Przyszedl katalog z Otto, maja promocje na materace, nawet na takie niewymiarowe, jaki ja potrzebuje do mojego lózka. Od razu zamówilam :)
Wczoraj przegrywalam audiobooki na moim stacjonarnym komputerze- przy którym zwykle i najchetniej siedze, nawet gdy ogladam telewizje z netu- i wlasnie przy tym ogladaniu ostatnich odcinków starej serii o zenskim wiezieniu, wjechalam krzeslem w wyjezdzajaca szufladke dvd, i ja poturbowalam. Niestety nie zdazylam skopiowac ostatniej plyty, i wyglada na to, ze ktos bedzie musial poczekac na ten audiobook troce dluzej :( a szkoda, bo jest to naprawde swietna historia, "Labirynt slów" autorki Marie- Sabine Roger. Syn wyslal mi juz linka do napedu na amazonie, i akurat kupilam. Na szczescie, nie jest to zbyt droga czesc. I w przyszlosci bede uwazac.
Z zakupu auta nadal jestem zadowolona, chociaz zobacze je znowu dopiero w piatek, juz jako moje autko :) Do tej pory pochodze bez dowodu osobistego, bo zostawilam go w salonie, potrzebny jest im do rejestracji w urzedzie i aby auto dostalo tablice rejestracyjne.
Jutro musze nieco oporzadzic moje stare auto, znaczy wyjac wszystko, co w nim jest- koszyki, parasol, mate Miroslawy, notes itd. Zasmiecone nie jest, ale trzeba dla lepszego optycznego wrazenia odkurzyc Mirciowa siersc i powycierac slady lapek.
Chwila strachu na duzym parkingu prawie naprzeciwko nas- tydzien temu odgrodzono te czesc, na której zatrzymuja sie parkinki i jest baza z pradem, pitna woda a takze wylew nieczystosci. Dzien pózniej ustawiono przenosny kibelek Dixi. Juz widzialam w wyobrazni ustawianie jakiegos namiotu wojskowego i kwaterowanie w nim z 50 jakichs "uchodzców", bo takie cos juz mielismy, po rewolcie w Rumunii i upadku Jugoslawii, tyle, ze wtedy za rzeka. Na szczescie dwa dni pózniej przyjechalo ogromne auto ciezareowe z gigantyczna naczepa... mammobus. To jest akcja bezplatnej mammografii dla kobiet w pewnej przedzialce wiekowej, niezaleznie od ubezpieczenia chorobowego. Ja jeszcze za mloda jestem, ale jak mnie obejmie, to oczywiscie tez pójde.
Z uciekinierami, tak zwanymi, bo reka na serce, jacy to uciekinierzy przed wojna z Maroka, Algerii czy Tunezji- byly przeprawy na poczatku lutego. Wracalam akurat z pracy, i widze na tym samym parkingu nascie policyjnych aut i mojego ojca, spacerujacego z Mirka i z ciekawoscia. Po poludniu pierwsza informacja w necie, ze byla to ogromna akcja policyjna w paru miejscach w Niemczech. Okazalo sie, ze noc sylwestrowa w Kolonii, która przejdzie do niechlubnej historii w Niemczech, miala swoja blizniaczke takze i w Hamburgu, gdzie pojechali swietowac jacys "nasi uciekinierzy". Doszlo tam do podobnych deliktów jak w Kolonii, miedzy innymi do kradziey telefonów, z których kilka zostalo przez policje zlokalizowanych wlasnie w naszej miejscowosci, w obu osrodkach dla "uchodzców". Przy okazji zaaresztowano mlodego chlopaka z Algerii, który zgwalcil kobiete.
I tyle na temat. Od tej pory doszlo w lokalnym slownictwie nowe slowo, a mianowicie krymigranci. I trudno sie ludziom dziwic.
Na zmiane humoru, znalazlam w necie takie zdjecie:
na stronie www.mein-haustier.de
Sliczne, nieprawdaz?
Wczoraj przegrywalam audiobooki na moim stacjonarnym komputerze- przy którym zwykle i najchetniej siedze, nawet gdy ogladam telewizje z netu- i wlasnie przy tym ogladaniu ostatnich odcinków starej serii o zenskim wiezieniu, wjechalam krzeslem w wyjezdzajaca szufladke dvd, i ja poturbowalam. Niestety nie zdazylam skopiowac ostatniej plyty, i wyglada na to, ze ktos bedzie musial poczekac na ten audiobook troce dluzej :( a szkoda, bo jest to naprawde swietna historia, "Labirynt slów" autorki Marie- Sabine Roger. Syn wyslal mi juz linka do napedu na amazonie, i akurat kupilam. Na szczescie, nie jest to zbyt droga czesc. I w przyszlosci bede uwazac.
Z zakupu auta nadal jestem zadowolona, chociaz zobacze je znowu dopiero w piatek, juz jako moje autko :) Do tej pory pochodze bez dowodu osobistego, bo zostawilam go w salonie, potrzebny jest im do rejestracji w urzedzie i aby auto dostalo tablice rejestracyjne.
Jutro musze nieco oporzadzic moje stare auto, znaczy wyjac wszystko, co w nim jest- koszyki, parasol, mate Miroslawy, notes itd. Zasmiecone nie jest, ale trzeba dla lepszego optycznego wrazenia odkurzyc Mirciowa siersc i powycierac slady lapek.
Chwila strachu na duzym parkingu prawie naprzeciwko nas- tydzien temu odgrodzono te czesc, na której zatrzymuja sie parkinki i jest baza z pradem, pitna woda a takze wylew nieczystosci. Dzien pózniej ustawiono przenosny kibelek Dixi. Juz widzialam w wyobrazni ustawianie jakiegos namiotu wojskowego i kwaterowanie w nim z 50 jakichs "uchodzców", bo takie cos juz mielismy, po rewolcie w Rumunii i upadku Jugoslawii, tyle, ze wtedy za rzeka. Na szczescie dwa dni pózniej przyjechalo ogromne auto ciezareowe z gigantyczna naczepa... mammobus. To jest akcja bezplatnej mammografii dla kobiet w pewnej przedzialce wiekowej, niezaleznie od ubezpieczenia chorobowego. Ja jeszcze za mloda jestem, ale jak mnie obejmie, to oczywiscie tez pójde.
Z uciekinierami, tak zwanymi, bo reka na serce, jacy to uciekinierzy przed wojna z Maroka, Algerii czy Tunezji- byly przeprawy na poczatku lutego. Wracalam akurat z pracy, i widze na tym samym parkingu nascie policyjnych aut i mojego ojca, spacerujacego z Mirka i z ciekawoscia. Po poludniu pierwsza informacja w necie, ze byla to ogromna akcja policyjna w paru miejscach w Niemczech. Okazalo sie, ze noc sylwestrowa w Kolonii, która przejdzie do niechlubnej historii w Niemczech, miala swoja blizniaczke takze i w Hamburgu, gdzie pojechali swietowac jacys "nasi uciekinierzy". Doszlo tam do podobnych deliktów jak w Kolonii, miedzy innymi do kradziey telefonów, z których kilka zostalo przez policje zlokalizowanych wlasnie w naszej miejscowosci, w obu osrodkach dla "uchodzców". Przy okazji zaaresztowano mlodego chlopaka z Algerii, który zgwalcil kobiete.
I tyle na temat. Od tej pory doszlo w lokalnym slownictwie nowe slowo, a mianowicie krymigranci. I trudno sie ludziom dziwic.
Na zmiane humoru, znalazlam w necie takie zdjecie:
na stronie www.mein-haustier.de
Sliczne, nieprawdaz?