Mój list zrobil piorunujace wrazenie, moze nawet za bardzo; w kazdym razie zajeto sie nim i troche za dobrze mi juz chciano dogodzic. Z inwalidztwem nie musialabym bowiem wcale pracowac w nocy, ale mi na tym zalezy, przez kompletnie inne pracowanie w sensie ciszy i spokoju, a tego nie ma za dnia w szpitalu! Bo to i dzwonki, i wszystkie telefony dzwonia, naokolo dyskusje jeden z drugim, a trzeci z czwartym, sprzataczka poleruje podloge, turkocza jadace lózka, i tak dalej. Ale bylby praktycznie zawsze ktos, kto by mnie podczas przerwy zastapil. No, tutaj to mam pewne objekcje, które tez wyrazilam, poniewaz na moje narzekania wzgledem brakujacej przerwy odpowiadano mi unisono, ze w dzien przerwy tez nie daje sie praktycznie zrobic. I badz tu madry i pisz tu wiersze!. Pozostalismy wiec przy tym, ze pozostaje na nocnych dyzurach, od poniedzialku jest ten skoczek miedzy nami a geriatria, skoczek jest u nas wieksza czesc czasu, bo i pacjentów wiecej, i wogóle wiecej sie dzieje, w porównaniu do geriatrii i medycyny paliatywnej (bo ta tez tam na pietrze jest).
Ta osoba wieczorem dostaje lwia czesc raportu, najwazniejsze rzecz ytypu kto swiezo operowany, kto ma plukanke, badz tez dostaje krew- z powodu jego nadzorowania, mierzenia parametrów itp., takze, komu nie wolno jesc ani pic, takie sprawy. Wiecej wlasciwie wiedziec na ten moment nie musi, badz w razie czego, moze dopytac sie. I zastepuje kompletnie mnie podczas przerwy.
Uch, byla kupa zachodu i nerwów, a glówny szef jest niezwykle humorzasty, i nielatwo jest go odwiesc od jakichs decyzji, które juz postanowil, ale jednak daje sie! Oczywiscie szef owy nie wie, ze ja to i retoryke mam opanowana, i prowadzenie rozmowy, i wsie zwiazane z tym duperele. Ale ze umiem konkretnie i do rzeczy argumentowac, to z pewnoscia zauwazyl ;)
Na koniec psiak z Psich Sucharków, bo zaraz po Mirkowym wieczornym sikaniu ide troche podlubac drutami i posluchac jakiejs ksiazki.
Ta osoba wieczorem dostaje lwia czesc raportu, najwazniejsze rzecz ytypu kto swiezo operowany, kto ma plukanke, badz tez dostaje krew- z powodu jego nadzorowania, mierzenia parametrów itp., takze, komu nie wolno jesc ani pic, takie sprawy. Wiecej wlasciwie wiedziec na ten moment nie musi, badz w razie czego, moze dopytac sie. I zastepuje kompletnie mnie podczas przerwy.
Uch, byla kupa zachodu i nerwów, a glówny szef jest niezwykle humorzasty, i nielatwo jest go odwiesc od jakichs decyzji, które juz postanowil, ale jednak daje sie! Oczywiscie szef owy nie wie, ze ja to i retoryke mam opanowana, i prowadzenie rozmowy, i wsie zwiazane z tym duperele. Ale ze umiem konkretnie i do rzeczy argumentowac, to z pewnoscia zauwazyl ;)
Na koniec psiak z Psich Sucharków, bo zaraz po Mirkowym wieczornym sikaniu ide troche podlubac drutami i posluchac jakiejs ksiazki.
Gratuluję! Umiałaś zawalczyć i wygrałaś! :) BBM
OdpowiedzUsuńJesteś wielka, koleżanki powinny dużą kawę postawic, nie dziwię się że chciałąś trochę nocek ze względu na hałas, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak się ma rację, to o swoje trzeba walczyć;).
OdpowiedzUsuńps. musisz nauczyć Mirke by robiła Ci za trzymadło wełny, kiedy Ty robisz na drutach;)))
super, Cieszę się, że wytrwałaś na placu boju :)
OdpowiedzUsuń