wtorek, 25 października 2016

Takie rózne na drutach



Z ladnej, ale dosyc nudnej zielonej welny robie dla siebie skarpetki. Wzór najprostszy z prostych, 2 prawe, 2 lewe, 2 rzedy, potem zmiana, gdzie byly 2 prawe, ida dwa lewe i tak dalej. Nie trzeba za bardzo pilnowac, tylko troche. Nie lubie, jak pierwszym oczkiem na ponczoszmiczym drucie jest lewe, a teraz mam ich naokolo i pod dostatkiem. Staram sie bardzo scisle robic i sciagac w tym miejscu. W pudelku po Dove przechowuje igly, agrafki, i male nozyczki. Sprawdza sie.

Drugie dziergadlo w torbie to wlasnie ten akrylek z wielkiego motka, kupionego przy okazji swinskiego targu w Westfalii. Bedzie ok na chodzenie po domu, sprzatanie, wychodzenie z Mirka. Mam takie zboczenie, ze lubie akryl, bo jest latwy w pielegnacji ;) znaczy w praniu i suszeniu maszynowym, i mnie taki sweterek dobrze grzeje.

Co do dziergania gromadnego; bylo dzisiaj, ja tez bylam. Jedna z wspóldziergajacych co i raz zaczyna truc dupe, abysmy w koncu zaczeli dziergac dla potrzebujacych, konkretnie uchodzców. Ja tam rynku zbytu zbytnio nie widze, ale czego bardziej nie widze, to faktu, ze ja, pracujaca prawie na caly etat- konkretnie 90%, w wolnym czasie mam dziergac cokolwiek dla kogos, ktp ma caly dzien mase czasu i nic konkretnego do roboty. Mój czas nie jest elastyczny, ile czasu ja potrzebuje, aby cos dla siebie czy komus na prezent skonczyc, a tu takie jeszcze oczekiwanie. Do tego panie uciekinierki z pewnoscia same umieja dziergac, to niech swoje mody dziergaja, czy co tam potrzebuja. Nasz klub co i raz dostaje fajne welny ze "spadków", nie raz juz o tych pisalam, drutów u nas tez mnogo, ja jestem za tym, zeby te kobiety do nas dolaczyly, a i sobie cos nawzajem z umiejetnosci dziewiarskich pokazemy, no nie? No i zastrzelilam "glówna dowodzaca" z wlasnego jej wyboru, a Liesa potwierdzila, ze tez tak to widzi, a na obiekcje, ze moze panie uciekinierki nie umieja drutowac/ szydelkowac, odparla, ze ona tez bez wszelkich umiejetnosci na swiat przyszla, i tez wszystkiego sie nauczyla. No niby tak, przyznala Glównodowodzaca, ale jak im to powiedziec, kiedy, kiedys przychodzili do domu kultury, od jakiegos czasu nauki jezyka maja na miejscu, no i jak im to przekazac, czy zrozumieja, Felicitas trzeba by sie doradzic (Felicitas to taka bardzo na milosc do blizniego nastawiona, jej konikiem sa uchodz...cowe matki z dziecmi, wozi je po lekarzach, doradza, dokupuje, tlumaczy, ale ani po arabsku, ani po murzynsku jeszcze nie umie, ale ponoc calkiem skutecznie jakims systemem karteczkowym pracuje), No to do Felicitas trzeba bedzie. Albo do pani Ali, zaproponowalam. Pani Ali tez z Syrii, ale jeszcze tej przedwojennej, znam ja z widzenia, mniej wiecej w moim wieku, i ponoc niezle po niemiecku gada, a i nawet pracuje gdzies sprzatajac. Los chcial, ze pania Ali spotkalam jeszcze dzisiejszego popoludnia na trasie miedzy siolami, jak ona z zakupów szla, a ja z Mirka z sikanka, no i od razu ja zagadalam na temat. Okazalo sie, ze pani Ali mówi zupelnie swobodnym niemieckim bez zajakniec, i z uciecha obiecala, ze przekaze dalej kobietom i dziewczetom, ale nasz czas- wtorek czy raczej godziny przedpoludniowe im nie pasuja, bo suzkola, kursy. Bez problemu, i tam mamy w planie przelozyc czasy dziergania na godziny popoludniowe, obiecalam jej, ze przekaze Glównodowodzacej na drugi tydzien. Wydzwaniac nie mam ochoty do mnie, bo lubi, no, dupe truc. Ciekawe, co z tego wyjdzie.


3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze zrobiłaś,myślę że sporo tych pań potrafi coś tam dziergać,może bardziej szyć czy haftować,jest pewien blog gdzie dziewczę od zera na podstawie filmiku zaczeło dziergać,zrobiła już Iwonka czapki dla dzieci,zabawki,mitienki,ozdoby choinkowe ,opaski itp.Można,można.Twoje skarpety zawsze mnie urzekają.A swter zapowiada się ekstra.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem ciekawa co z tego wyjdzie, ale coś mi się zdaje, ze panie uciekinierki chętniej by wzięły gotowe, niż same sobie coś wydziergały.
    No ale może się mylę i jestem złym człowiekiem, który krzywdząco ocenia uchodźców.
    Do drutów jakoś nie mogę się zmobilizować, ale zakupiłam już potrzebne elementy i postanowiłam karty świąteczne tym razem wykonać sama;)
    ps. ostatnie zdjęcie - tak wygląda szczęśliwy i kochany pies:).

    OdpowiedzUsuń
  3. kobietawbarwachjesieni:
    Te zielone skarpetki to rewelacja. Napatrzyć się na nie nie mogę. Chyba spróbuję swoje zaczęte i spróbuję zrobić takie jakie zrobiłaś Ty. A panie uciekinierki zaproszone do wspólnej pracy szybciej się zintegrują.

    OdpowiedzUsuń