sobota, 4 marca 2017

Niespodziewanie wolny weekend

A stalo sie to tak.
W piatek rano w pracy o wpól do czwartej, kolezanka zawolala mnie szybko na swoja strone, bo miala niespokojna pacjentke. Zreszta pare tego sortu mialysmy, ale to juz inny temat. Ta oto pacjentka, lat 90, kompletna demencja,  byla przypasana do lózka, i z tych pasów jakos wyszla, stala na srodku pokoju i ani w lewo, ani w prawo. Doszlam na miejsce wydarzenia i zanim cos zdazylam powiedziec czy zrobic, w ciagu jednej sekundy owa pacjentka walnela mnie drewniana laska dwa razy w lewe biodro i udo. Z calej sily, a sile miala. Potlukla mi noge, mam siniaki, jest to spuchniete, boli. Biodro czy raczej dupa lepiej sie ma, zawsze warstwa tluszczyku ma to dzialanie amortyzujace.
Po wykonaniu wczesnorannej roboty, czyli obróceniu obloznie chorych pacjentów na drugi bok, przepampersowaniu innych, wykonaniu zastrzyków, odczytaniu drenazy i temu podobnych spraw plus dokumentacja tego wszystkiego, umówilam sie z chirurgiem w ambulatorium chirurgicznym na ogledziny, bo to wypadek przy pracy.
Dostalam zwolnienie lekarskie na reszte weekendu. Zachwyt mojego szefa byl srednio- maly, bo to weekend i inne takie. Jakbym ja sobie to wybrala, niech go pokreci, badz ktos inny mu dwa razy laska w leb przylozy, moze wtedy mu sie myslenie zalaczy.
Pojechalam se do domu i uzywam wolnego. Jestem fanka arniki, wiec smaruje siniaki mascia, a co jakis czas sse globulki. Boli przy siedzeniu, ciagnie przy lezeniu, i czuje przy chodzeniu.
No i jak to w takim przypadku jest, sprawa sie konczy.
W zyciu prywatnym byloby to okaleczenie cielesne, i taka osobe moglabym podac na kolegium.
Ale mam isc na policje i zaskarzyc kompletnie dementna 90- latke?!
No wlasnie.
Ostatnio u nas w mediach nie ustaje temat przemocy na policjantach. Sa obrazani, bici, szturchani, i tak dalej. Wczoraj jako pierwszy wiadomosc w regionalnym dzienniku uslyszalam, ze jakis facio dostal 4 lata odsiadki za atak na policjanta, który przy tym zostal bardzo pokiereszowany, przede wszystkim obrazenia glowy. Pozostala mu sie dziura w glowie, padaczka i niedosluch, nie bedzie juz w stanie nigdy pracowac, nawet w biurze. Ale to jest policjant, urzednik panstwowy, za takie cos niezle sie "beka".
W odróznieniu od personelu pielegnujacego. Jestesmy szturchani, popychani, mamy wykrecane rece, na nas sie pluje, nas sie bije, obraza, w naszym kierunku rzuca sie szklane butelki o pojemnosci 0,7 litra wody mineralnej, opowiada niestworzone rzeczy, i w sumie konsekwencje sa zerowe, bo agresorzy sa najczesciej starzy, psychicznie chorzy i maja demencje. Ale przez to nie jest nam latwiej.
Ciekawostka w tym wszystkim jest jednak fakt rozpoczecia procesu przeiwko 33- letniemu psychicznie choremu pacjentowi, który we wrzesniu ubiglego roku, przydusil praktykantke. Pacjent przebywal w osrodku pielegnacyjnym, i od zawsze byly problemy z jego agresywnym zachowaniem, uwielbial robic demolki, gdy nie dostal tego, co chcial, i z powodu nieotrzymania grysiku zaczal wlasnie dusic te praktykantke.
Reszta personelu zeznala wlasnie jako swiadkowie. Biegly okreslil pacjenta jako niebezpiecznego dla ogólu.
To ja sie pytam, dlaczego takiego czlowieka trzyma sie w normalnym osrodku, on po pierwszym takim wyskoku nalezy na zamknieta psychiatre i najlepiej w stylu Haninala Lecter do klatki. Czy naprawde musialo najpierw dojsc to czegos takiego? I nie jest przesada stwierdzenie, ze ta mloda kobieta o malo nie pozegnala sie z zyciem.
Przypadkowo jeszcze w poniedzialek zagadalam do naszego lekarskiego szefa na temat, bo akurat wrócilam z pokoju, gdzie inny 90- letni z demencja... najpierw wykrecil mi reke, po czym mnie pchnal. Z takich przypadków, których jest multum, nikt ani ja nie robi zadnego halo, ale w porzadku to nie jest. a ze ten szefu akurat mi sie napatoczyl, to mu to opowiedzialam. Mial cos dzialac, konsultowac z innymi, bo w porzadku to nie jest. Konkretnie spytalam sie go, bo wlasciwie sie stanie, jak cos sie stanie (mnie), bo ja mam wrazenie, ze takie sprawy nie sa brane na powaznie, jakby ich nie bylo, a pacjenci, coraz starsi, z coraz wiecej wystepujaca demencja czy chorobami  psychicznymi, sa coraz bardziej nieobliczalni. No i jak czort chcial, 3 dyzury pózniej taki zonk ze mna.
Bede trzymac reke na pulsie, to w koncu musi byc tematem.

A teraz sobie siedze w domu, drutuje, i obejrzalam juz dwa stare filmy w necie, najpierw Epitafium dla Barbary Radziwillówny, które widzialam jeden jedyny raz wtedy w kinie... i Konopielke, bo obok reklamowali :D


Od poczatku tygodnia przybylo mi niewiele swetra, bo jak pracuje, to nie mam czasu drutowac, ale teraz niespodziewanie doszlo mi czasu, to nieco juz udziergalam. Cos mi sie zdaje, ze bedzie o wiele krótszy, niz sobie zaplanowalam.


6 komentarzy:

  1. O jej,przykro mi,nie można im podać leków uspokajających ?Naprawdę macie tam sporo zagrożeń,może jakis oddział zamkniety ?Może da się coś zrobić.Zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo, to jest normalny oddzial w szpitalu. My nie jestesmy w sumie przygotowani na takie ataki. Oczywiscie sa leki uspakajajace, normaly jest jedynie Tavor expidet, to nawet nie trzeby lykac, daje sie (broniacemu sie) pacjentowi pod jezyk. Zagrozenia sa realne, i jako takie kompletnie ignorowane. U nas tez juz dwie kolezanki byly duszone, i pracowaly dalej, bo- sorry!!!- glupie byly i tyle. Ale nie ze mna takie numery. Mam udokumentowane obrazenia ciala, mam zwolnienie, siedze w domu, bo kazdy sobie najblizszym bliznim.

      Usuń
    2. Dokumentację trzeba zbierać. Sugerowanie że ofiara ataku sama sobie winna jakoś mi przypomina traktowanie ofiar gwałtu 30 lat temu. Problem jest bardzo trudny ale na pewno do rozwiązania. Skoro dawniej w psychiatrykach można było farmakologiczne kajdanki stosować to pewnie można i dziś. Haldol (haloperidol) jest w tym świetny.

      Usuń
  2. Obawiam się, że gdyby prawnicy się w to wmieszali winien okazałby się szpital, a nie pacjentka, więc mocno niezręczna sytuacja.
    Mam nadzieje, że skończy się na bólu. W każdym razie współczuję tej przygody.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pracujesz na bardzo trudnym oddziale. Skoro pacjenci sprawiają takie problemy to szpital powinien zadbać o bezpieczeństwo pracowników. To, że ktoś nie funkcjonuje normalnie bo ma demencję, nie znaczy, że może bić, dusić i ogólnie stwarzać zagrożenie. W którymś momencie zakończy się to tragedią. Dobrze, że udokumentowałaś pobicie i współczuję,bo na pewno boli jak diabli. Upadłam przed świętami i tak sobie stłukłam cztery litery, że do dzisiaj mnie boli, chociaż siniaki już zeszły ;-).
    Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

    OdpowiedzUsuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    Nie zazdroszczę Ci takiej pracy. A swoją drogą nie wiedziałam, ze osoby z demencją potrafią być takie agresywne.Dobrze, że udokumentowałaś pobicie. Może szpital zajmie się tym, co do niego należy, czyli otoczy opieką personel.

    OdpowiedzUsuń