niedziela, 29 stycznia 2023

Znowu sobie

leżę i ujeżdżam nogę na szynie, akurat mam 65 stopni zgiecia, przed śniadaniem chcę dojść do 70. Ok, nastawiłam na 70.... Że pękną klamerki, to strach irracjonalny, potem chyba będą mi zmieniać opatrunek, to zobaczę, jak tam wygląda. 

Poprosiłam o zwiększenie dawki leków przeciwbólowych, bo ból jest kontraproduktywny, dostalam więcej i noc była super, nawet lekko na oba boki mogłam się obracać. Z leżeniem plackiem na brzuchu chyba jeszcze potrwa. A jak to kolano w sensie opuchlizny odpuści, no to będzie już luzik. Póki co, grube, i to mnie hamuje. 

No i co, 70 stopni jedzie, i daję im radę 🙂 no to lecimy na 75. Wedle ortopedy, i 90 stopni byłoby dzisiaj w trzecim pooperacyjnym dniu możliwe, ale realistycznie to widząc, wiem, że nie podołam, kolano jeszcze za grube. 

75 stopni nastawione, ujdzie. Szyna ma takie sympatyczne ustawienie, że pod koniec jazdy, przed osiągnięciem nastawionego celu,  zmniejsza prędkość. Kochany sprzęt. Nic nie trzeba robić, tylko leżeć i wytrzymywać, i ona za mnie pracuje nad nogą.  

Jutro wpadnie do mnie dawna pracowa koleżanka,  która od wielu lat pracuje właśnie w tym szpitalu. Tutaj też personalnie katastrofa, ale chyba lepiej zorganizowana, bo mają mniejsze oddziały.  Wczoraj po południu tez była jedna pielegniaka sama, ale z 14 pacjentami, z czego grom sprawnych, bo moją współpacjentkę o godzinie 14 faktycznie przetransportowano do jej ośrodka opiekuńczego. 

Edit: 90 stopni bezproblemowo,  byłam też godzinę w przyszpitalnym ogrodzie, bo najpierw przyszła Emilka, która aktualnie pracuje ulicę dalej, a potem przyjechał Tobi z Mirką,  która mnie radośnie obskoczyła,  bo nie zaginęłam na wieki wieków 🐕‍🦺



13 komentarzy:

  1. Pracujesz z kolankiem niesamowicie, to już 3 dzień, ile tam musisz być? Uważaj na siebie .Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czwartek transportują mnie na rehabilitację 🙃 pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jesteś bardzo dzielna! Tylko nie przesadź z tym "ujeżdżaniem", bo przepracowane kolanko może bardziej spuchnąć. Serdeczności posyłam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała jak Ty zaraz po operacji rozpoczęte ćwiczenia na artomotorze, a nie dopiero po 4 miesiącach na wywalczonej rehabilitacji szpitalnej - już dawno jeździłabym na rowerze! Szczęściara jesteś! Macham!

      Usuń
    2. Anabell, dopuchło pierwszego dnia po operacji. Teraz już z górki.
      To faktycznie stracony czas byl, Fusilko... nie miałaś łatwo.
      Pozdrawiam was obie serdecznie!

      Usuń
  3. Lucy, dzielna jesteś i niech jak najprędzej kolanko dojdzie do formy. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uznanie, ja jakiś inaczej niż zacisnąć zęby i do przodu, nie umiem. Forma przyjdzie, tego jestem pewna. Wbrew pozorom, daję sobie czas. Ściskam serdecznie!

      Usuń
  4. Z ciekawością czytam o twoich perypetiach kolanowych i wspominam moje :)
    Nie forsuj się, wracaj szybko do domu, bo Mircia czeka!
    Uściski ❤

    Wspomnienia po moich operacjach obu kolan..... mogłabym horror film nakręcić:)
    Nie powinnam brzydko mówić, bo po 18 latach użytkowania kolana sprawują się jako tako. Zgięcie mam w obu 90°, co niestety utrudnia mi trochę życie, ale ... są gorsze niesprawności:)
    Do horroru weszłyby sceny z błaganiem o coś przeciwbólowego (nie dostałam, bo nie było lekarza), niemożliwość skorzystania z toalety (bo niski sedes, najpierw z połamana deska, a potem bez), niemożliwość umycia się (w prysznicu lała się woda tylko z góry na głowę, a do wanny raczej trudno wejść).
    Nadmienię, że kibelek był jeden!!!! na calym oddziale chirurgicznym, dla około 40 pacjentów i ich odwiedzających!!! Łazienka tez jedna.
    Czajnik jeden na ogólnym korytarzu.
    Jedzenie wytrzymywałam, bo lubię mleczne zupki :)

    Cale szczescie, że operacje się udały, postawili mnie na nogi na drugi dzień, dali szynę do jeżdżenia na dwie godziny, tylko raz, i wyrzucili do domu na trzeci dzień po operacji.
    Pacjenci mówili, że na oddziale jest gronkowiec i lepiej szybko uciekać no to uciekłam :)))
    Nie mialam rehabilitacji, ani sanatorium, ćwiczenia robilam w domu, sama.
    Na rowerze uczyłam się na nowo jeździć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to faktycznie nieciekawa Twoja kolanowa historia... kurcze no nie tak powinno być. Ból nie uszlachetnia, uniemożliwienie pójścia do łazienki, umycia się i porządnego posiłku, upadla.
      Cieszę się, że mimo tylu przeciwności na drodze rekonwalescencji, wszystko Ci funkcjonuje. Ściskam serdecznie!

      Usuń
  5. Moje milczenie na Twoim blogu spowodowane jest tym, że blogger mnie przestał lubić i nie mogę się zalogować aby dodać komentarz. Chciałam tylko napisać, że cieszę się, że operacja się udała i powoli (szybko?) wracasz do sprawności. (Pimposhka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, obraził się na ciebie, bo się wyprowadziłaś na inne podwórko 😉dziękuję za życzenia i nie tracę pogody ducha.

      Usuń
  6. Sprawnie idzie. To dobrze. Szybko wrócisz do normalnego życia! BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi ta opuchlizna dookola kolana, nad i spod zejdzie, to będzie naprawdę fajnie. Ale chyba bez drenażu limfatycznego nie obejdzie się, ale to ponoc standard na rehabilitacji. Pozdrawiam!

      Usuń