Wielkanoc mialam wolna, za to bede musiala pracowac w Zielone Swiatki. Jezeli juz, to wole pracowac czy miec wolne odwrotnie, z tego prostego wzgledu, ze w Zielone Swiatki jest juz wiecej lato i cieplo. No ale nie ma czasami wyboru, pracuje po prostu tak, jak mi wypadnie weekend, i w tym roku jest wlasnie tak. Najchetniej nie pracowalabym w zadne swieta, ja zawsze wole posiedziec w domu, ze swoimi ludzmi, niz pracowac w takie dni, nawet jesli sa dodatkowo placone. Kto chce te dokladke, niech sie u mnie zglasza, chetnie wszelkie swiateczne dyzury odstapie :P Niedziele widze mniej problematycznie, jest po prostu tak, a nie inaczy, pracuje co drugi weekend od ponad cwierc wieku, wiec jest to dla mnie juz normalka.
Swieta nawet udaly sie, jesli chodzi o natezenie stresowe przed i w trakcie swiateczne. Nie zdazylam paru rzeczy zrobic, i tez swiat sie nie zawalil. Przed samymi swietami bylam lekko przeziebiona, to nie chcialam wieszac sie na okna, wolalam polezec pod kocem. dekoracje wypadly jak zwykle miernie, pare zajaców z terakoty, duzy z drewna w okno, kolorowe plastikowe jajka na krzewy, do tego troche akurat rozwinietego kwiecia przed domem, i juz jest dekoracja gotowa.
To ostatnie zdjecie jest wlasciwie pod tytulem: bez znowu mi szybko zakwitnie.
Jedzenie bylo kupne, w niedziele pieczony kurczak, ciasto z piekarni smakuje tak samo dobrze, jak wlasne, a o ile mniej pracy. Powoli ale zdecydowanie przeksztalcam sie w ignoranta tradycji.
Syn oczywiscie byl, mielismy czas o wszystkim porozmawiac, przy okazji wymienil mi polamany tryb dvd w stacjonarnym kompie, znowu moge przegrywac i kopiowac :)
Pogoda dopisala, pomimo zimna i deszczu w Wielkim Tygodniu, to bylo naprawde mile zaskoczenie, i wykorzystalam te pierwsze naprawde wiosenne dni na dlugie spacery z Miroslawa. Na ognisku w Wielka Sobote jednak nie bylysmy, nie zdawalo mi sie to wlasciwa atrakcja dla malego pieska, za duzo ludzi i w ogóle zamieszania.
W pracy stres jak zwykle, znowu jeden mniej, pracownik wypozyczony zostal odmówiony- a nazywalo sie, ze bedzie póltora roku, czyli do sierpnia- inna kolezanka przenosi sie na intensywny, trzecia wymówila z koncem czerwca. Ponoc Matthias z Geriatrii ma znowu do nas wrócic, ale kiedy, to wielka niewiadoma. Czas urlopowy zbliza sie wielkimi krokami. Nowy szef chirirgii jest nawet zainteresowany, co personelowi lezy na sercu, poprosil mnie o napisanie listy bolaczek, co tez wczoraj w nocy mailem uczynilam.
Teraz bycze sie ponad trzy tygodnie w domu. W tym czasie moi rodzice maja zlote wesele, to i goscie beda, troche pracy przed i po, jedzenie u rzeznika oczywiscie tez juz zamówione. ja bylabym za swietowaniem w jakiejs knajpce, zeby kompletnie zadnej pracy nie kosztowalo, oni woleli jednak w domu, wiec bedzie w domu badz tez w podwórku i w tym osobnym pokoju. Okazalo sie, ze frakkfurccy goscie nocowac nie beda, wiec i ten problem odpadnie, gdzie kogo i jak polozyc spac.
Dzierganiowo oczywiscie w pracujacym tygodniu nie posunelam sie wiele, ale koncze moja Pimpelliese, mam jeszcze chyba z osiem zabków do zrobienia:
Dzisiaj gromadne dzierganie w domu kultury, wiec tam zakoncze robótke, i juz ciesze sie na zielenine, jakis czas temu w prezencie otrzymana :) Niedlugo juz bedzie mozna siedziec w ogródku i sobie w sloneczku dziergac, wiosna i lato zblizaja sie wielkimi krokami. Dzisiaj o szóstej rano bylo juz stosunkowo cieplo, a jeszcze dwa tygodnie temu rano auto na parkingu przed szpitalem skrobac i pryskac musialam. Mircia tez regularnie sprawdza temperature wody w potoku, bo sie jej juz kapiele marza.
A co do Wielkanocy jeszcze, jedni dostali czekoladowe jajca i zajace, a drudzy cos znacznie lepszego ;)
Na koniec, od jakiegos czasu zachwycam sie zdjeciami niejakiej Sunny Snowflake, której artystyczne zdjecia pieknie wlaczonego w scene procesora spotkac mozna w necie, na stronach, które z oczywistych powodów czesto odwiedzam. To jedno z ostatnich:
Ja posiadam tylko jedno z widocznym procesorem, i jest ono stosunkowo nudne.
Swieta nawet udaly sie, jesli chodzi o natezenie stresowe przed i w trakcie swiateczne. Nie zdazylam paru rzeczy zrobic, i tez swiat sie nie zawalil. Przed samymi swietami bylam lekko przeziebiona, to nie chcialam wieszac sie na okna, wolalam polezec pod kocem. dekoracje wypadly jak zwykle miernie, pare zajaców z terakoty, duzy z drewna w okno, kolorowe plastikowe jajka na krzewy, do tego troche akurat rozwinietego kwiecia przed domem, i juz jest dekoracja gotowa.
To ostatnie zdjecie jest wlasciwie pod tytulem: bez znowu mi szybko zakwitnie.
Jedzenie bylo kupne, w niedziele pieczony kurczak, ciasto z piekarni smakuje tak samo dobrze, jak wlasne, a o ile mniej pracy. Powoli ale zdecydowanie przeksztalcam sie w ignoranta tradycji.
Syn oczywiscie byl, mielismy czas o wszystkim porozmawiac, przy okazji wymienil mi polamany tryb dvd w stacjonarnym kompie, znowu moge przegrywac i kopiowac :)
Pogoda dopisala, pomimo zimna i deszczu w Wielkim Tygodniu, to bylo naprawde mile zaskoczenie, i wykorzystalam te pierwsze naprawde wiosenne dni na dlugie spacery z Miroslawa. Na ognisku w Wielka Sobote jednak nie bylysmy, nie zdawalo mi sie to wlasciwa atrakcja dla malego pieska, za duzo ludzi i w ogóle zamieszania.
W pracy stres jak zwykle, znowu jeden mniej, pracownik wypozyczony zostal odmówiony- a nazywalo sie, ze bedzie póltora roku, czyli do sierpnia- inna kolezanka przenosi sie na intensywny, trzecia wymówila z koncem czerwca. Ponoc Matthias z Geriatrii ma znowu do nas wrócic, ale kiedy, to wielka niewiadoma. Czas urlopowy zbliza sie wielkimi krokami. Nowy szef chirirgii jest nawet zainteresowany, co personelowi lezy na sercu, poprosil mnie o napisanie listy bolaczek, co tez wczoraj w nocy mailem uczynilam.
Teraz bycze sie ponad trzy tygodnie w domu. W tym czasie moi rodzice maja zlote wesele, to i goscie beda, troche pracy przed i po, jedzenie u rzeznika oczywiscie tez juz zamówione. ja bylabym za swietowaniem w jakiejs knajpce, zeby kompletnie zadnej pracy nie kosztowalo, oni woleli jednak w domu, wiec bedzie w domu badz tez w podwórku i w tym osobnym pokoju. Okazalo sie, ze frakkfurccy goscie nocowac nie beda, wiec i ten problem odpadnie, gdzie kogo i jak polozyc spac.
Dzierganiowo oczywiscie w pracujacym tygodniu nie posunelam sie wiele, ale koncze moja Pimpelliese, mam jeszcze chyba z osiem zabków do zrobienia:
Dzisiaj gromadne dzierganie w domu kultury, wiec tam zakoncze robótke, i juz ciesze sie na zielenine, jakis czas temu w prezencie otrzymana :) Niedlugo juz bedzie mozna siedziec w ogródku i sobie w sloneczku dziergac, wiosna i lato zblizaja sie wielkimi krokami. Dzisiaj o szóstej rano bylo juz stosunkowo cieplo, a jeszcze dwa tygodnie temu rano auto na parkingu przed szpitalem skrobac i pryskac musialam. Mircia tez regularnie sprawdza temperature wody w potoku, bo sie jej juz kapiele marza.
A co do Wielkanocy jeszcze, jedni dostali czekoladowe jajca i zajace, a drudzy cos znacznie lepszego ;)
Na koniec, od jakiegos czasu zachwycam sie zdjeciami niejakiej Sunny Snowflake, której artystyczne zdjecia pieknie wlaczonego w scene procesora spotkac mozna w necie, na stronach, które z oczywistych powodów czesto odwiedzam. To jedno z ostatnich:
Ja posiadam tylko jedno z widocznym procesorem, i jest ono stosunkowo nudne.
często te zmiany u Was w pracy,nic przyjemnego,kolorowe kwiatki wokół domu wystarczająca atrakcja,
OdpowiedzUsuńZdjęcie piękne i dziewczyna piękna! :) BBM
OdpowiedzUsuńMuszka w Smródce brodzi tak jak Mirosława w potoku. Nadchodzi czas dłuższych dni i dłuższych spacerów, wiwat! Jakoś te Zielone Świątki przetrwasz. Teraz masz wolne to korzystaj :-)
OdpowiedzUsuń