wtorek, 1 września 2020

Po weselu

 Dziekuje slicznie, takze w imieniu mlodej pary, pomimo osobistej nieznajomosci ;) za wszelkie zyczenia szczescia i pomyslnosci!

Mlode malzenstwo juz trzeci dzien w podrózy poslubnej. Oczywiscie nie samoloten po korone, lecz przyzwoicie autem w Szwarcwaldzie. Troche chodza po górach i lasach, reszte wypoczywaja. Byc moze, w drodze powrotnej, na ten weekend, wpadna do mnie, bo jada wzdluz, czyli niedalerko (o ile prawie 50 km zboczenia z autostrady tak mozna nazwac). 

Z tymi nazwiskami jest tak, ze jako maja rózne "wazne papiery" na swoje nazwiska, to pozostaja przy swoich. Akademicy czesto tak robia. A dzieci w kazdym razie musza potem jako rodzenstwo, nosic jedno z tych nazwisk, jakie ustala rodzice. Tak wiec cala zagwozdka w tym, kto sie pierwszy urodzi, czyli jesli chlopiec, bedzie K, jesli dziewczynka- bedzie S, i ten przekazuje swoje nazwisko swojemu ewentualnemu rodzenstwu, niezaleznie od jego plci. Z takim pomyslem jeszcze sie nie spotkalam, ale nie mam nic do niego, ot ciekawostka rodzinna bedzie. 

W Niemczech nie mozna dla dzieci ustalic podwójnego nazwiska, czyli matki o ojca czy odwrotnie, z kreska pomiedzy. Takie podwójne nazwiska moga miec jedynie malzonkowie, przy czym znam dwóch mezczyzn, którzy do swojego dolozyli kreske i nazwisko zony, a ich zony pozostaly przy sdwoich panienskich. Powód byl oczywisty- owi mezczyzni mieli bardzo popularne nazwisko, oboje nazywaja sie Müller. 

Czesto tez mezowie przejmuja nazwisko zony, jesli np ich jest jakies niewypowiadalne czy skomplikowane, a zony bardziej zyciowe i nie trzeba go literkowac w kazdym urzedzie. Znam kilka takich par. Kiedys bylo to dziecko, urodzone przedslubnie, i które z automatu dostawalo nazwisko matki, zanim mozliwe bylo, zeby takie dziecko moglo nosic nazwisko swojego (nieslubnego) ojca. Bo latwiej i prosciej, gdy jedno zmienianazwiski i wszystkie papiery, niz dwoje czy nawet wiecej osób, gdy bylo juz wiecej niz jedno dziecko. 

Takie ciekawostki niemieckie. 

Poza tym, w sobote wieczorem bylam juz w domu, Mirka odetchnela, widzac tzw. stare smieci, bo juz chyba miala czarne mysli, ze my w tym hotelu na zawsze zostaniemy. Pierwsze kilka godzin boczyla sie tam na wszystko, potem po prostu po jakims powrocie skads, kladla sie do lózka spac. Ale to nie bylo jej, to dawala wyraznie do zrozumienia. 





Sam Oldenburg w koncu zobaczylam, znaczy starówke i ogólnie deptak, gdyz stacjonowalam niedaleko Lappanu. Niestety nie zobaczylam pomnika Donnerhalla, gdyz jest zabudowany plotem, stoi bowiem przed bankiem, a ten ma remontowana fasade. 

Donnerhall (odglos pioruna)


... i z synem Donnerschlag (uderzenie pioruna)



A ze bardzo lubie te konie, to jeszcze swietne nagranie ojca z synem, niestety jakosciowo takie sobie. 


Donnerhall jest wiekszy, kasztanowaty, i ma biale przy nozdrzach.







6 komentarzy:

  1. I po weselu.Z nazwiskami ciekawie .Mlodych sprawa.To miałaś wycieczkę i ślub.Do grzmoty to piękne koniki.Teraz czekać na młodych, póki co niech się cieszą swoją podróżą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojojoj ile mnie ominęło! Wszystkiego naj młodej parze i teściowej:) Podróż poślubna po górach też by mi się podobała, na szczęście mogę i bez ślubu:)
    Mirkę też doskonale rozumiem, nie ma to jak u siebie.
    Niech się wiedzie młodszej i starszej parze czyli Tobie i Mirce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucy, Mirka w hotelowym łóżku na białej pościeli prezentuje się jak prawdziwa księżniczka :)))) No to miałaś tych przeżyć dużo. Ja na ślubie Dużego ryczałam, zresztą od poprzedniego wieczora ryczałam dopóki nie zobaczyłam - gdy klęczał przed ołtarzem, - że na podeszwach nowych butów są metki! Nikomu nie przyszło do głowy, żeby je odkleić :) Wtedy zaczęłam się śmiać :)
    Jeszcze raz - DUŻO SZCZĘŚCIA DLA MŁODYCH!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się działo a działo. Jest po czym odpoczywać i co wspominać. Mirka może się trochę boczyła na chwilową zmianę miejsca, ale wypoczywa jak cesarzowa!!:))

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też córka ze względów praktycznych pozostała przy swoim panieńskim nazwisku, bo jeszcze jako "panna" zrobiła doktorat i zresztą w swej profesji była już znana pod tym właśnie nazwiskiem. I wcale ten fakt pozostania przy polskim nazwisku nie jest dla niej jakimś aktem dumy narodowej ale podyktowany był względami praktycznymi.
    No wiesz, piesunie są bardzo przyzwyczajone do swoich własnych domów i "cudzy" traktują jak jakiś "dopust Boży".

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja po rozwodzie wrocilam do panienskiego wiec dzieci nosza inne nazwisko, czyli wyszlo tak jakby po wlosku :)
    Mam nadzieje, ze mloda para bedzie sie mogla nacieszyc podroza poslubna do woli :) A na wnuki tzn. dzieci, przyjdzie czas i na ich nazwiska tez :)

    Sciskam serdecznie Mirke i jej Wlascicielke :)

    OdpowiedzUsuń