sobota, 1 lipca 2017

Tak minal tydzien

Najczesciej pod znakiem pluchy, i ogólnie, to lata nie ma. Bylo w na Wegrzech i tam widocznie zostalo! Czasami sprawdzam w mojej aplikacji pogode w Siofoku, nooo, skubance cale lato tam sobie zatrzymali. Jest tu taki, hm, przesad, madrosc ludowa raczej, ze jaka pogoda byla w dniu siedmiu spacych, czyli 27 czerwca, taka pogoda bedzie przez nastepne 7 tygodni. A wiec 27- go wcale tak tragicznie nie bylo, nawet nie padalo, a jakos sie nie sprawdza w tych kilku dniach po, a prognozy na najblizsze dni tez nie powalaja. Ostatnio czytalam korekture madrosci ludowej, jako, ze ponoc wywodzi sie jeszcze z czasów kalendarza julianskiego. Po przesunieciu kalendarza o cale 10 dni do przodu za czasów papieza Grzegorza, siedmiu spacych nastepuje wlasciwie i dopiero 7 lipca. Tak wiec cala nadzieja w nadchodzacym piatku ;)

Tydzien w pracy byl taki sobie, zainstalowalam sie na internie, i dobrze mi bylo, bez koniecznosci ogladania tych wszystkich operowanych, pomiarów, dziesiatek kroplówek i innych hec a to z dyzurujacym chirurgiem, a to anestozjologiem. Interna byla tym razem pelna pacjentów 80+, bylo tez kilku z demencja, niestety co dyzur powiekszala sie liczba obloznie chorych i wymagajacych szczególnej pielegnacji, obracania, papmersów i tak dalej, ale tu z kolei kopnelo mnie szczescie, ze OIOM byl stosunkowo pusty, i kolega Torsten przychodzil dwa razy w nocy i pomagal mi przy tych pacjentach. Torsten ma prawie dwa metry wzrostu i sile mlodego mezczyzny, wiec bylo elegancko. Mimo tego, boli mnie jeszcz ei dzisiaj, w lewym posladku nerw kulszowy. Taki los w tym zawodzie. Lepiej nie bedzie, a bylo juz lekko. Nie lubie, a i obawiam sie, lykac srodki przeciwbólowe, biore ten ibuprofen, jak juz naprawde nie idzie dalej. Mam te urode rodzinna, ze mam wrazliwy zoladek, a owrzodzenie i perforacja jako konsekwencja, to nie na moje nerwy.

Wczoraj bylam w Bad Harzburg, Bernd mial tam rózne sprawy do zalatwienia z mieszkaniem, pogoda nawet sie utrzymala, mozna bylo pochodzic, pochodzilismy, ale niestety boli i juz. Dziwne, na Wegrzech nic mi nie dokuczalo, ale przed urlopem mialam fizycznie znacznie lzejsze dyzury (wtedy lezal grom pacjentów 50+, mieli nadcisnienie, zawroty glowy i arytmie serca). Niestety nie ma u nas w szpitalu juz porodówki, zeby dac sie tam przeniesc, i nosic jedynie 3- kilogramowe noworodki... ;)

Domowo wszystko w normie i niepodniecajaco, bo postepujaca demencja mojej mamy to nic nowego, byl czas sie wciagnac. Zauwazylam, ze ma czasami problemy z odczytaniem godziny na tradycyjnym zegarze z tarcza. Digitalnie odczytuje bezproblemowo, np 13.50, dziesiec przed druga, ale ten sam czas na tarczy, to juz problem i zgadywanie. I nic na to nie mozna zrobic. Poza tym, zaczyna nie dostrzegac wiele rzeczy i koniecznosci zrobienia czegokolwiek, tak wiec mówie jej, ze teraz ma wytrzec kurz z szafek itp. Ciezsze prace, jak odkurzanie, ogólna pielegnacja podlóg, czyszczenie okien, firany, to juz od dluzszego czasu moja dzialka, ostatnio przejelam kompletne pranie, bo czasami ma problem z doborem guziczków w pralce czy suszarce. Ale przelozenie prania czy wyjecie z suszarki, to dziala. Staram sie wynajdowac jej zajecia, bo jak nie bedzie robic nic, to calkiem sie zastoi i przestanie myslec. W sumie przerazajace, ona bedzie miala dopiero 73 lata za tydzien. Jej starszy brat tez ma demencje, daleko posunieta, o siostrach trudno cos powiedziec, bo obie juz zmarly, obie w wieku 64 lat.

Takie jest zycie i nic sie nie zrobi. Uciesze oczy kilkoma zdjeciami wyprawy przez Balaton do Balatonfüred, oczywiscie w sloncu- w ten dzien bylo prawie za cieplo, jak na mnie, mieszkanke surowej pólnocy ;)

Wyjazd z Siofok.


Widok z trasy na Tihany, widac zarys kosciola.


Füred jak zawsze latem, tonie w rózach.


Szpital kardiologiczny, niezwykle popularny.


Kereg templon, okragly kosciól.


Dom i muzeum Jokaja Mora.


W porcie.


Mokra atrakcja.


Powrót do Siofok pod wegierska flaga ;)


Widok na hotele, nasz ten zólty.


Port w Siofoku.


Oczywiscie po urlopowej przerwie zaczelam znowu dziergac, bo zaczelam tez sluchac moich audiobooków- w telewizorni leci jedno wielkie zero. Syn aktualnie bawiacy przez weekend w domu, namawia mnie na netflix, ale to cudo najpierw sobie obejrze przy okazji wizyty u niego, a potem sie zastanowie nad ta opcja. Tak wiec, do dziergania najczesciej slucham, i robie juz trzecia pare skarpet. Tu na zdjeciu pierwsza, drugiej juz nie mam, bo z drutów poszla od razu dalej do ludzia. Teraz dziergam pare numer trzy, i chyba dam rade gotowasfotografowac ;) Comodo tez wola dalszego dziergania, jestem juz prawie pod pachami, wkrótce odlacze rekawy, i chcialabym skonczyc jeszcze tego "lata", bo cos mi sie zdaje, bedzie optymalne na takie temperatury jak obecnie.


Wczoraj w Bad Harzburg odwiedzilam tez sklep welniany, który wlasnie sie przeprowadza na inna ulice, konkretnie na deptak, i troche ulzylam paniom w przeprowadzce ;) ale welenka byla taka milutka, i jeszcze procenty na nia dawali, ze nie szlo inaczej, niz kupic ten i inny motek. 

6 komentarzy:

  1. Zamiast Neflixa wejdź sobie na http://filmy.to/
    Tam znajdziesz mnóstwo filmów i seriali. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, kieruje mnie na findanyfilm, a stamtąd na youtube, tak to działa?

      Usuń
    2. filmy.to u mnie nie dziala... :( powód napisany capslokiem:
      DUE TO RECEIVED MPAA NOTICE OF COPYRIGHT INFRINGEMENT, THE SCOPE OF SERVICES OF OUR WEBSITE HAS BEEN PERMANENTLY LIMITED TO THE EXTENT THAT FULLY COMPLIES WITH INTERNATIONAL LAW.


      Szkoda. Masz moze inny link?

      Usuń
  2. No to mamy obie obolałe zadki i wścieknięte nerwy kulszowe oraz podobny stosunek do leków przeciwbólowych. Skarpety świetne, nad Netfliksem też myślę, choć na filmowych kanałach są niezłe rzeczy. Przedwczoraj widziałam Dobre zabijanie o operatorach dronów w armii USA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne wspomnienia zostały a nastała rzeczywistość,przykre jak boli,nikt nie lubi,a skarpety jak zwykle super,botki które pochwaliłas początek mają jak skarpety,jak chcesz to opiszę kiedyś,dziasiaj nie bo trochę jestem do tyłu po wczorajszych urodzinach ślubnego,

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki zdjęciom zrobiło się cudownie wakacyjnie.
    Problemom z mamą współczuję. Szybko ją ta demencja dopadła:(((

    OdpowiedzUsuń