czwartek, 1 marca 2018

Pierwszy dzien astronomicznej wiosny- w obrazkach

Jak sie nie ma psa, to nie chodzi sie wczesnie rano na spacerki, nie zazywa sie swiezego powietrzy, a wiele ciekawych rzeczy czleka tez omija. Pomijajac plotki, jesli spotka sie kogos znajomego ;) a z nieznajomym, tez sie czasami porozmawia, bo nic nie nawiazuje tak rozmowy, jak pies przy boku.

Ale powracajac do rannych obrazków pierwszegho dnia astronomicznej wiosny- myslalam, ze spacer bedzie dluzszy i zdjecia beza bardziej "rozlegle" w przyrodzie; niestety Mirka po walnieciu kupska na pierwszych 20 metrach drogi do lasu, zrobila w tyl zwrot i pociagnela mnie w kierunku blizej domu.

Ogród warzywny jeszcze w snieznym proszku, alke nasiona juz kupione.


Ta biala droga to nie zamróz, lecz sól. Sypia ta sól do imentu. Fakt, nie trzeba po tym tyle odsniezac, jak znienacka sypnie.


Urokliwe sopelki, nie tylko na dachach. Te sa akurat nie niebezpieczne dla zdrowia i zycia.


Tu rozpoczynamy spacer, który Mirka za parenascie metrów zakonczyla. Za bardzo jej wiaterek dmuchal.


Widok na nasze osiedle, przy wschodzie slonca.


Bezkresne stepy ;)


Mircia nie miala dzisiaj ochoty na zdjecia frontalne.


Zejscie na dól, a potem na skróty do domu.


Las, do którego nie dotarlysmy.


Tak wiec sie dzieje, przy temperaturach nadal minusowych. Ponoc po weekendzie ma byc inaczej.

Moje lapy tez dochodza do siebie, ale podczas snu czasami bola, co mnie budzi. Poza tym, ujdzie, i nawet dziergam. Aktualnie jedna pare skarpet- od ponad tygodnia, i "ocieplacz duszy" z welny estonki. Jesli wierzyc rozpisce tego elementu garderoby, to dusza siedzi nieco ponizej karku ;)

Z pracy doszly mnie wiadomosci, ze norosraczka nadal panuje, pacjenci jak i personel, i zamkneli nasze pietro w sensie, ze nie przyjmuja nowych pacjentów, lecza i pielegnuja jedynie tych, którzy juz sa, przez personel, który tez jeszcze jest. Tak wiec dobrze, ze mnie tam nie ma. W sumie jestem odporna na takie zoladkowo- jelitowe historie, jedyne, co mialam w swoim zyciu, to dwa zatrucia pokarmowe kiszona kapusta z beczki, to bylo jeszcze w Polsce, poza tym, moge jesc chyba piasek. A akcja oczywszczania sie wtedy z toksyn byla wrecz porazajaca, co dowodzi, jaki mam silny organizm, i jak szybko sie z problemem uporal. Bo bylam po tym wszystkim nieco luzna w nogach, ale poza tym, cudownie uzdrowiona. Ok, bylam tez wtedy nastolatka, to tez mialo znaczenie.

A na temat mrozu, prawdziwego mrozu, jaki przezylam podczas mojej ostatniej zimy w Polsce, to wtedy pekly mi okulary! To byl prawdziwy mróz, nie te nedzne 12 stopni, na który wszyscy tak narzekaja. Wtedy mróz siegal i 30 stopni, ja w drodze ze szkoly do domu, weszlam do bloku, mieszkalismy na parterze, i moje okulary po prostu nie zdazyly sie zaaklimatyzowac, bo po chwili w korytarzu, po prostu peklo szklo. Róznica temperatur zewnatrz i wewnatrz siegala do 60 stopni, bo w bloku centralka az huczala, zreszta termostaty nie dzialaly, aby nieco skrecic cieplo, "regulowalo" sie otwieraniem okien (wiem, bardzo ekologiczne, ale patrz na termostaty niedzialalace...). Tak wie cokurary mi pekly. Zadziwiam ta opowiescia tutaj do dzis.


12 komentarzy:

  1. Nie tak daleko stad, a u Was snieg ma sie nienajgorzej. Tutaj zniknal, powodujac moja szczera radosc. Nadal zimno, ze siku w pecherzu zamarza, ale co najmiej slonce pieknie swieci i w czasie dnia nawet troche sie nagrzalo do -4°
    Mirka (skad takie zabawne imie?) ma przynajmniej na tyle zdrowego rozsadku, ze nie chce marznac i idzie do domu. Toya dotad bedzie sie bawila, az by zamarzla w biegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W swoim czasie nazwana ja Mrvica, co po bosniacku znaczy "Okruszek". W Niemczech ciezko lezalo na jezyku, wiec jej pierwszy opiekunka zmienila to na krótsze Mira. I tak zostawilam. Bylo oczywiste, ze wkrótce bedzie Mircia, Mirka, a ona wrecz uwielbia, gdy zwracam sie do niej per Miroslawo.
      Tak, zima u nas jeszcze calkiem grozna, a na weekend ma jeszcze troche dosypac sniegu. Na szczescie, nie musze przez góry, doliny i lasy...

      Usuń
    2. No nie gadaj! Ma sie na weekend ocieplic, a nie zeby jakies sniegi padaly.

      Usuń
    3. Ma byc cieplel, i deszcz ze sniegiem ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieje ze do nas zima juz nie wroci. Wspolczuje bolu rak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz lepszy klimat w innej szerokosci geograficznej ;)

      Usuń
  3. Swieżo i biało biało jeszcze u Was,u nas goły mróz i czarno,jeszcze poniżej 10 st,tak pamiętam jak odbierali mnie z dziećmi ze szpitala,dzieci urodzone w styczniu i za rok w lutym to koło godz.11 było minus 28,pamietam ,dobrze że taksówki słynne'Warszawy" były i mieliśmy znajomego taksówkarza,na ubierana byłam jak niedźwiedź,już moja mama dopilnowała tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też urodziłam się w środku zimy, i przez mrozy, takie z prawdziwego zdarzenia, nie jestem ochrzczona w kościele, bo za zimno było na takie imprezy.

      Usuń
  4. Ale wiosna astronomiczna zaczyna się w dzień równonocy (21 marca), teraz to jakaś tam klimatyczna czy coś takiego.
    Pierwszy dzień wiosny to dzień wagarowicza chociaż od stu lat to mnie nie dotyczy...

    Pozdrawiam. Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ciekawości, co mi się pofajtało, poszłam poczytać w studni wiedzy, czyli matce Wiki; 1 marzec to meteorologiczny początek wiosny na półkuli północnej. Uff🌺

      Usuń
  5. Przeżyłam "zimę stulecia" z chorym dzieckiem. To był dopiero horror!!
    W następnym tygodniu mają być u nas już dodatnie temperatury i chyba oficjalnie zaklepany koniec zimy. Będę trzymała kciuki, żeby się sprawdziło. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dzis po poludniu bylo jedynie minus 2, czyli caly wypas :D

      Usuń