Bylam w sobote. 7 godzin chodzenia dalo mi niezle w kosc, zapomnialam o mojej nie calkiem sprawnej stopie. Na szczescie, do domu byla jedynie godzina jazdy, do tego autobusem... lubie publiczna komunikacje w kazdym wydaniu.
Tak wiec opatrzylam sie, kupilam niewiele. Troche kosmetyków, kilka ksiazek tez przywiozlam, takich raczej "swiatopogladowych". W razie dyzurów na kwalifikowanych alkoholikach, bede miala co czytac.
Bylo bardzo duzo na temat domów, budowy, przebudowy, remontów, sposobów, jak ze starego zrobic nowe. Potem caly wellness. Oczywiscie ogromne wanny z masazami. Masaze w fotelach, takze te trzesace sie plyty, na których sie staje i mozna sie wytrzasnac, poco , nie wiem. Wiem tylko, ze firma med- el, czyli ta od mojego implantu, nie zaleca wytrzesania sie na takich plytach.
Duzo zadziwiajacej mody, znaczy takiej nie do ubrania sie w nia.
Ta firaneczka w rozmiarze 36 kosztowala 130 euro. Ale milo popatrzec ;) Ogólnie vintage jest caly czas na topie.
Hala bozonarodzeniowa jak zwykle najbardziej zapelniona, i wiele rzeczy powtarzalo sie, w sensie, ze znalam je z tamtego roku. Ale zawsze pieknie pachnie prazonymi migdalami.
Hala z osprzetowaniem domowym, najbardziej mieli w tym roku z zelazkami, którymi prasowali rózne fraczki z cekinami. Hm, nie posiadam takich ubran w cekiny, a zelazko dobre, z para i ceramiczna stopa, posiadam. Oczywiscie rózne tarki do warzyw, cudowne patelnie, pokrywki nie do wykipienia, noze, szczotki, zmiotki, parujace i nie, do zwierzecej sersci i innych fuzlów.
Nowa i bardzo fajna byla hala dziecinna, wszystko dla maluszków. Sliczne lózeczka, wózeczki, ubranka, srodki pielegnacyjne, robiono tez sliczne zdjecia, normalnie az mi sie zachcialo babcia byc ;) a tyle dzieciaczków z rodzicami na raz, to nie wiem, gdzie ostatnio widzialam. A która kobieta nie miala ze soba wózka czy nosidelka, to miala brzuszek.
Kulinarnie jak zwykle nie zawiodlam sie, i tym razem jadlam "proste" armenskie potrawy. Ogólnie veggie nadal jest w modzie. Próbowalam smalec zrobiony bez udzialu swini, smakowal jak smalec, to ja sie pytam, z czego, z jakich chemikalii, ten smalec wlasciwie zrobiono? Zawsze nieufnie podchodze do takich rzeczy, które cos udaja.
Ja od kilku miesięcy nie jem mięsa i ostatnia rzecz na jaką mam ochotę to różne podróbki jak ten smalczyk. To chyba lekko chory pomysł.
OdpowiedzUsuńDla mnie w ogóle chore jest, formowanie soji czy innych fasoli, w smalec, kielbasy czy inne kotlety mielone.
UsuńCzytalam gdzies o takim smalczyku - robiony chyba z fasoli...
OdpowiedzUsuńTakie dziwolagi do kuchni sa czasem fajne, a pokrywka do niekipienia jest u mnie w codziennym uzytku!
Za ta pokrywka rozejrze soie na spokojnie w necie, bo na targach nie zawsze jest taniej!
UsuńChyba wezmę przykład z Ilenki i znowu odstawię, albo chociaż jeszcze bardziej ograniczę mięso, bo i tak jem go mało. Serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBez miesa jestem po prostu glodna. Musze jesc kilka razy w tygodniu, w sumie pracuej czasami jak chlop w kamieniolomach, i chudy twarozek tu nie starcza ;)
Usuńano właśnie ostatnio testowałam smalec z białej fasoli ( z puszki wzięłam) i wiesz co, pyszny jest :)
OdpowiedzUsuńTen na targach tez byl dobry w smaku, w sumie nie do zauwazenia, ze byla to podróba, ale ja sie zawsze pytam, z CZEGO toto wlasciwie jest? Jakie chemikalia dolozono, aby mial wlasnie smak smalcu? Czarowac sie nie musimy, a fabryke produkujacy kazdy smak i "truskawki" do jogurtu, to mamy calkiem niedaleko.
UsuńSame pięknośći,wspaniała wyprawa.Sporo mowa o jedzeniu to i ja kilka groszy wtrące.Mam znajomych którzy mają w menu zero mięsa.Pasztety,bigosy,wędliny to wszystko warzywne i masę kaszy jaglanej.Smakuje mi to jak mnie poczęstuję,jest fajnie ziołami doprawione ale na dalszą metę i na co dzień to nie.Gotuję z mięsem i bez a raz na 3 m-ce zrobię sobie smalec z słoniny,wszystkiego po trochu.
OdpowiedzUsuńTez praktykujemy w zimie topiony w domu smalec, jak w sprzedazy ukazuje sie slonina.
UsuńPolazilabym sobie po takich halach, mam bzika na punkcie ozdob swatecznych, moze nie w sensie kupowania ale samego ogladania i podziwiania :)
OdpowiedzUsuńMoje slowa Eliu :D
UsuńCiekawa wycieczka. A wegetarianizm raczej mi nie grozi- za bardzo lubię mięso. ;(
OdpowiedzUsuńJa tez!
Usuń