piątek, 21 lutego 2020

Bliskie spotkania trzeciego stopnia 1.

We wtorek, idac na gromadne dzierganie, wstapilam do lekarza rodzinnego po recepty na kilka leków dla taty. Bierze on tych lekarstw osiem róznych, ja ukladam je na caly tydzien w niedziele po poludniu, i od razu widze, które sie koncza, i po jakie recepty musze sie udac, co akurat swietnie pasuje do wtorkowego porannego wyjscia czy razem wyjazdu rowerem. W naszej meiscinie ja bardzo rzadko jezdze autem, gdyz ruch jest spory (krzyzuja sie dwie drogi krajowe), i rowerem jest po prostu szybciej i efektywniej.
Ze owym rowerem jedze bezwstydnie chodnikiem, to juz inna sprawa, i w swoim czasie przedyskutowalam to z miejscowym szeryfem, który to chyba na smierc mnie wyslac chcial, w sensie na jazde po drodze tym rowerem, miedzy ciezarówki i temu podobne. Wykonkludowalam sobie, ze zalapal, o co chodzi, i od tej pory nikt mnie sie nie czepial o ten chodnik. Pomijajac fakt, ze na tym chodniku, to w ponad 3/4 drogi, jestem samotnym uzywaczem, czyli trudno mi zarzucic narazenie jakiegos tam pieszego na nie wiem co.
No ale powracajac do lekarstw i leków. W zeszlym roku padlo haslo: pantozol, lek na nadkwasote zoladka, ma dzialania uboczne na serce, dlatego nie powinno go sie zazywac regularnie czy w ramach "ochrony zoladka". Wtedy tez po raz pierwszy dostalismy z tatem prikaz od lekarza domowego, aby lek zredukowac na podawanie tylko przy dolegliwosciach. Spróbowalismy. Po dwóch tygodniach klapa, wiec w porozumieniu z lekarzem, przydzielam pantozol trzy razy w tydodniu. poniedzialek- sroda- piatek. Lekarz mógl nam przepisac jedynie male opakowanie, 20 sztuk tych tabletek; do tej pory przepisywal setke.
Teraz we wtorek nagle, dostaje czerwone recepty na wszelkie inne leki, a na pantozol- zielona.
W Niemczech sa bowiem cztery kolory recept.

- czerwona: leki na recepte, których koszty sa przejmowane przez kase chorych (panstwowa), i do których doplaca sie jedynie maly udzial, te 5- 10 euro od opakowania,*

- niebieska- recepta placona prywatnie, czyli 100%. Prywatny pacjent udaje sie pózniej z rachunkiem do swojej prywatnej kasy chorych, która mu zwraca pieniadze, albo wszystkie, albo czesc,

- zólta- na leki podlegajace pod paragraf leków odurzajacych, a wiec morfiny i temu podobne. Ta recepta ma najkrótsza waznosc, jesli chodzi o zrealizowanie,

- zielona- czyli prywatna so samozaplacenia za lek, co do tej pory znalam jedynie przy lekach np na przeziebienie, które juz dawno temu wypadly z obiegu, potas dla pacjentów z nadcisnieniem, w sumie na takiej recepcie ukazuja sie leki, które lekarz "poleca", i które w sumie mozna dostac bez recepty.

Dlatego zdziwilam sie bardzo, widzac zapisany na wlasnie zielonej recepcie pantozol 40, który jest dostepny jedynie na recepte (normalnie czerwona).
Pani przy rejestracji wyjasnila, ze redukuje sie przepisywanie pantozolu, gdyz ludziska biora z przyzwyczajenia, no i to odkrycie z niepozadanym dzialaniem na serce.
Odpowiedzialam jej, ze zanim wykupie lek w pelnej cenie, przedyskutuje to z kasa chorych taty.
Co tez zrobilam na drugi dzien.
Otrzymalam odpowiedz jak juz wiedzialam wyzej, te wszystkie nowe odkrycia z sercem i notorycznym, zbednym zazywaniem.
Hm, do szpitali te wiadmosci jeszcze nie dotarly, tam kazdy dostaje pantozol 40 jako tabletke towarzyszaca w sensie ochrony blony sluzowej zoladka, i opakowanie z setka tabletek, to ja zuzywam przy rozkladaniu leków przez weekend. Tak na marginesie.
Ale kasa widzi mozliwosc przejecia kosztów leku w szczególnych przypadkach.
W ramach wyjatku.
No to jakie sa te szczególne przypadki i wyjatki?
Mój tato jeszcze w Polsce mial operacje Billroth 2, czyli resekcja 2/3 zoladka, z powodu wrzodów na nim.Wtedy leczono tak radykalnie, dzisiaj wie sie wiecej, ze zwykle wystarcza antybiotyk.
Potem i pomimo operacji, przez wiele lat nowe wrzody, a to na zoladku, a to na dwunastnicy. Do krwawienia z zoladka wlacznie, czego doswiadczyl w grudniu 2015, i o malo na to nie zeszedl.
Tak wiec, skoro on nie jest szczególnym przypadkiem i wyjatkiem, to ja nie wymysle, kto tego leku bardziej potrzebuje.
Kasa chorych uznala moje wywody za wiarygodne, w sumie zawsze moga sobie wklepac w kompa jego nazwisko i sprawdzic, jakie choroby i terapie juz przeszedl, i za co oni juz zaplacili w zwiazku z tym.
No i opakowanie pantozolu 40 co jakis czas, 1- 2 razy do roku, wyniesie ich taniej, niz zaplacenie za zglebnikowanie, klipsowanie, oddzial intensywnej terapii przez 1- 2 dni, i tak dalej.
Tak wiec, dzisiaj z tymi wiadomosciami i ustnym "przyznaniem" przez kase, udalam sie ponownie do lekarza rodzinnego.


Recepta zrealizowana, koszty dla nas: 0 euro.
W aptece tez spytalam, jak oni to widza, gdyz recepta na 100 tabletek pantozolu 40 jest rzadka jak niebieski mauritius. A wiec jest tak, ze bez recepty mozna kupic jedynie male opakowanie pantozolu 20, znaczy jakies 10 tabletek, i przeliczajac to na wieksze opakowanie czterdziestek, jest to dosyc droga sprawa.
Moje obawy sa jednak tego gatunku, ze z pewnoscia trafi sie ktos nie mniej obciazony zoladkowo, którego po prostu nie bedzie stac na zaplacenie prywatnej recepty na ten pantozol 40, i po prostu nie wykupi. I nie kazdy ma na stanie kiedys (na serio) niesmiala córke, która ma pewne ogarniecie medyczno- farmaceutyczne, i pewne sprawy po prostu nie odpuszcza.
Zdaje mi sie, ze tym posunieciem, kasa chorych, panstwowa, po prostu pewne sprrawy zaprogramowala, wlacznie z takimi tragediami, jak wlasnie krwawienie z zoladka.
W naszym przypadku, tato zaczal krwawic po roku przyjmowania plavix, clopidogrel, lekiem rozcienczajacym krew, który dostal po zawale rok wczesniej.
W Niemczech chyba wszyscy od pewnego wieku, biora cokolwiek na rozcienczenie krwi, czy to marcumar, czy inne xarelto, lisiana, plavix. Biora w sensie, bo lekarze przepisuja. Mój tato aktualnie, znaczy od czasz przerania plavixu, bierze aspiryne 100.
Dlatego widze tu wrecz zaprogramowanie tych krwawien.
Oczywiscie nie moglam sobie odmówic pytania w kasie chorych, który lek jako nastepny bedzie skreslony z listy leków przez nich placonych ;)
Pani udala, ze nie wie, o co mi chodzi, ale niech jej tam bedzie.

* doplaty do leków, wlasnie te 5- 10 euro, nie musza przekroczyc 1% dochodów brutto chronicznie chorego pacjenta, znaczy to, ze wszystko ponad to jest zwracane przez kase chorych. Wiele ludzi, jak i mój tato, ma caloroczne i od pierwszego leku, zwolnienie z tych doplat, gdyz juz pod koniec roku wplaca do kasy ten udzial wlasny, bo jest do przewidzenia, ze i tak go w ciagu roku osiagnie. U chorych niechronicznie, znaczy "normalnie chorujacych", ten próg wynosi 2% rocznego brutto. Oprócz leków, wlicza sie do tych doplat fizjioterapie, pobyt w szpitalu czy sanatorium, doplaty za transport do kliniki itp.



16 komentarzy:

  1. Strasznie to wszystko skomplikowane! Ale Ty jak mniemam, masz wszystko rozkminione, dzięki temu też, że w temacie siedzisz. Współczuwać pewnie nalezy tym, którzy moga się w plątaninie skomplikowanych zasad pogubić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mam, ulatwia to niezmiernie zycie, nie obciążając mi mózgownicy 😁
      W Niemczech bowiem jest tak, ze nieznajomosc przepisów nie chroni przed karą, ale pomijajac kare, jesli cis zawalisz na jakims etapie, moze przestac ci sie nalezec, co normalnie by sie nalezalo. Gdybym wykupiła ten pantozol na zielona recepte, moglabym zapomniec o zwricie z kasy chirych, chociaz by sie nalezalo.
      Wyjatki sa udokumrntowane, np 2x w roku profesjonalne czyszczenie zębów u dentysty, placisz rachunek i udajesz sie z nim do kasy chorych, i zwracaja ci 80%.

      Usuń
  2. Rozeznać się w tych wszystkich regulacjach, to trzeba mieć łeb słonia- nie wspominając, że ciągle są jakieś zmiany... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba byc na biezaco, interesowac sie i pytać, a wiesz, ja i tak jestem kopalnią wiedzy w pracy i prywatnie 😉

      Usuń
  3. Ślubny codziennie tez bierze 1 tabletkę Panaprazole jako osłonę na żołądek. Ale Ty siedzisz w tematach.U nas to się można pogubić. Ja tylko porównuje faktury za lekarstwa i widzę jak bardzo drożeją. Dobrze ze zakład pracy mi zwraca cześć pieniędzy za leki.Oby jak najdłużej bo przeciez nie musi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy zaklad pracy oferuje cos w sensie parasola ochronnego? To bardzo porządne z jegi strony i oby dalej.
      Ja mam mozliwosc, poprzez prace w sluzbach publicznych (pomimo sprywatyzowanego juz wiele lat temu, zrozumie kto potrafi...) iddania rachunku za leczenie zębów do tzw. Beihilfe, i oni przejmuja sporą czesc tego rachunku, tak, ze po przeliczeniu, nie oplaca mi sie miec takiego dodatkowego prywatnego ubezpieczenia na zęby. Bo korony, mostki sa w Niemczech drogie. Ale gdy ma sie udokumentowaną coroczną kontrole uzebienia, czyli dbanie o zeby, i to przez wiele lat, kasa dopłaca naprawdę duzo. Ja mam staż od 1991, bo wtedy to wprowadzono, tak wiec moje doplaty do ostatniej korony byly nie warte dyskusji. Ciekawe jest tez, ze owa beihilfe nalezy sie nie tylko pracownikowi, ale i żyjącym z nim w jednym gospodarstwie domowym dzieciom, co jest wazne przy doplatach do aparatów ortodontycznych.

      Usuń
  4. wg mojego ubezpiecznie najtanszy lek kosztuje mnie 4 dol, ale musze zaplacic 200 za wizyte u lekarza, zeby wypisal recepte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 200 dolarow to sporo. Ale je odpisujesz pidatkowo? U nas wizyty u lekarza sa darmowe, a stałe recepty dostaje sie w rejestracji i po przeciagnieciu karty przez czytnik. Kiedys byla tzw. Opłata kwartalna, wymyslili socjaldemokraci, 10 euro co 3 miesiace, tez bylo wiecej niz upierdliwe, i kilka lat temu zlikwidiwali.

      Usuń
  5. Lucy, a moglabys cos napomknac o Taty albo swoich doswiadczeniach z wit. B12 (szpryca?), albo enzymami? To nie wscibstwo tylko interes "szczesciary" z czerwona recepta na 100 sztuk ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100 sztuk zastrzyków? To przeciez na 2 lata; ja znam te zastrzyki dawane co 4 tyg. Faktycznie jest tak, ze przy stwierdzonym niedibirze wit. B 12 dostanie sie ją na receptę. Ja tez kiedyś dostalam, niestety pi kilku tygodniach przerwałam, bo mnie wszystko swędziało. Normalnie preparaty witaminowe widzi sie jako midne, ludzie lubią i biorą, czesto wmawiając sobie same dobrocie, i sami płacą za te srodki. Wobenzym np bral moj przyjaciel, mial problem ze stawami i smarowidłem w nich, lekarz mu zaproponował w sensie, zeby wypróbował, bo nie zaszkodzi, a byc moze pomoże. Faktycznie pomogło po dluzszym czasie, ale zapłacić musial sam. Inne enzymy, np wspomagajace trzustke jak np Kreon 10 000 czy wieksze dawki, lecą juz jako oficjalny lek i kasa je placi. Ale te przy nietolerancji laktozy juz trzeba samemu sibie finansowac, chociaz dziwna koleja rzeczy ten lek akurat mamy na oddziale i przydzielamy pacjentom "za darmo", gdy maja go w liscie lekow branych juz w domu. Pomieszanie z poplataniem, nornalnie małpi gaj 🐒

      Usuń
  6. "Mądrej głowie dość dwie słowie" - jak mówił poeta. Twój Tata ma szczęście mieszkając z taka córką jak Ty, bo ogarnięcie tych wszystkich medyczno-receptowo-ubezpieczeniowych zawiłości to nie do przeskoczenia np. dla mnie.
    Głaskanki dla Mirki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie jestem w temacie, i staram sie byc w wielu tematach, bo to ulatwia zycie w sensie otrzymania czegokolwiek, co sie nalezy. To bylo niezle przestawienie po PRL, gdzie, jak pamietam, prowadzono nieco za rękę. Tutaj tego nie ma, najlepiej jest wiedzieć, co i jak, i zdecydowanie występować, gdziekolwiek.
      Mirka dziekuje za głaski, jest nie w humorze, bo sąsiedzi nie pytajac jej o zgodę, po prostu mają nowego psiaka 🧐

      Usuń
    2. Polubi, poboczy się trochę i jej przejdzie, będzie miała nowego kumpla. To tam, gdzie był jej przyjaciel, który odszedł za Tęczowy Most?

      Usuń
    3. Tak tam. Mają szczeniaka , labradorottweilerkę, ma 3 miesiące.
      Moja Mirka jest bardzo zaborcza, sąsiadka tez jest jej, a teraz musi jacdzielic z absorbującym szczeniakiem. Stary Maylo był spokojny, bezkonfliktiwy i głuchy, powitał Mirkę i szedł dalej polegiwac, a tu teraz taki żonk i tyle ruchu 😁

      Usuń
  7. O rany - znowu napisalam krocej niz pomyslalam ( w realu zdarza mi sie mowic w polowie zdania, bo piewsza czesc juz pomyslalam ;-)) :
    ta czerwona recepta jest na pantoprazol. Wit.B by sie pewnie przeterminowala:-) Chodzilo mi o to, czy Twoj Tato z malym zoladkiem dostawal/dostaje owa witamine albo wlasnie kreon (mimo sprawnej trzustki, ktora ewnt. nie dostaje kuksanca od zoladka), ale wyczytuje, ze chyba nie. Dzieki za odpowiedz.
    A co do zebow, to Niedersachsen jest chyba wielkim wyjatkiem: mieszkam w SH, pracuje w HH, a corka studiuje w Poczdamie, wiec moge powiedziec, ze w tych trzech landach kasa nie zwraca nic a nic za profesjonalne czyszczenie, a moje dodatkowe ubezpieczenie zwraca mi wprawdzie wiekszosc, lecz tylko raz do roku.
    U Ciebie tez tak ciagle wieje? Aby do lata :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, to 100 tbl, nie ampulek 😁
      Nie, wit b12 nigdy nie dostawał, nie bylo powodu, jak i na kreon.
      Z tym czyszczeniem profesjonalnym zębów to raczej z kasą chorych niz z landem ma związek - AOK Niedersachsen finansuje to 2x w roku w wysokosci 80%.
      U nas dzisiaj powiało jak szalenie, czekalam normalnie na złamane sie starej sosny u sąsiadów, tak nią bujało.

      Usuń