to ja chetnie jej na nie odpowiem. No i czekam :))




Te kartony i kartonach mniejsze kartoniki po wypakowaniu i zuzyciu wszystkiego dobra, które bylo mniemanie "za duzo" jak i flaszeczki po antybiotykach, to zbiory od soboty rana do poniedzialku po dyzurze nocnym, i jest to tylko ilosc z Ostendu. Do tego juz nie mialam ochoty focic, 20 worków z brudna posciela i bodajze taka sama ilosc worków ze smieciami wszelkiego rodzaju.

15 komentarzy:

  1. To Ty znaczy jesteś niegospodarna i nieoszczędna sądząc po pudełkach.
    Arytmetyka w służbie zaopatrzenia oddziału zapewne przydawała się zawsze. Doprawdy nie wyobrażam sobie zaopatrzenia czegokolwiek w cokolwiek na oko, bez liczenia i żeby wyglądało skromnie a starczyło na długo. Zapędzisz Madonnę 2 do liczenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocwiczyc zawsze mozemy ;) 8 pacjentów z kroplówka piperaciliny, przez dzien wychodzi wiec 24 butelki samego antybiotyku, do tego doliczamy 24 buteleczki cieczy do rozpuszczenia tego antybiotyku. Mnozymy przez 3- czyli dni weekendu, wychodzi nam 72 sztuki, znaczy po 72 piperacyliny i 72 roztwory. Do tego potrzebujemy 72 igly do zamieszania- w pudeleczku jest ale tylko 50 takich igiel. Ile pudeleczek tych igiel potrzebuje na weekend?
      Dalej lecimy z ampicylina, dostaje 6 pacjentów, a wiec 3x6, i to x3, i znowu sól fizjologiczna potrzebna, i te igly do zamieszania; mi wychodzi 54, czyli po 54, a zapomnielismy jeszcze o szlauchach, przez które kroplówki sa podawane, a wiec na sam weekend potrzebujemy dla samej ampicyliny i piperacyliny 54 plus te 72. W kartonie jest 100 szlauchów, ile kartonów potrzebuje zamówic, aby obskoczyc weekend samymi tymi dwoma antybiotykami?
      I mozemy dalej leciec z innymi kroplówkami, i czymkolwiek.
      A akurat teraz z A wyjechal pociag z szybkoscia 60 na godzine, a z B tez wyruszyl, ale jedzie tylko czterdziestka, a odleglosc miedzy A i B jest 120 kilometrów, ciekawe, gdzie te pociagi sie spotkaja?
      No, w kazdym razem szybciej, niz ja z Madonna Numer 2 jutro ;)

      Usuń
    2. Tej samej kroplówki w tego samego pacjenta nie da się wlać inaczej jak metodą ze Świata Według Garpa, lepiej tego nie robić. Ale igły to spokojnie można te same używać ;-). I będzie jak w PRL!
      Widział to kto podgrzewane w mikrofali szmatki jednorazowe do mycia, rodzina przyjdzie to umyje gazą własną. A tak to rozpusta i basta ;-)
      Opowiedz jej o Oddziale Chorych na Raka.

      Usuń
  2. Tak pamietam te Zołzy,może dostaje jakieś profity za oszczędność a może chce punkty nabic u szefostwa,czarne owce są wszędzie,też bym się wkurw.a może sama pobyła by na weekendowym dyżurze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profiluje sie. Jak mój ojciec mawia, najgorzej, jak z dziada robi sie panisko ;)

      Usuń
  3. Nie masz serca, że ją w oczy kłuć rachunkami:))) Sa niestety takie typy, które dla pokazania własnej ważności muszą do wszystkie nos wsadzać:(((

    OdpowiedzUsuń
  4. jesienna:
    Co za babsztyl. Brrr! Mieć taka szefową, to lepiej zjeść kawałek suchego chleba w bezpiecznej odległości.Pokaż jej, że jest niekompetentna, jeśli to Tylko Ci nie zaszkodzi. Z takimi zołzami to nigdy nic nie wiadomo. Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze poruszylam jej szarymi komórkami, bo chyba za niebiesko we lbie jej juz bylo.

      Usuń
  5. Źle się to czytało. :( Mieć tak ciężką pracę i jeszcze dodatkowo wysłuchiwać jakichś absurdalnych zarzutów... brrr!! :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mówie. Ja normalnie bardzo spokojny czlowiek jestem i potrawie ciagnac jak kon, ale nie wolno mi przy tym przeszkadzac, a tym bardziej wq.

      Usuń
  6. Mielismy dzisiaj to zebranie, Madonna Numer 2 tez byla, mialysmy kontakt wzrokowy, potem stala w grupce, gdzie i ja bylym, jak dodyskutowalismy zebranie, ale nie zagadala do mnie, chyba jej niezle nos tym mailem utarlam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka już uroda Madonny 2, żeby się czepiać.
    Na zasadzie, patrzcie, ja coś robię, się angażuję, wszystko widzę, wszystko wiem;).
    A że g... wie, więc wychodzi z tego jej zaangażowania tylko tyle, ze wkurzy osoby na prawdę pracujące.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie odezwała się, bo wie, że nie dasz sobie w kaszę dmuchać! :-))))

    OdpowiedzUsuń