niedziela, 13 kwietnia 2025

Ostatni raz..

Śpię w moim domu. 

Stoję pod prysznicem. 

Jestem w ogrodzie, wiśnia akurat kwitnie. 

Szydlaste floksy eksplodują na górce. 

Adriano akurat zamyka swoją lodziarnię, ciao bello. 

W parku Mirka cieszy się, bo to przecież stare śmieci. 

W miasteczku pusto, pada deszcz. 

Jutro o wpół do dziewiątej przyjeżdżają Talisa i Chris z chłopcami i pieskiem. 

Chcialabym spać. Nic z tego nie będzie, i to nie z powodu dwóch szklanek coli u Chińczyka w Holzminden do kolacji. 

Najwyżej będę czytać, mój Tolino leży obok poduszki. 





12 komentarzy:

  1. Przypomniałam sobie ostatni dzień w moim domu. Nie potrafiłam sama ostatni raz przekręcić klucza w zamku.😪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę przekręcać klucza, dom zostawię otwarty, zostawię ich już w środku. Wiesz, to będzie tak inaczej, tak normalniej, i chyba lżej. Lubię ich, a oni lubią dom.

      Usuń
    2. Ja nie przepadam za tymi, którzy teraz mieszkają w moim domu. To nie był dobry czas w moim życiu. Nawet z domem musiałam się pożegnać na zawsze.

      Usuń
  2. Zostawiałam moje sprzedane mieszkanie bez sentymentu, raczej z ulgą, że wszystko dało się tak sprawnie zorganizować. Żyłam tam 20 lat.
    Może dlatego mi to tak łatwo poszło, bo w głowie kłębił się problem jak udźwugnąć remont mieszkania po rodzicach i czy dobrą decyzję podjęłam.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam historii z domem, za krótko się znamy.
    Problemy ze snem, a raczej z wybudzaniem się miewam, może kawy za dużo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mi się wydawało, że jak to, mam sprzedać i kto inny będzie w moim domu, jak to? No Tak to, sprzedałam i nie tęsknię. Tylko na Starym Mieście, jak tam jestem, to się do okien uśmiechnę. Grunt, że nabywca jest. Paluchy trzymam za całą sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawał życia w nim zostawiłaś ale na dwa domy się nie da, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyjeżdżaliśmy z Polski 17.X.2017 r. Dzień wcześniej firma przysłała meblowóz po meble i kartony z dobytkiem i tę noc już spędziliśmy w hotelu. Meblowóz wyruszył około 3 w nocy, my z hotelu około 7,00 rano. Do Berlina dotarliśmy około 15,00 - okazało się, że przeprowadzkarze nie tylko już dotarli, ale jeszcze pod kierunkiem mojej córki poustawiali wszystko w mieszkaniu. Byłam wykończona, bo całe pakowanie dobytku było na mojej głowie i w moich rękach, bo mąż był wszak wciąż pod ochroną z powodu niewydolności swego serca. I od chwili przeprowadzki nie byłam ani razu w Warszawie- w mieście w którym się urodziłam i mieszkałam nieprzerwanie 74 lata - i nadal nie czuję się na siłach by tam pojechać. Po prostu zamknęłam książkę pt "Życie w Polsce". Szybko się przyzwyczaiłam do Berlina i jest mi tu całkiem dobrze. Na początku jeździliśmy co miesiąc do Słubic. To tylko 105 km w jedną stronę, bo tam miałam świetną fryzjerkę , poza tym odwiedzałam księgarnię, kupowałam polskie galaretki owocowe w spożywczym. Ostatni raz byłam w tych Słubicach na otwarciu testamentu, czyli w 2018roku. A teraz pojadę tam do polskiego notariusza, by dać córce przeróżne upoważnienia - okazało się to znacznie prostsze niż skorzystanie z notariusza w Berlinie, bo oni zupełnie się nie orientują w polskich przepisach a do tego musiałabym szukać tłumacza przysięgłego. Przeleciała mi nawet przez głowę myśl by wpaść do Warszawy, ale - nie chcę się rozkleić i potem tęsknić za Warszawą. W Warszawie nie mam już żadnej swojej rodziny, są tylko jakieś siostry cioteczne mego męża i zapewne jest też dwóch moich braci przyrodnich, no ale z nimi to miałam kontakt tylko z racji pogrzebów w rodzinie. Serdeczności Ci posyłam;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Każda przeprowadzka ma swoją historię. U Ciebie wszystko dobrze się ułożyło. I to jest piękne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dużo jest zmian, które odczuwamy sercem. A potem życie biegnie dalej. Ja też czuję jakby w Ascoli mieszkanie na Lisa nie zostało przeze mnie pożegnane.
    Może jeszcze zdążę się i z nim pożegnać. A Ty już wrastasz w nowe miejsce. Nie patrz więc do tyłu, bo tak musiało być. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  9. Matko kochana. Zabrzmiało jakoś tak ostatecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest ostateczne. Rozdział życia zamknięty definitywnie na zawsze.

      Usuń