Nic szczególnego, ale sie nadlubalam. Mozna to nazwac nieco za duza lapka do garnków, która bedzie spelniac funkcje ogrodowego recznika. Wymiary mniej wiecej 45x48 cm.
Technika oczywiscie szydelkiem. moze kiedys wciagne sie do niego ;) w sensie, ze naumie sie jeszcze innych rzeczy, bo póki co, to jedynie ten wzór na lapki, i czapki my boshi tylko umiem. I troche filetem.
W ostatnich dniach chyba odbyli sie juz u nas Ogrodnicy, bo zimno w nocy i nad ranem jak nie wiem co bylo. Dzisiaj rano jedynie 4 stopnie. Mimo tego, bzy kwitna, nie czernieja, konwalie tez juz dorodne mam.
W srode wybralam sie na swiski targ do Westfalii, czasami podpasuje mi wolny tydzien, bo targ jest raz w miesiacu i w pierwsza srode miesiaca. Swin oczywiscie juz nie sprzedaja, ale inne mniej czy bardziej potrzebne rzeczy, tak wiec nabylam miedzy innymi cerate na stól w altance, pachnidlo do auta (w aucie teraz klimat, jakby umarl w nim waniliowy mis, jak to okresla mój syn...)krem nivea w tubce, u nas jakos kompletnie deficytowy towar, bo jedynie w róznej wielkosci puszkach sprzedaja, a drogerii tez nie mam na miejscu. Kupilam sobie tez letnia bluzke, gdyby naraz lato sie rozpetalo- a prawdopodobnie ma do tego dojsc, oczywiscie w moim pracowym tygodniu. Kupilam tez nowy przewodnik turystyczny po Wegrzech.
Okna i parapety umyte, troche ten pyl odpuszcza.
Zielono ochuchniety sasiad pozwal firme w sasiedztwie, poniewaz dopuscili do sciecia przestarzalego kasztana naprzeciwko jego i mojego domu. No niech mu sie wiedzie, oczadzial czy co? Ja mam nadzieje odczuc w jesieni brak kasztana i debu, w sensie pozytywnym.
Technika oczywiscie szydelkiem. moze kiedys wciagne sie do niego ;) w sensie, ze naumie sie jeszcze innych rzeczy, bo póki co, to jedynie ten wzór na lapki, i czapki my boshi tylko umiem. I troche filetem.
W ostatnich dniach chyba odbyli sie juz u nas Ogrodnicy, bo zimno w nocy i nad ranem jak nie wiem co bylo. Dzisiaj rano jedynie 4 stopnie. Mimo tego, bzy kwitna, nie czernieja, konwalie tez juz dorodne mam.
W srode wybralam sie na swiski targ do Westfalii, czasami podpasuje mi wolny tydzien, bo targ jest raz w miesiacu i w pierwsza srode miesiaca. Swin oczywiscie juz nie sprzedaja, ale inne mniej czy bardziej potrzebne rzeczy, tak wiec nabylam miedzy innymi cerate na stól w altance, pachnidlo do auta (w aucie teraz klimat, jakby umarl w nim waniliowy mis, jak to okresla mój syn...)krem nivea w tubce, u nas jakos kompletnie deficytowy towar, bo jedynie w róznej wielkosci puszkach sprzedaja, a drogerii tez nie mam na miejscu. Kupilam sobie tez letnia bluzke, gdyby naraz lato sie rozpetalo- a prawdopodobnie ma do tego dojsc, oczywiscie w moim pracowym tygodniu. Kupilam tez nowy przewodnik turystyczny po Wegrzech.
Okna i parapety umyte, troche ten pyl odpuszcza.
Zielono ochuchniety sasiad pozwal firme w sasiedztwie, poniewaz dopuscili do sciecia przestarzalego kasztana naprzeciwko jego i mojego domu. No niech mu sie wiedzie, oczadzial czy co? Ja mam nadzieje odczuc w jesieni brak kasztana i debu, w sensie pozytywnym.
Łapka prześliczna,moje okna były pomyte,jak wczoraj polało ,powiało to pełno farfocli znowu ale nie tyle co u Ciebie.Lubiłam w dzieciństwie i młodości te świnśkie targi,u nas były raz w tygodniu w czwartek ale zlikwidowali ,
OdpowiedzUsuńNo nareszcie Mirka en face, a nie od gory i od tylu! Pyszczus kochany :***
OdpowiedzUsuńMircia, najpiękniejszy uśmiech tej wiosny!
OdpowiedzUsuńŻółty pył teraz nad nami. Na palec tego wszędzie leży. Zwłaszcza samochody śliczne i ogrodowe meble.
U mnie już też konwalie kwitną.
OdpowiedzUsuń