Ostatnie burze z silnymi wiatrami porwały mojego wiszącego tutaj na balustradzie przy wejściu, plastikowego kota. W Eschershausen wisiał sobie na ściance pergoli, czyli tak bardziej stabilnie, i jakby nie było, ponad 20 lat.
Szkoda mi go bardzo, bo to był prezent od Jörga, za kilka dni będzie jego 19sta rocznica śmierci.
Jakies dwa lata temu zgubilam otrzymana od niego broszkę. Zal też był wielki, bo to byla róża z bursztynu, na srebrnej łodyżce i z takimi liściami, i dostałam ją na urlopie w Kołobrzegu w 2005 roku. Byłam wtedy pierwszy raz nad Bałtykiem w Polsce.
No cóż, nie ma zbytniego sensu przywiązywania się do cacek. Pamięć o człowieku jest ważniejsza.
Pamięć, zwłaszcza to wszystko co ukryte przed wzrokiem innych jest ważniejsza niż różne pamiątkowe gadżety. Tego nic i nikt nam jednak nie przesłoni i nie zabierze.
OdpowiedzUsuńTakie wiatry zawsze szkody narobią, trafiło na ta pamiątkę, nic nie poradzisz, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń