Dwa dyżury nocne były takie o sobie, pierwszy jak to pierwszy, gdy nie znam pacjentów, drugi był typowy- mało kto śpi, bo niby dlaczego spać w nocy. W pierwszy miałam trójkę wędrowców, w drugi jedna wysłano do domu i została się dwójka do pilnowania, aby się w nicy nie zagubili.
Na dzisiaj zaplanowaliśmy z Arletą na popołudnie, gdy tylko się wyśpię, byczenie się w ciepłej termie, masowanie, bicze wodne i ogólnie leżakowanie, pogoda dopisała jak zapowiadali, ja faktycznie lekko osmaglona, Arleta lekko czerwona, będzie ok.
Pośród ludzi dzisiaj szczególnie wpadła mi w oko liczba cukrzyków, coming out poprzez sensor na ramieniu. Także dużo młodych wśród nich.
Wykąpane i zmęczone poszłyśmy w miasto na bardzo smaczne lody. Tej lodziarni z integrowana pizzerią w Bad Staffelstein jeszcze nie znałam.
Mirka dostaję swoją tabletkę co rano, nie kuleje. Wczoraj po południu poszliśmy wszyscy do malarza (fasad) w części wsi, której jeszcze nie znałam. Tam Mirka poznała nowego kumpla, Monty, który nie rozumie, czemu to małe coś nie daje się powąchać, jazgocze i szczeka.





Bardzo miłe popołudnie, lody zawsze na topie!
OdpowiedzUsuńSzczególnie dobre takie prawdziwe włoskie 🍨
UsuńLubię czytać o miejscach, które znam. Kocham te bawarskie miasta, wioski i wioseczki. Nigdy nie myślałam o emigracji, ale tamte okolice polubiłam.
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
PS Zdradzisz, czy Twój szpital znajduje się w Lichtenfels?
Nie, w Schesslitz.
UsuńMasz rację, okolice są piękne.
Przyjemny odpoczynek w miłym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńTak jest 😎
UsuńMałe pieski są z reguły bardziej szczekliwe i bojaźliwe.
OdpowiedzUsuńMamy w okolicy dwie termy i już dawno w nich nie byłam.
A to szkoda, bo to świetny odpoczynek.
UsuńMirka jest samoblubna i sobie najważniejsza, Monty jest akceptowalny... taki jej wielki.
Przypomniałaś mi o lodach.W piątek bohatersko stanęłam w kolejce do kasy, w pobliżu której nie ma chłodziarki z prawdziwymi lodami, czyli tymi z prawdziwymi, dobrymi składnikami i przez to drogimi jakby były ze złota, a na dodatek nie są pakowane w plastikowe pudełka i mają smak tych lodów sprzed kilkudziesięciu lat. Ale nadal mają powodzenie wśród klientów. Mirka uznała, że kolega jest po prostu zbyt duży.
OdpowiedzUsuńTaki duży, dziwny i powolny, bo Mirka pomimo swoich na ludzkie lata przeliczonych 90 lat śmiga jak fryga.
UsuńW Bad Staffelstein za lody dla nas dwóch zapłaciłam niecałe 12 euro, więc idzie ☺️
Śliczne psinki :)
OdpowiedzUsuńJa też zaliczam się do osób chorych na cukrzycę.
Pozdrawiam serdecznie
Jest wysyp ludzi z sensorami, być może, lepsza diagnostyka. Ja zaliczam się do grupy ryzyka, genetycznie, niestety strona taty miała dużo do zaoferowania, cukrzycy typu 2, czyli można to dobrze odbić od siebie.
Usuń