Ja, moje druty, wełna, książki, praca, rodzina w sensie ślubnego chłopa i Mirki jako psa, plus oczywiście syn i synowa, znajomi, przyjaciele, ludzie przypadkowo spotkani na drodze życia, a wszystko to dzieje się na dolnosaksońskiej prowincji.
piątek, 17 lutego 2017
Merdala niesmialo ogonem,
a wiec cokolwiek musial jej sie ten plaszczyk spodobac. Fajny taki dar z paczki. Smutne jest tylko to, ze ten plaszczyk byl szyty na inna wspaniala pieskowa dziewczyne, która odeszla do innych teczowych piesków ostatniej jesieni :'(
Tamta pieskowa dziewczyna musiała być bardzo kochana, skoro uszyto jej na miarę taki piękny płaszczyk. Taki już los- psy odchodzą... ludzie odchodzą...
Pieskowa dziewczyna co teraz hula bezboleśnie za tęczowym mostem nie była chytra. I płaszczykiem się by podzieliła. I fakt, była kochana bardzo, i obolała i wymagała ciepłego traktowania. I płaszczyk był specjalnie taki opatulający zwierza w całości, barki i stawy biodrowe też. A Mircia już powoli staje się suczką w latach, niech nie marznie.
Tamta pieskowa dziewczyna musiała być bardzo kochana, skoro uszyto jej na miarę taki piękny płaszczyk. Taki już los- psy odchodzą... ludzie odchodzą...
OdpowiedzUsuńKlimaty wiosenne prawie u Ciebie, więc nie dziwi reakcja Mirki! Nowa szata na wiosnę, toć to obowiązek wręcz! :-))))
OdpowiedzUsuńjesienna:
OdpowiedzUsuńPięknie Mirce w tym wdzianku.
Pieskowa dziewczyna co teraz hula bezboleśnie za tęczowym mostem nie była chytra. I płaszczykiem się by podzieliła. I fakt, była kochana bardzo, i obolała i wymagała ciepłego traktowania. I płaszczyk był specjalnie taki opatulający zwierza w całości, barki i stawy biodrowe też. A Mircia już powoli staje się suczką w latach, niech nie marznie.
OdpowiedzUsuń