kaszy od Gackowej. Konkretnie gryczanej, prażonej. Pęczak też już czeka na skonsumowanie.
Wczoraj na obiad byly mielone, z kasza i breja marchewkowa, czy jak Tobi mówi, Karottenpampe.
Karottenpampe robię tak: gotuję marchewkę trochę soli do wody, na miękko, obieram, do garnka i gniotę widelcem. Troszkę tłuszczu,masło najlepiej, podsmażyć, dodać nieco mleka z trochę rozpuszczonej w nim mąki. Wersja de luxe byłaby ze śmietaną. Doprawić pieprzem, solą, gałką muszkatołową, kminkiem, i oczywiście Ziołami Małgosi. Smakuje zajefajnie.
Po obiedzie poszłam trochę pracować, konkretnie długi popołudniowy dyżur, do 22. Jestem w maju i w czerwcu na internie, z czego ostatnie 2 tygodnie w czerwcu mam urlop.
Interna ma to do siebie, że czasami narobisz się jak dziki osioł, i to nie koniecznie fizycznie. Bo w odróżnieniu od chirurgii, gdzie po wizycie wypisuje się pacjentów do domu, listy przygotowane, szef szybko dopisuje i praktycznie sam pacjentom wręcza, i do obiadu ludzi nie ma... na internie jest to inaczej ZDEorganizowane. Za to ekipa super, znaczy koleżankowo.
O wypisach dowiedziałam się od lekarza około wpół do trzeciej, że z mojego korytarza troje idzie jeszcze dzisiaj do domu, z czego jedna do ośrodka pielęgnacyjnego. Dla niej musiałam zamówić transport, na siedząco. U Joannitów. Bawarski Czerwony Krzyż można zapomnieć, nigdy chyba nie mają wolnego pojazdu. Joannici mieli, ale zaraz, maksymalnie za godzinę będą. Pięknie ładnie. Na szczęście pani stara, ale samodzielna, sama spakowała swoją torbę, ubrała się. Teraz walka- moja- o wypis, list, listę lekarstw; pielęgniarski wypis w sensie, jakiej pomocy pani potrzebuje, mamy teraz gotowy w kompie do wydrukowania. Poprzez to klikanie, co kiedy robimy, sam się wypełnia. Nawet fajne, szczególnie, jak nie zna się pacjentki, jak ja, bo ją pierwszy raz na oczy zobaczyłam.
Telefony do sekretariatu, wiele telefonów. Wypis się pisze, szef musi przeczytać i uwolnić z systemu do wydrukowania. A wydrukować może tylko lekarz w swoim programie. Ale szef jeszcze w diagnostykach, konkretnie dwóch innych pacjentów, którzy też jeszcze dzisiaj mają być wypisani. W każdym razie, Joannici nie zawiedli, i w ciągu godziny byli. Pacjentka pojechała bez wypisu, ten miał być następnego dnia faksowany do jej lekarza. Jak już pani mniej więcej godzinę była w swoim ośrodku pielęgnacyjnym, oczywiście telefon stamtąd, czy ma zmienione dawki leków, czy insulina ta sama, itepe. Wszystko było tak samo, ale zaordynowalam na jutro przefaksowanie papierów także i do ośrodka, uff. Najgłupsze w tym było, że ja pacjentki kompletnie nie znałam, widziałam ją tak na szybko raptem godzinę. Pacjentka była izolowana, bo miała na początku pobytu biegunkę, ale zwolniła tak szybko pokój, że udało mi się jeszcze przed caprztykiem zorganizować jego sprzątanie i dezynfekcję.
Dwóch innych pacjentów poszło do domu po kolacji, i nawet z wypisami, które między młotem a kowadlem wydrukował mi dyżurujący lekarz, bo sekretariat interny o godzinie 16 zamyka się... a ja nie mam uprawnień do drukuwania, bom tylko pielęgniarka i w lekarski program nie wejdę. Jednego z tych dwojga, młodszego, wyposażyłam jeszcze w nowy lek rozcieńczający krew, gdyż ponieważ normalnie miałby na kolejny dzień zamówić sobie wizytę u lekarza domowego i dostać na ten lek receptę, ale pacjent na dzisiaj miał niestety inne plany, termin rozwodowy w Nürnberg, i przez to na weekend wylądował w szpitalu, i nawet kardiowersję miał.. wydałam mu tyle tych tabletek, że dopiero na drugi tydzień, na spokojniej, może sobie po tę receptę pójść.
Normalnie dyżury popołudniowe trwają do godziny 20.30, ja pracuję te długie do 22. Lubię je, mam czas na wszystko, dokumentację, nie muszę "popędzać" pacjentów z czyszczeniem zębów i innymi wieczornymi oblucjami, gdy potrzebują pomocy, mówię, że jestem do dziesiątej, i możemy na spokojnie po wiadomościach to czy owo. I że mam czas potem przestawić program w telewizorze. Na koniec wyskoczył nam jeszcze problem ze smartfonem starszej pani, która wklepała dwa razy za dużo niewłaściwy PIN, i telefon wołał o PUK. Tym problemem muszą zająć się dzieci czy wnuki, my obie tylko poinformowalismy jej męża, że nie odbiera telefonu, bo zablokowany, żeby się nie obawiał, że z żoną coś się stało.
Wreszcie było krótko przed dziesiątą, spocona byłam jak szara mysz, ulga wskoczyć pod prysznic, nałożyć pachnące mleczko do ciała, przebiec jeszcze parędziesiąt metrów do auta, nareszcie świeże powietrze, i do domu. Jadę raptem 10 minut, a drogą jest prosta, w zimie nie musiałam bać się śniegu.
Taką marchewkę robiła moja babcia, do tego kluchy ziemniaczane. W wersji bogatszej do marchwi dodawała wołowinę w piórkach. Ja gotowałam synowi marchew ze skrzydełkami z kurczaka, a do tego ryz.
OdpowiedzUsuńTe dyżury to prawdziwa gonitwa z czasem i własną wydajnością, dobrze, że niebawem urlop!
Jotko, urlop będzie nie spokojniejszy, bo w domu, w ogrodzie nazbierało się trochę. Okna nadal nie pomyte 😅 ALE: mam codziennie wygospodarowany czas dla siebie. Czytam, drutuję, piszę w blogu, chodzę na spacery, siedzę na tarasie.
UsuńPrzepis marchewkowy kiedyś gdzieś na żywo zobaczyłam, spodobał mi się. Chętnie jemy.
UsuńNapełnij swoje życie działaniem Nie czekaj, aż się wydarzy Spraw, aby się wydarzyło. Stwórz swoją własną przyszłość. Stwórz swoją własną nadzieję. Stwórz swoją własną miłość. I bez względu na twoje przekonania, Możemy napotkać wiele porażek, ale nie możemy zostać pokonani Albo znajdę sposób, albo go stworzę, to były słowa, które pozwalały mi iść dalej, gdy mój mąż został mi zabrany przez 3 lata, dopóki nie poznałam PEACEFUL HOME SOLUTION, który obiecał pomóc mi odzyskać radość i szczęście w ciągu 48 godzin i jestem mu wdzięczna, że się nie zawiodłam, dotrzymał słowa i dziś żyję szczęśliwie z moim mężem. Skontaktuj się z tym wielkim duchowym lekarzem pod adresem ( peacefulhome1960@zohomail.com ) lub WhatsApp na: ( +2348104102662 ). To doświadczenie zmieniające życie
Napełnij swoje życie działaniem Nie czekaj, aż się wydarzy Spraw, aby się wydarzyło. Stwórz swoją własną przyszłość. Stwórz swoją własną nadzieję. Stwórz swoją własną miłość. I bez względu na twoje przekonania, Możemy napotkać wiele porażek, ale nie możemy zostać pokonani Albo znajdę sposób, albo go stworzę, to były słowa, które pozwalały mi iść dalej, gdy mój mąż został mi zabrany przez 3 lata, dopóki nie poznałam PEACEFUL HOME SOLUTION, który obiecał pomóc mi odzyskać radość i szczęście w ciągu 48 godzin i jestem mu wdzięczna, że się nie zawiodłam, dotrzymał słowa i dziś żyję szczęśliwie z moim mężem. Skontaktuj się z tym wielkim duchowym lekarzem pod adresem ( peacefulhome1960@zohomail.com ) lub WhatsApp na: ( +2348104102662 ). To doświadczenie zmieniające życie
Napełnij swoje życie działaniem Nie czekaj, aż się wydarzy Spraw, aby się wydarzyło. Stwórz swoją własną przyszłość. Stwórz swoją własną nadzieję. Stwórz swoją własną miłość. I bez względu na twoje przekonania, Możemy napotkać wiele porażek, ale nie możemy zostać pokonani Albo znajdę sposób, albo go stworzę, to były słowa, które pozwalały mi iść dalej, gdy mój mąż został mi zabrany przez 3 lata, dopóki nie poznałam PEACEFUL HOME SOLUTION, który obiecał pomóc mi odzyskać radość i szczęście w ciągu 48 godzin i jestem mu wdzięczna, że się nie zawiodłam, dotrzymał słowa i dziś żyję szczęśliwie z moim mężem. Skontaktuj się z tym wielkim duchowym lekarzem pod adresem ( peacefulhome1960@zohomail.com ) lub WhatsApp na: ( +2348104102662 ). To doświadczenie zmieniające życie
Się działo. Ale kto jak nie Ty. Uściski
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam spokojniejsza i wolniejsza, ale o moje życie wolniejsze i bardziej poukładane było. Ale szczerze, pomimo, że wieczorem padam pół żywa w bety, nie jest to dla mnie stres w sensie, że pochoruje się z tego czy coś. Ot normalne babskie życie.
UsuńPozdrawiam również!
Mając w pamięci pobyty w polskich szpitalach, to jakbym właśnie bajkę czytała... :-)
OdpowiedzUsuńPracuje w małym, prowincjonalnym szpitalu, któremu jest ważne, żeby miał dobre opinie wśród ludzi. Udaje się.
UsuńTo obroty fest. Jak żył moj mąż to kaszy musowo ogórek konserwowy chyba z wojska mu zostało, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKasza jest niezmiernie zdrowa. Dla mnie to też aspekt. Dlatego jestem wdzięczna Gackowej za prezent. Tutaj kasza niepopularna, kupić można, ale inne ceny. Pozdrawiam!
UsuńA ja ostatnio robię różne wariacje z..... batatów. Migiem się je obrabia i czasem je robię sobie tak jak....placki kartoflane a czasem kroję jak ziemniaki na frytki, duszę krótko na masełku klarowanym i na koniec albo zalewam jajkiem albo dodaję "frische Schinkenzwiebelmettwurst" i chwilę razem smażę mieszając a potem "pożeram". A paloną kaszę gryczaną można tu kupić albo w polskim sklepie (ale ja tam jeszcze nie dotarłam przez 7 lat pobytu tutaj) albo w sklepie "ruskim", a tak dokładnie to prowadzonym przez Ukraińców.
OdpowiedzUsuńW poprzednim Kauflandzie też była kasza, Turecka chyba, ale porcjonowana do gotowania w woreczkach, ćzyli bardzo plastikowe jedzenie.
UsuńBatata są w porządku, ja w nich cenie szybkość ich ugotowania się czy upieczenia.