sobota, 16 września 2017

Moje winobranie

Zainspirowana wpisem Eli...


...donosze, ze u mnie tez winobranie, oczywiscie minimalistyczne, ale jednak! Lato bylo chlodne, wiec cudów sie nie spodziewalam, a po zeszlorocznym gradzie, który wybil takze i winogrona, tto tegoroczne winobranie sprawia mi wielka radosc! Oczywiscie winogrona nie sa tak duze i slodkie jak znam to z Wegier, ale daja sie dobrz4e jesc i nie sa kwasne, pomimo niedoboru slonca, sa slodkie. Jak na pólnoc Niemiec, sa idealne. T emale krzaczki, w tym roku przywiezione z Wegier, takze owocowaly po jednej kisci- i te owoce sa slodkie jak cukier.

Poza tym, pracuje, faktycznie na internie, co juz jest polowa wygranej- moja awersja do chirurgii jakos dalej trwa- tak o po prostu, jestem zadowolona, ze nie mam nic wspólnego z tymi wszystkimi pomiarami, drenazami, doktorami (szczególnie ordynator wisceralny jest ostatnio upierdliwy do potegi...). na internie co wieczór o dziesiatej zawieszam dziesiec do dwadziescia kroplówek z antybiotykami- moim zdaniem, bardzo wazne, zeby z poziomu MRSA nie spasc, dlatego nalezy na kazda pierdole podawac antybiotyki...- ale niech sie dzieje co chce, przy tym mierze cukry, daje insuline, i wlasciwie mam potem wolne od takich spraw. Oczywiscie rozkladam lekarstwa, tabletki, krople, inhalacje dla 30 pacjentów na drugi dzien, do tego szykuje pierdylion innych kroplówek na rano, ale one juz mnie nie dotycza, jak mam ochote i czas, zaczynam je przed szósta rano zawieszac. Pisze w aktach, pisze nowe formularze- ostatnio doszedl nowy przy nowoprzyjetych, wartalo by policzyc wszystkie akty, jakie ma pacjent, tak z prostej ciekawosci.Oczywiscie jakis nadgorliwy lekarz w nocy sie trafia, przeglada i wertuje to te, to inne akta pacjentów, cos zawsze wymysli, znaczy zaordynuje dla tego czy innego pacjenta, to zrobie i dam, poza tym, czytam sobie czasami ksiazke. Obok mam Korine, wiec nie musze sie towarzysko gimnastykowac :P i nadganiam lektury, o ile jest to mozliwe. Pacjenci u mnie niewiele dzwonia, ale to i z tego powodu, ze nie umieja dzwonic, wiec obligatoryjnie chodze po salach i kontroluje, co robia, czy spia, czy czegos potrzebuja. I tak tydzien leci. 

3 komentarze:

  1. Moje winogrona chorowały, więc je zlikwidowałam.
    Może na wiosnę nowe posadzę, zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie dosłownie jedna kiśc,pierwsza do posmakowania.Super że spokojniej na tej internie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja kupuję! Nieodmiennie bezpestkowe!

    OdpowiedzUsuń