Przed dziesiątą, wrocilismy akurat z kolacji w naszej miejscowej knajpce, naraz coś się dzieje za oknem na ulicy, Tobi wyjrzał przez okno, i zawołał: co TO jest?
Wypiliśmy co prawda trochę dobrego frankońskiego piwa, ale definitywnie za mało, żeby uwidzieć białe myszki, a tu biały niedźwiedź tańczy na ulicy nam przed domem.
Sąsiad miał urodziny. Była i lambada, i ja igraju na garmoszkie, bo sąsiedzi to Rosjanie.
Misiu umiał nawet merdać ogonkiem i klapać uszkami.
Mirka mu warknęła, żeby nie myślał sobie.
Czeburaszkę też można sobie zamówić.
Super urodziny, u nas na okrągłe urodziny można zobaczyć ustrojone posesję balonami, kolorowymi papierami a czasami robią psikus i owijają drzewa papierem toaletowy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaja sasiedzi humor, nie powiem. Fajne bylo w kazdym razie, czasy sa nieciekawe, to chociaz posmialismy sie troche. Pozdrawiam!
UsuńNawet ładniejszy, niż w Zakopanem na Krupówkach :-)
OdpowiedzUsuńI nie wolal dodatkowych pienieduy za filmowanie i fotki z nim, ponoc w Tatrach to juz troche katastrofa moralna z góralami. Dostalismy wizytówke, musze sprawdzic cennik tej atrakcji.
UsuńSąsiedzi z fantazją!😊
OdpowiedzUsuńSympatyczne! A gdy przed wielu laty byliśmy w Bułgarii na urlopie, to krążył po wczasowisku facet z żywym niedźwiedziem brunatnym i niestety wcale nie było to zabawne, ale miś to chyba od maleńkiego był przyzwyczajony do kontaktu z ludźmi, dzielnie znosił towarzystwo zdziwionych wczasowiczów.
OdpowiedzUsuń