piątek, 7 kwietnia 2017

Przedwielki Tydzien

W srode padlam. Mialam wielkie plany co do domu, nie dalam rady. Musialam po prostu sie wylezec. Dyzury daly mi jednak w kosc. W poniedzialek po poludniu bylam dosyc aktywna, zabierajac Miroslawe do weterynarza po zakup "na recepte" tabletki Bravecto, po czym poszlysmy na dlugi spacer w obcym miasteczku- wiele psich wrazen, juz same te inne zapachy. Potem ja wyczesalam. Nie do wiary, ile z takiego krótkowlosego pieska spadalo, az furczalo. Z ud lecial regularny puch. Zostawilam ten puch na trawie, bo juz w poprzednich latach zaobserwowalam, jak chetnie jest zbierany przez ptaki do budowy gniazd.

Wtorek poszlam na gromadne dzierganie, zabierajac comodo. Nikt nie chcial brac sie za przepis ;) W miedzyczasie jestem juz spory kawalek za pachami i w radosnym oczekiwaniu na dotarcie do mnie welny na wykonczenie tego projektu.

Na srode mialam zaplanowane takie rózne cuda na kiju, jesli chodzi o porzadki. Nie zrobilam nic, bylam padnieta. Dokladniej piszac, boli mnie doopa. Jeszcze dokladniej, prawy nerw kulszowy. Jak i dlaczego, jasne. Pozbieralam sie wczoraj, umylam cztery duze okna na dole u rodziców, sciagnelam do prania firanki, po czym znowu je zawiesilam. Firanka w korytarzu leciala na ostatnim dechu, juz w marcu w Tedoxie nabylam nowa, nalezalo jedynie przeszyc jej boki, bo tasme juz miala, tylko wpiac kóleczka. Uszylam, wpielam, wyprasowalam, powiesilam, i okazala sie dluzsza, niz przypuszczalam. Trzeba bedzie ja sciagnac i skrócic od góry. Odpruc tasmy chyba sie nie da, a moze jednak da, bo to wszycie to takie na szerokim sciegu odbyte. Obadam i zobacze, najwyzej kupi sie nowa tasme. Wlasciwie dzisiaj mialam ja kupic, bo przy okazji wizyty w urzedzie finansowym wstapilam do Tedoxu, i nabylam- gotowa firanke, o 30 centymetrów krótsza, z przeceny, wszystko ma uszyte, jedynie kóleczka wpinac i wieszac. Aktualnie mi sie nie chce, ale byc moze po niedzieli, zanim pójde do pracy. Póki co, wyglada jak wyglada, wiem, ze kijowato wyglada, i firanki wlazace na grzejnik nigdy nie byly dla mnie opcja., bo zatrzymuja cieplo i niebotycznie sie brudza. Ale póki co, grzejnik grzac nie musi, to niech sobie pare dni pozwisa. Jak podejdzie do góry po skróceniu, to bardziej ten wzór bedzie widac. No i bede miala firanke na zmiane.



Poza tym, dalej szaleje wiosna, a mój fioletowy bez najwyrazniej szykuje sie do zakwitniecia.









Te ostatnie kwiatki to raczej letnie sa?


Wiosenna Mircia. I po Bravecto niestaszne nam kleszcze i pchly. Pchel boje sie bardziej niz kleszczy, bo caly czas pamietam o lecie roku 1999, gdy zaledwie roczny kot Finek zapchlil nam caly dom. Taki byl tego lata urodzaj na pchly, wszyscy, znaczy sasiedzi, ozwierzetowani niezaleznie jakim stworem, mielismy pchly.

Co jeszcze zrobilam, zbierajac sie do tego dosyc dlugo. Od prawie jedenastu lat lezal w szufladzie, w miedzyczasie juz z wyczerpana bateria, zegarek Jorga. Kupil go krótko przed smiercia, gdy jego zwykly zegarek przestal mu pasowac na reke, bo zaczal chudnac. Ten w rozmiarze prawie damskim byl idealny, nosil go reszte zycia, po jego smierci sciagnelam mu go i od tej pory sobie lezal, jakis czas chodzil, az stanal. Teraz zabralam go do wymiany baterii i z nadzieja, ze to dlugie lezakowanie mu nie zaszkodzilo jeszcze chodzic bedzie. Faktycznie sie udalo.


12 komentarzy:

  1. Witam.Jak ja bardzo lubię ten blog.Z ogromna niecierpliwością czekam na kolejne wpisy.Jak widać na zdjęciach wiosna na całego.Rozkwitły nawet na żółte niby różyczki na długich łodygach.Też je mam u siebie,niestety nie znam ich nazwy.Pozdrawiam.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te zólte "rózyczki", to tez niestety nie znam nazwy, warto by sie w jakims centrum ogrodniczym przy okazji rizejrzec. Ale lubie ten krzew, gdy spotkam w innych ogrodach.

      Usuń
  2. Też zostawiałam psi puch na trawie dla ptaków, ale mnie jedna ornitolog opitoliła, że psi puch nie jest dobrym materiałem dla piskląt. Długi kłak może się na nóżce pisklęcia owinąć, na szyi , i odciąć dopływ krwi. Tak samo wata bawełniana nie jest dobra na gniazdo dla małych chomików. Amputacje następują i uduszenia. Ptaki dorosłe mają malutkie móżdżki i to chętnie zbierają. I przestałam dawać ptaszkom wyczesane z psów cieplutkie futerko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a one zbieraja, ptasi mózdzek live.

      Usuń
  3. No jakoś przebrnełąś tydzień, gorzej z tą rwą kulszową,okna popucowane,ogródek śliczny kolorowy,jajeczka wiszą na krzaku ,tylko świąt wyglądać,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. T ejajeczka akurat nie u mnie, ale my tez mamy, porozwieszane tu i tam ;) rwa popuszcza. Najlepiej mi jadac autem i grzejac tylek ogrzewaniem w siedzeniu ;)

      Usuń
  4. Miroslawie bardzo do twarzy tzn. do pyszczka w zoltych kwiatkach :)
    A wiosenne porzadki, ach, w tym przypadku ciesze sie, ze mieszka w kawalerce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zólte i pomarancz to jej kolory ;) ma taka ekstra kurteczke przeciwdeszczowa w kolorze pomaranczowym, to jest istny szal, nie dosc, ze nas przy pluchach na 100 metrów juz widac, to jeszcze wszyscy kierowcy sie za nami ogladaja :D

      Usuń
  5. Dlatego cieszę się, że nie mam firan. Nigdzie! I dobrze mi z tym! Tyle tylko, że okna częściej myję! Ale w końcu na emeryturze będąc, coś musze robic! ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie jestem fanka wielu firan, na górze mam czery w formacie mini, czyli na desce do prasowania sie mieszcza ;) te sa dolne, u rodziców, i od ulicy, badz ta korytarzowa, naprzeciwko sasiedzkiej kuchni. Zaslon od zawsze nie mamy, byl to troche szok kulturowy dla niektórych sasiadów wtedy, sama znasz Niemców ;) W sumie, same tylko takie firanki, to pikus jesli chodzi o pranie, prasowanie, wieszanie. Gorzej byloby, gdyby ozdobione byly jeszcze zaslonami, na górze poprzecznymi szalami, pomponami, lancuszkiem z olowiu w tunelu ;))

      Usuń
  6. U nas te z już wiosna. Miło patrzeć jak z każdym dniem przybywa zieleni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to szczególna pora roku, dodaje skrzydel.

      Usuń