To tak poprawnie w jezyku polskim, Nie wiedzialam, dla mnie sa Kroatkami, nie znalam okreslenia Chorwacja, za moich polskich czasów wszystko to bylo po prostu Jugoslawia ;) Ale skoro i Armenczycy sa nazywani Ormianami... ;)
Powracjajac do tematu, pracuja u nas od pierwszego tego miesiaca. Na naszym oddziele trzy: w mojej szychcie Ivona i Ruza przez u otwarte, a Lucija jest w drugiej szychcie sama. Niezbyt trafny wybór, tak przynajmniej mi sie zdaje. Z Ruza mialam malo kontaktu, wiec nie za bardzo moge cos na jej temat powiedziec, Ivona wydaje sie dosyc rezolutna. Lucija jest niesmiala, cicha i taka niezauwazalna, i trafila sama do szychty, ze tak to nazwe, freaków. Jedna z pretensjami wiecznej mlodosci, druga z poczatkami schizofrenii, trzecia mówi zagadkowo, czwartej natura jest ta z natury niezadowolonej i opierdalajacej. Ma Lucija tam ciezka pozycje. Takze z tego powodu, ze jest cholernie sliczna. A teraz prosze sobie wyobrazic sliczna, szczupla dwudziestke obok wyniszczonej i wychudzonej z wlasnej woli piecdziesiatki ;) Tutaj przychodzi mi na mysl zagadka, jaka jest róznica miedzy czarownica a czarodziejka. No wlasnie, jakies 30 lat, i trafiamy w sedno sprawy.
Ruza i Ivona maja szefa w szychcie, i pare naprawde milszych kolezanek, i oni na serio sie nimi zajmuja, ile tylko moga, znaczy, na ile praca i obowiazki na to pozwalaja. Czasu na pokazywanie i zauczanie zbyt duzo nie ma, niestety. Moim zdaniem, taki chorwacki eksperyment, to mozna bylo wystartowac jakies 10- 15 lat temu, jak byla jeszcze obsada oddzialu jak sie nalezy, wiecej czasu, mniej stresu; teraz to taka jazda na wariackich papierach.
Nowe kolezanki sa pielegniarkami studiowanymi, nie wyuczonymi, jak my. Niestety widac to i czuc, z pewnoscia maja spora wiedze teoretyczna, ale proste sprawy po prostu je przerastaja. Proste, to znaczy jak umyc, przepampersowac pacjenta, jak ulozyc, podciagnac, jak podac jesc czy pic, aby sie nie zadlawil po swojej apopleksji. W sumie, praktycznie daleko im do naszych uczniów z drugiego czy trzeciego roku. U nas szkola pielegniarka trwa 3 lata i nauka odbywa sie glównie praktycznie, szkola jest co jakis czas pare tygodni. One studiowaly 3 lata, i niewiele bywaly w szpitalach na praktyce. A teorii nie za bardzo umieja wyrazic.
Jezyk. Sa po pólrocznym intensywnym kursie jezyka niemieckiego, mówia calkiem sporo, ale nie umieja wszystkiego wyrazic, o pisaniu czy wogóle dokumentacji nie ma mowy jeszcze. Znaczy przejecie, samodzielne, grupy pacjentów, to jeszcze z nimi potrwa! Dodatkowym obciazeniem jest fakt, ze malo który lekarz jest Niemcem, mamy sporo Arabów, Rumunów, Rosjan i sama nie wiem, kogo jeszcze, i kazdy mówi takim jezykiem niemieckim "ostatnio sie nauczonym". Od jakiegos czasu mamy tez lekarza z czarnej Afryki, skad dokladnie to nie wiem, i za nim werbalnie trafic, to jest naprawde kunszt. Myslalam, ze byc moze ja jestem dupowata i nie doslysze, ale na ostatnim dyzurze rozmawialam na ten temat z kolezanka, która tez troche bluznila w kierunku "ja go malo co rozumiem", wiec jest jak jest. Notabene, po niezrozumialym monologu kolezanka postepuje dokladnie jak i ja, po prostu robi to, co uwaza za najwlasciwsze i najlepsze dla pacjenta, z perspektywy ponad dwudziestoletniego doswiadczenia zawodowego ;)
Ale wyobrazic sobie w tej roli Chorwatki? Przeciez oni ani sie ze soba nie dogadaja, ani doswiadczenia zadnego nie maja. Tak, w Chorwacji tylko skonczyly te studia, nigdy jeszcze nie pracowaly, bo i kiedy, wszystkie maja po te 20 lat. Potencjal z pewnoscia maja, ale kiedy zaczniemy z niego profitowac?
Powracjajac do tematu, pracuja u nas od pierwszego tego miesiaca. Na naszym oddziele trzy: w mojej szychcie Ivona i Ruza przez u otwarte, a Lucija jest w drugiej szychcie sama. Niezbyt trafny wybór, tak przynajmniej mi sie zdaje. Z Ruza mialam malo kontaktu, wiec nie za bardzo moge cos na jej temat powiedziec, Ivona wydaje sie dosyc rezolutna. Lucija jest niesmiala, cicha i taka niezauwazalna, i trafila sama do szychty, ze tak to nazwe, freaków. Jedna z pretensjami wiecznej mlodosci, druga z poczatkami schizofrenii, trzecia mówi zagadkowo, czwartej natura jest ta z natury niezadowolonej i opierdalajacej. Ma Lucija tam ciezka pozycje. Takze z tego powodu, ze jest cholernie sliczna. A teraz prosze sobie wyobrazic sliczna, szczupla dwudziestke obok wyniszczonej i wychudzonej z wlasnej woli piecdziesiatki ;) Tutaj przychodzi mi na mysl zagadka, jaka jest róznica miedzy czarownica a czarodziejka. No wlasnie, jakies 30 lat, i trafiamy w sedno sprawy.
Ruza i Ivona maja szefa w szychcie, i pare naprawde milszych kolezanek, i oni na serio sie nimi zajmuja, ile tylko moga, znaczy, na ile praca i obowiazki na to pozwalaja. Czasu na pokazywanie i zauczanie zbyt duzo nie ma, niestety. Moim zdaniem, taki chorwacki eksperyment, to mozna bylo wystartowac jakies 10- 15 lat temu, jak byla jeszcze obsada oddzialu jak sie nalezy, wiecej czasu, mniej stresu; teraz to taka jazda na wariackich papierach.
Nowe kolezanki sa pielegniarkami studiowanymi, nie wyuczonymi, jak my. Niestety widac to i czuc, z pewnoscia maja spora wiedze teoretyczna, ale proste sprawy po prostu je przerastaja. Proste, to znaczy jak umyc, przepampersowac pacjenta, jak ulozyc, podciagnac, jak podac jesc czy pic, aby sie nie zadlawil po swojej apopleksji. W sumie, praktycznie daleko im do naszych uczniów z drugiego czy trzeciego roku. U nas szkola pielegniarka trwa 3 lata i nauka odbywa sie glównie praktycznie, szkola jest co jakis czas pare tygodni. One studiowaly 3 lata, i niewiele bywaly w szpitalach na praktyce. A teorii nie za bardzo umieja wyrazic.
Jezyk. Sa po pólrocznym intensywnym kursie jezyka niemieckiego, mówia calkiem sporo, ale nie umieja wszystkiego wyrazic, o pisaniu czy wogóle dokumentacji nie ma mowy jeszcze. Znaczy przejecie, samodzielne, grupy pacjentów, to jeszcze z nimi potrwa! Dodatkowym obciazeniem jest fakt, ze malo który lekarz jest Niemcem, mamy sporo Arabów, Rumunów, Rosjan i sama nie wiem, kogo jeszcze, i kazdy mówi takim jezykiem niemieckim "ostatnio sie nauczonym". Od jakiegos czasu mamy tez lekarza z czarnej Afryki, skad dokladnie to nie wiem, i za nim werbalnie trafic, to jest naprawde kunszt. Myslalam, ze byc moze ja jestem dupowata i nie doslysze, ale na ostatnim dyzurze rozmawialam na ten temat z kolezanka, która tez troche bluznila w kierunku "ja go malo co rozumiem", wiec jest jak jest. Notabene, po niezrozumialym monologu kolezanka postepuje dokladnie jak i ja, po prostu robi to, co uwaza za najwlasciwsze i najlepsze dla pacjenta, z perspektywy ponad dwudziestoletniego doswiadczenia zawodowego ;)
Ale wyobrazic sobie w tej roli Chorwatki? Przeciez oni ani sie ze soba nie dogadaja, ani doswiadczenia zadnego nie maja. Tak, w Chorwacji tylko skonczyly te studia, nigdy jeszcze nie pracowaly, bo i kiedy, wszystkie maja po te 20 lat. Potencjal z pewnoscia maja, ale kiedy zaczniemy z niego profitowac?
Opisałaś to z taką dawką humoru, że głośno się śmiałam, choć temat sam w sobie bynajmniej zabawny nie jest- ani dla personelu medycznego, ani tym bardziej dla chorych... Trzeba wierzyć, że Chorwatki jakoś się wetrą w szpitalne życie. BBM
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńU! Zderzenie takiej pięknej 20stolatki z 50latką i to jeszcze w pretensjach co do urody, to jest mieszanka wybuchowa. Współczuję obu paniom. Pozdrawiam.
O mamusiu, to naprawdę wieża Babel! Biedna ta śliczna dziewczyna.
OdpowiedzUsuńCzy to tak może być że przy lekach z chorymi pracuje ktoś na granicy schizofrenii? A jak jej głosy każą pomylić dawki albo nic nie pisać, to co będzie?
ja bym się bała takie panie zatrudnić, odważni Ci wasi przełożeni,
OdpowiedzUsuńJednak trzeba przyznać, że to "wielka sprawa", zatrudnić słabo mówiące emigrantki. Odważna Wasza Dyrekcja! Bo w sumie, to Wy - "stary" personel, na odcinku z pacjentami bedziecie wspólnie pracowały.
OdpowiedzUsuńJednak trzeba przyznać, że to "wielka sprawa", zatrudnić słabo mówiące emigrantki. Odważna Wasza Dyrekcja! Bo w sumie, to Wy - "stary" personel, na odcinku z pacjentami bedziecie wspólnie pracowały.
OdpowiedzUsuń