.. a tam mniejsza zima! Momo tego, swinski targ byl w mniejszym rozmiarze, niz latem. Kupilam ciasto i dla Mirki róznosci, w tym jedno kopyto, chyba z diabla, nosi go po chalupie, skowyta, chowa tu i tam, juz calkiem pogubila mi sie pieska ;)
Spodobal mi sie ten jeden zaulek, do tej pory jakos go jeszcze nie zauwazylam, to górne zdjecie. Na zdjeciu nizej, ten lewy dom jest z roku 1561. Calkiem niezle.
Poza tym, odpoczywam. Ostatni dyzur, w którym pokladalam nadzieje spokoju na oddziale, okazal sie tak samo stresujacy, jak inne przed nimi, nici z tego, ze niedziela i blablabla. Z jakas operacja czy dwiema zawsze sie licze, i takowa byla, staw skokowy; do tego dzieciaczek ze wstrzasem mózgu, wnuczek Koriny. O ile Korina jest zdrowo swirnieta, dziwna koleja rzeczy jej potomkowie nie, sa to bardzo mili i sympatyczni blizni, i ten malec tez taki byl. Rano mówie mu: ale masz fajnie, ferie sie skonczyly (4 dni ferii na pólrocze), a ty dzisiaj dalej do szkoly nie musisz. Popatrzyl sie na mnie, usmiechnal szeroko, no tak, mówi, fajnie, i rymnal sie w poduszki.
Wczoraj dziergalam w domu kultury, dzisiaj nie chcialo mi sie jechac do budowlanego, na inne dzierganie, po prostu wolalam polezec... akurat koncze skarpety dla syna, przy akompaniamencie "The Crown" z Netflixa. Polecam! Znaczy serie. Dzierganie skarpet tez, bo aktualnie sie przydaja. Ja chodze w te dni w cieplutkim swetrze z alpaki, wydzierganego z welny od kochanej Weisefrau, sweterek jest dluzszy, poza tylek, i swietnie mi ten tylek grzeje. Raglanek robiony od góry, czyli zero przeszkadzajacych szwów.
Okulary tez mam "zrobione", znaczy wyczyszczone i zmienione te silikony na nosie.
Mala rzecz, a cieszy :D
Odmówilam Berndowi wyprawy do Bad Harzburg, bo po prostu nie mam sily na góry na ten moment, poczekamy lepszych czasów. Do tego w domu stale jakas praca, która trzeba sobie rozdzielic wedlug sil, a nie sily na zamiary, jak to zalecal w swoim czasie Mickiewicz, ale on nie mial pojecia, jak ja kiedys bede czynna zawodowo, to sobie mógl takie tam wymyslac ;)
Spodobal mi sie ten jeden zaulek, do tej pory jakos go jeszcze nie zauwazylam, to górne zdjecie. Na zdjeciu nizej, ten lewy dom jest z roku 1561. Calkiem niezle.
Poza tym, odpoczywam. Ostatni dyzur, w którym pokladalam nadzieje spokoju na oddziale, okazal sie tak samo stresujacy, jak inne przed nimi, nici z tego, ze niedziela i blablabla. Z jakas operacja czy dwiema zawsze sie licze, i takowa byla, staw skokowy; do tego dzieciaczek ze wstrzasem mózgu, wnuczek Koriny. O ile Korina jest zdrowo swirnieta, dziwna koleja rzeczy jej potomkowie nie, sa to bardzo mili i sympatyczni blizni, i ten malec tez taki byl. Rano mówie mu: ale masz fajnie, ferie sie skonczyly (4 dni ferii na pólrocze), a ty dzisiaj dalej do szkoly nie musisz. Popatrzyl sie na mnie, usmiechnal szeroko, no tak, mówi, fajnie, i rymnal sie w poduszki.
Wczoraj dziergalam w domu kultury, dzisiaj nie chcialo mi sie jechac do budowlanego, na inne dzierganie, po prostu wolalam polezec... akurat koncze skarpety dla syna, przy akompaniamencie "The Crown" z Netflixa. Polecam! Znaczy serie. Dzierganie skarpet tez, bo aktualnie sie przydaja. Ja chodze w te dni w cieplutkim swetrze z alpaki, wydzierganego z welny od kochanej Weisefrau, sweterek jest dluzszy, poza tylek, i swietnie mi ten tylek grzeje. Raglanek robiony od góry, czyli zero przeszkadzajacych szwów.
Okulary tez mam "zrobione", znaczy wyczyszczone i zmienione te silikony na nosie.
Mala rzecz, a cieszy :D
Odmówilam Berndowi wyprawy do Bad Harzburg, bo po prostu nie mam sily na góry na ten moment, poczekamy lepszych czasów. Do tego w domu stale jakas praca, która trzeba sobie rozdzielic wedlug sil, a nie sily na zamiary, jak to zalecal w swoim czasie Mickiewicz, ale on nie mial pojecia, jak ja kiedys bede czynna zawodowo, to sobie mógl takie tam wymyslac ;)
Zimowe wycieczki są o wiele bardziej wyczerpujące i dobrze,że bierzesz to pod uwagę przy planowaniu wyjazdów.
OdpowiedzUsuńCudowne stare miasteczko,budynki przepiękne,a u nas od wczoraj dużo śniegu lecz nie wiadomo na jak długo,
OdpowiedzUsuńA moją córkę tak zasypało w Bieszczadach, że się ruszyć nigdzie nie może.
OdpowiedzUsuń