Te skarpetki robilam czesciowo bardzo wolno, znaczy pierwsza ponad tydzien, za to druga w dwa dni badz dwa dyzury- bezproblematycznym pacjentkom z endoprotezami w ostatni weekend niech beda dzieki :)
Welna to taki troche ekskluzywny, ale jeszcze nie z najdrozszej pólki, Zauberball z Schoppel, zakupiony w ostatni Adwent w tym sympatycznym welnianym sklepiku w Lüneburg, gdzie bylam wtedy jeden dzien na jarmarku bozonarodzeniowym. Wtedy tez pomyslalam sobie, ze welne na skarpety jest calkiem fajnie kupowac stacjonarnie, a nie tylko zamawiac. To byl naprawde bardzo mily sklep, z kanapa, stolem i siedzieniami do gromadnego dziergania, które akurat w ta sobote nie odbywalo sie.
Po obfoceniu metki doczytalam sie, ze kolor nazywa sie "smoking area". Tez ciekawie.
Pierwszy plan byl taki, ze te skarpety dostanie Sol na nadchodzace urodziny, ale w miedzyczasie wydziergalam drugie, bardziej w jej kolorach, które z poczatku wlasnie innych niz zwykle preferowanych przeze mnie kolorów postanowilam zatrzymac dla siebie, i teraz wszystko odkrecilam. Skarpety z Czarodziejskiej Pilki beda moje. Takze jako wspomnienie naprawde fajnego jarmarku w slicznym miescie. Chcialabym jeszcze kiedys odwiedzic Lüneburg, najchetniej latem...
Welna to taki troche ekskluzywny, ale jeszcze nie z najdrozszej pólki, Zauberball z Schoppel, zakupiony w ostatni Adwent w tym sympatycznym welnianym sklepiku w Lüneburg, gdzie bylam wtedy jeden dzien na jarmarku bozonarodzeniowym. Wtedy tez pomyslalam sobie, ze welne na skarpety jest calkiem fajnie kupowac stacjonarnie, a nie tylko zamawiac. To byl naprawde bardzo mily sklep, z kanapa, stolem i siedzieniami do gromadnego dziergania, które akurat w ta sobote nie odbywalo sie.
Po obfoceniu metki doczytalam sie, ze kolor nazywa sie "smoking area". Tez ciekawie.
Pierwszy plan byl taki, ze te skarpety dostanie Sol na nadchodzace urodziny, ale w miedzyczasie wydziergalam drugie, bardziej w jej kolorach, które z poczatku wlasnie innych niz zwykle preferowanych przeze mnie kolorów postanowilam zatrzymac dla siebie, i teraz wszystko odkrecilam. Skarpety z Czarodziejskiej Pilki beda moje. Takze jako wspomnienie naprawde fajnego jarmarku w slicznym miescie. Chcialabym jeszcze kiedys odwiedzic Lüneburg, najchetniej latem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz