wtorek, 20 września 2016

Pogadanka z Mirka

Akurat czytam u Gertrusi o psich przygodach. Pies wziety na czas urlopowy, a wiec jest baaardzo inaczej, niz ze swoim, którego zna sie (wlasciwie) na wylot.

Pies to oczywiscie temat, czy "brudzi", czyli, czy obsika i narobi w domu. Mirka nie byla szczenieciem, mieszkanie w domu juz znala, byla wiec "czysta". Po paru tygodniach doszla do wniosku, ze na szybki sik mozna by przeciez wykorzystac mate w piwnicy. I tak odkrylismy kaluze. A wiec Mirke do rachunku sumienia. Nalezy wspomniec, ze Mirka wtedy dopiero zaczynala przygode z jezykiem niemieckim ;) a z bosniackim u mnie kiepsko. Tak wiec tlumaczac rekami i nogani (nie w sensie kopniaków, zeby ktos nie pomyslal... po prostu tak sie mówi...) i przy kazdym przejsciu z nia kolo tej juz wypranej maty powtarzalam jak mantre: tutaj- siku- robic- nie! Po jakims czasie w jej wzroku dostrzeglam wyrazne znudzenie ta zdarta plyta, jakby chciala mi powiedziec, przynudzasz, nikt tu wogóle nie sika. Od tej pory byl spokój.

Z Mirka wychodzi sie regularnie, mamy spory ogród, Mirka sika najchetniej przy garazach na trawke, która miejscami jest wypalona, a miejscami wybujala. Ciekawostka jest, ze kupe zrobi tam tylko, jak ma jakies zawirowania w brzuchu, normalnie unika brudzenia swojego terenu. Tak wiec chodzimy, rano i wieczorem, na dluzszy spacerek, godzina i wiecej, podczas których Mirka zalatwia swoje wieksze sprawy.

Jakies 10 dni temu, spacerek wczesnowieczorny, po drodze zaplanowalam jeszcz eszybko do piekarza, zanim zamknie sklep badz towar mu sie skonczy, a trzeba bylo chleb jeszcze kupic. Tak wiec, najpierw ten chleb w torbe, trzy funty, i mówie do Mirki, w miedzyczysie bardzo gramotnej w niemieckim i niech mi nikt nie próbuje wmawiac, ze pies ludzkiej mowy nie rozumie, jedynie znaczenie jakichs slów- mówie do niej, to teraz szybciutko w strone parku, potem rzeczka, zrobisz sobie kupe (oryginal: Haufen machen) i do domu jesc. W parku Mirka nie kucnela, ani nad rzeczka, ani przez pola do nastepnego siola, ani przy pasacych sie koniach, ani w drodze powrotnej do naszej miejscowosci, godzina minela, ja dygam ten chleb w torbie, Mirka nie sra i badz madry i pisz wiersze. Tak wiec niezalatwiwszy potrzeby, wrócilysmy do domu.

Okolo dziewiatej wieczorem Mirka jest jeszcze raz, przed oficjalnym spaniem, wypuszczana przed garaze, ale tego wieczoru juz o wpól do dziewiatej przydreptala do mnie i zagadala w te slowa:

- Hi ho he ha hyyyh.

Na co ja jej odpowiedzialam:

- Gadaj od razu, ze teraz kupe chcesz robic.

(Oryginal: Haufen machen).

Mirce zaswiecily sie oczy, wyszczerzyla wszystkie zeby w usmiechu, popatrzyla na mnie z wyraznym uznaniem w bursztynowych oczkach:

- Lucy, jaka ty jestes inteligentna, pelen podziw!

Tak wiec zebralysmy sie i poszlysmy troche dalej, niz przygarazowa trawka, i przy glównej pryncypialnej ulicy Mirka walnela kupsko, które oczywiscie w tym miejscu musialam zebrac.

Tak na marginesie; jak ja przekonac do kupkowania na wlasnym terenie? Czy moze nie ma to sensu, bo ona widocznie zaparla sie, aby nie robic na swoim?



8 komentarzy:

  1. Jedne psy brudasy srają u siebie bez zahamowań - tak jak moje, a psy czyściochy nigdy przenigdy tego nie zrobią. Fajnie gadacie sobie we dwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic a nic się nie znam na psach, bo zawsze miałam koty (tak naprawdę tylko dwa), ale kiedyś poznam, bo plan jest taki, ze na emeryturze oddam część mieszkania jakiemuś kundlowi. Pewnie kundlowi, bo tym najlepiej ze ślepków patrzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasze dwa bez zahamowań ogródek dekorują! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kucze, jak akurat wpadnie ostra zima czy leje bez ustanku od paru dni, to nie mialabym nic przeciwko temu!

      Usuń
  4. Kropka w kropkę tak jak z moją Lizą- malutkim pekińczykiem ! Też na swoim terenie zabrudzi tylko w przypadku największej awarii i też mam uczucie, że rozumie i wie więcej niż nam się zdaje. A to, ze robi tak jak chce i wyprowadza nas na spacer kiedy nadchodzi jej pora to już inna sprawa :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie Mirka na poczatku czesciej w ogródku zrobila. Pewnie jej sie wydawalo, ze to tylko przystanek u nas, a potem widocznie uwierzyla, ze to na serio i na stale, i nie bedzie u siebie smrodzic. Czyli szanse zerowe, aby ja tego "nauczyc". Przy tym posesja mierzy 1400 metrów²....

      Usuń