wtorek, 12 września 2017

Kontrola u weta

Kazali nam po miesiacu przyjechac do kontroli psiej dupki, znaczy po zapaleniu gruczolu analnego. Co jakis czas obmacuje Mirce to miejsce, nic wiecej sie nie pokazalo, nie ma guzka czy czegokolwiek podobnego. Pojechalismy mimo tego, bo Mirce nalezala sie tez juz tabletka na profilaktyczne odrobaczenie. Powiedzmy tak: Mirka ma w domu dostep do wszelkich pomieszczen, kanap, spi gdzie chce i z kim chce, a czasami sama, to uwazam taka profilaktyke za wazna. Na psich forach mozna niezle na ten temat sie poklócic, bo sa ludzie, którzy uwazaja taka profilaktyke za podtruwanie psa, a zeby najpierw badanie kalu zrobic, i dopiero jesli cos jest, to wtedy stosowac, a najlepiej to dawac olej z kokosa, bo niby i na glisty i tasiemce, i niby na kleszcze dziala... ja tam w naturalne cuda nie za bardzo wierze, po tym, jak roku panskiego 1999 kot Fin zapchlil nam caly dom od piwnicy po dach... a pies chodzi wszedzie, wacha tu i tam, takze kupki innych kolegów, wciaga nosem wszystko, co niewidoczne dla oka, wiec mus dzialac, nawet profilaktycznie.


Tak wiec spakowalam wczoraj Miroslawe do auta, powiedzialam jej, ze jedziemy do psiego lekarza z dupom, wybaluszyla oczka na taka niesamowita wiadomosc, bo mimo, ze sama nie mówi plynnie po niemiecku, pare zwrotów zna, bo ja z nia rozmawiam w tych samych zdaniach i slowach- naokolo. Psi lekarz i dupa byly codziennym tematem miesiac temu, poza tym wiem, ze rozumie, gdy mówie jej, ze teraz idziemy do banku, badz do piekarni, czy do sasiadów. Zna tez kilku ludzi po imieniu. Tak samo, jak nazwy kilku podstawowych artykulów spozywczych ;)

W psiego lekarza Mirka beczala przy badaniu, które z pewnoscia nie bylo bolesne, ale jak profilaktyka, to na calego. Potem lyknela tabletke, i poszlismy pochodzic po sasiednim miasteczku, co Mirke zawsze bardzo bawi, powachac inne klimaty.

Dzisiaj bylam juz na spotkaniu oddzialowym, na niektóre pomysly dyrekcji np co do obsady dyzurów bozonarodzeniowych to tylko sie pytam, z jakiej choinki sie urwali, ale juz od jakiegos czasu nauczylam sie mania w dupie tego czy innego, wiecej niz pracowac nie potrafie, i na tym koniec. Teraz akurat zbieram sie na pierwszy z siedmiu dyzurów, zdaje mi sie, ze z Matthiasem bede pracowac, i chyba znowu na internie, co mi oczywiscie bardzo pasuje, ale to sie okaze za godzine i troszke, gdzie ostatecznie trafie. 

4 komentarze:

  1. No, w końcu Dupkowej Przygody ciąg dalszy :)
    Szczęka mi się sama cieszy jak czytam Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super że ok z pieskiem,przyjemnej pracy życzę ,

    OdpowiedzUsuń
  3. To Mircia bystra jest do języków obcych. Moje chyba rozumieją tylko siusiu i piłeczka, choć Frania na Kommando dupa siada na ogonie z miną męczennicy. Pracy życzę spokojnej po tym urlopie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że Mirka już wróciła do pełni psiej kondycji.:)
    Skarpety dla syna-super!

    OdpowiedzUsuń