wtorek, 28 lutego 2023

Ostatni wieczór

w klinice rehabilitacyjnej spędziłam jak się należy,  w basenie, ćwicząc i pływając. I udzielając się w tej wodzie także towarzysko. Anna z USA zachwala mi bodajże 2 wpisy wcześniej dwudniowy pobyt w szpitalu po operacji  endoprotezy i rehabilitantkę dochodząca do domu sześć razy. No nie wiem, ja jakoś potrzebuję ludzi koło siebie, a taka klinika rehab jest niezwykle towarzyskim miejscem. Nie wyobrażam sobie, zaraz po operacji wrócić do domu i czekać na kogoś, kto przyjdzie coś pokazać, i to raczej nie codziennie. Ale każdy na swój sposób szczęśliwy, ja po prostu inaczej niż Anna. 

Teraz na środek pokoju wjechała waliza. 


Ostatnie godziny...


Ten widok na leśny zameczek


Na marginesie, tych automatycznych defibrylatorów to wisi tu od groma.

Jutro początek astronomicznej wiosny, uczciłam lodami i siedząc nad rzeczką Gande. 


 
A potem na ostatni póki co, spacer po starej części miasta. Pałac od strony podwórka. 






Katedra, ściana wschodnia. 


Fontanna Rozwity. Rozwita z Ottonem Pierwszym. 


Kamień pamiątkowy Rozwity. Żyła i pisała w Bad Gandersheim ponad 1000 lat temu. 


Pamiątka zjednoczenia Niemiec, budowa drogi łączącej Dolną Saksonię z Turyngią.  


Kamienie nagrobne oldenburskich księżniczek, Sidonii i Sybilli 


Pałac z boku


Odrestaurowane stare drzwi na ulicy Bismarcka. 


Gandeon, czyli miejscowe i jednosalowe kino, w którym w niedzielę obejrzelismy Whitney Houston. Parking dla kamperów nazywa się z kolei Rio Gande, i leży nad rzeczką Gande.


Czasami warto podnieść wzrok i dostrzec detal w dachu. 

Kawałek średniowiecznego muru miejskiego. Nie cały ten mur jest oryginalny, stroz nocny czyli przewodnik wczoraj wieczorem pokazał nam ten prawdziwy kawałek. 


A wz tej wieży i z komnatki na samej górze, stróż nocny pilnował miasta i ostrzegał przed pożarem. Komnatki zwiedziliśmy z Tobim, jak tylko naumiałam się wlazic po wąskich schodach 😄 i z jej okien zrobiłam te panoramiczne zdjęcia miasta. 

Dawny hotel 


Dom jak dom, szachulec jak każdy inny. Dla mieszkańców miasta jednak szczególny. Mieszkał w nim i kupił jako ruinę, i starannie wyremontowal pierwszy badgandershajmski gastarbajter Michele, Włoch. Do zeszlego lata przed domem w słońcu stała ławeczka, na której uwielbiał siedzieć. Ostatniej zimy zmarł, i ludzie go raczej nie zapomną... Michele jest częścią historii miasta. 


W tym domu najciekawsza jest farba, która go pomalowano, odpowiadająca tej że średniowiecza, bo taki wiek ten dom ma. Jest jeszcze jeden taki dom. Ten pomalowano razem z belkami, już wtedy, aby robić wrażenie, że nie szachulec, lecz murowany.


A ta stacją naprawcza rowerów pokazała się przed weekendem. 


Podsumowanie pobytu tutaj. 4 bardzo intensywne tygodnie, jednakże miałam sporo czasu, czy to na spacery po południu, czy poczytanie książki, codziennej prasy tak czy inaczej, no i 3 skarpety na drutach zrobiłam. 
Ćwiczenia i siłownia, basen, osobisty fizjoterapeuta, acha, i pani od drenażu limfatycznego. Zabiegi i fizjoterapia jasno i bezstresowo rozpisane, możliwość używania wszystkiego dodatkowo, u mnie byla to siłownia i basen. Nie do zapomnienia wykłady na różne tematy jak endoprotetyka, życie z protezą, porady z prawa pracy i spoleczno- socjalnego, wykłady o zdrowym odżywianiu i opieka psychologiczna; u psychologa bylam trzy razy i bardzo mi to pomogło. Całodobowa opieka pielęgniarska i lekarska. Regularne kontrole mojej krwi, dotarłam tutaj z hemoglobiną 6 i trochę, teraz mam ponad 10. Super zdrowe odżywianie, menu wedle życzenia. Pokój przytulny i strategicznie bardzo dobrze położony, według mojego pojęcia i potrzeb, ale go był przypadek. Wiele fajnych ludzi do pogadania, wyjścia, wypicia wspólnie kawy. Erna jako nowa znajoma.  Piękna i bardzo historyczna okolica, odkryta przeze mnie, do tej pory mi znana jedynie że słyszenia, pomimo, że tak blisko. 
Szpital i tydzień w nim pobytu też na plusie, tam szpitalny fizjoterapeuta przygotował mnie na tyle dobrze i optymalnie, że mogłam tutaj, tydzien po operacji, wystartować jak rakieta. Chwała mu za to. Oczywiscie nie przemilczając tego, co operacyjnie wykonał ortopeda. 

Tak więc pakuję ostatnie klamoty, po śniadaniu odjazd, po południu sekretarka zawiadomiła mnie, że taksowka do domu już zamówiona. 

Gdybym kiedys musiała operować drugie kolano, to wybieram tego samego doktora i tę samą klinikę rehabilitacyjną, bezdyskusyjnie. 

20 komentarzy:

  1. Można byłoby napisać - Tylko pozazdrościć, gdyby nie sytuacja. Ważne jednak, że operacja i rehabilitacja przebiegły bezstresowo i z happy end'em. W Polsce można tylko pomarzyć o takim szpitalnym wypasie. Życzę dużo zdrowia.
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie to samo pomyślałam...

      Usuń
    2. Korzystalam do imentu, ze wszystkiego, czerpiac garsciami, bo 3 czy 4 tygodni rehabilitacji w takiej klinice nie sa wszedzie zrozumiale samo przez siebie, to jest mi jasne...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja mam dokładnie takie same wrażenia po swojej operacji. Jeśli drugie kolano, to ten sam lekarz, ten sam szpital. Pobyt tylko dwudniowy bardzo mi odpowiadał, chciałam być w domu, nie interesowało mnie poznawanie innych pacjentów. Pokój miałam jednoosobowy, pierwsza rehabilitacja była już tego samego dnia co operacja - pójście samej (przy obecnej pielęgniarce) do WC. A następnego dnia - schody! Byłam taka szczęśliwa, jak mi to dobrze poszło. I jak Lucy pisze, najważniejsze to być zadowolonym z tego co się ma. I ona i ja jesteśmy zadowolone - oby dalej zdrowie nam służyło. Dla mnie ta operacja to nowa wolność od bólu, braku snu (z bólu). Życzę Lucy świetnych postępów. Notabene: po przyjściu do domu miałam jeść posiłki przy stole z nogą wyprostowaną i leżącą na drugim krześle. Nie wiem czy tak też jest u Ciebie. Najwyraźniej są różnice w leczeniu.
    Pozdrawiam! Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prostowaniem i zginaniem mojej nogi zajmował się codziennie fizjoterapeuta. Siedzieć mogłam jak chciałam, wielu pacjentów z początku automatycznie prostuje operowana nogę, jeśli nie mają opanowane consjmniej 90 stopni zgiecia w kolanie. Ja dochodzę do 140. Fizjoterapeuta byl świetny, starszy pan, spore doświadczenie w materii, najchętniej spakowalabum go do walizki i zabrała ze sobą 😍 już sama jego rozgrzewka, masowanie, delikatne naciąganie, rozluźnianie mięśni, masowanie drenażowe, a potem hardcore 😅

      Usuń
  3. Wszystko poszło jak na zamówienie, najwyraźniej Los stwierdził, że zasłużyłaś 😀 Myślę, że miał rację, pewnie jeszcze Mirka poszczekała do kogo trzeba, żeś dobra kobieta i Ci się należy 😀 Lucy, wszystkiego co najlepsze i dzięki za pokazanie pięknej okolicy 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, okolica też mnie coraz bardziej zachwycała, I kilka ścieżek dreptałam co i raz, bo takie mi się miłe stały.
      Taka rehab to szansa, nie należy jej zaprzepaścić...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Astronomiczna wiosna to dopiero 20/21 marca. A dzisiaj się zaczęła meteorologiczna.
    Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mylę, może w końcu się nauczę? 😉 bylam przekonana, że 21 marca to kalendarzowa. Muszę sobie zbudować "ośli mostek" aby zapamiętać

      Usuń
  5. Normalnie coś czuję, że będziesz tęsknić! :) Miło się czyta o tym, jak dobrą masz opiekę. (Pimposhka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za moim panem B. fizjoterapeutą w każdym przypadku... także za miłymi rozmowami na wszelkie tematy. Opieka I cała otoczka tam były super. I mili wspolpacjenci. To tez ważne. Bo nie było w moim interesie, zamknąć sie w moim pokoju i siedzieć jak na pokucie. Człek potrzebuję innych ludzi, nie zawsze, ale zwykle. I to tam też pasowało

      Usuń
  6. Szczęśliwa Dziewczyna! Cieszę się razem z Tobą, że tak pięknie we wszystko utrafiłaś - Ty i Twoi Lekarze oraz Pielęgniarki i Fizjoterapeuci! Cały czas Ci zawiszczyłam, ale tak pozytywnie, bo po prostu u Was jakoś lepiej ta cała machina jest zorganizowana!
    Trzymaj się, i opiekuj sobą nadal! Mirka będzie Ci towarzyszyć! A Tobi pewnie za pielęgniarza będzie czasem robił! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój wpis zapominalski! fuscila

      Usuń
    2. Rehab w Niemczech są po prostu super. Miałam już 4 w moim życiu, więc mogę ocenić. Do tego 3x sanatorium z juniorem, te są z kolei pod patronatem kasy chorych. Personel kompetentny, pomocny, miły. Wszyscy bez wyjątku w ostatniej klinice.
      Tobi zajmuje się logistyka zakupów I gotowaniem. Ja zwolnieniem lekarskim, bo mam 3 miesiące nie pracować, to wypisuje mi lekarz rodzinny, we wtorek mam wizytę u ortopedy, który mnie operował poza tym wiele telefonów, kasa chorych, biuro personalne.
      Dni powoli się normalizują.
      Pozdrawiam cie serdecznie Fusilko!

      Usuń
  7. BBM:Poza tym, że dobrze zdrowotnie, to i "turystycznie" dobrze spędziłaś czas. Super, że tak się to wszystko udało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było super I cieszyłam się każdym dniem, chociaż niektóre były niełatwe. Ale co nas nie zabije...😉

      Usuń
  8. Same plusy w podsumowaniu. I takie wiadomości są dobre i budujące. Jak w moim ulubionym serialu Na dobre i na złe. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luciu, nieźle cie dopadło, zdrowia życzę!

      Usuń
  9. Pospacerowałam z Tobą:) Zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło było i Ciebie na spacer zaprosić 🙂 dziękuję ślicznie za życzenia.

      Usuń