wtorek, 17 kwietnia 2018

Dzisiaj idziemy na kolacje

z kolezankami i kolegami z oddzialu. Wlasciwie chodzimy tylko w okresie bozonarodzeniowym, jak chyba wszyscy pracujacy w jakichs firmach, a teraz Dagmar wymyslila cos w sensie kolacji wielkanocnej. Fajny pomysl :)

W pracy bylo calkiem do rzeczy, nie nudzilam sie co prawda, ale nie musialam stawac na rekach czy robic gwiazdy w rozkroku. Kilka dementnych pacjentów, z czego dwóch agresywnych, kilka do obracania- na obu stronach oddzialu, Korina taka, ze ino do rany przylóz, co mnie bardzo cieszy, bo mozna na serio inaczej, jak widac. To chyba ma caly czas zwiazek z jej wnuczkiem, który lezal na oddziale dwa miesiace temu.

Z dziwnych spotkan trzeciego stopnia w pracy, tym razem byla mloda kobieta, jedna z tych azylantek, z bólem brzucha. Podejrzenie o wyrostek. Jako, ze powiedziala o silnym krwawieniu miesiaczkowym, miala miec konsylium ginekologiczne. Oczywiscie nie odbylo sie juz w piatek wieczorem, chociaz pacjentka twierdzila, ze byla u ginekologa, a raczej ginekolog u niej. Na czteroosobowej sali z latarka, czy jak? Cos mi sie to nie widzialo, do tego gin zostawil by papierek ze swoimi przemysleniami na temat, czyli co jej jest, po drugie, kazdy dochodzacy na konsylium obcy lekarz nie da sie nie zauwazyc w dyzurce, bo pyta o akta pacjentki, gdzie lezy, czy powiedzial by  mi, ze ja bierze na góre (na drugim pietrze jest praktyka ginekologiczna). A tu nic z tych rzeczy. Pacjentka poprosila mnie jedynie o podpaski, to jej dalam, i to bylo wszystko na noc.Na drugi dzien sie okazalo, ze w nocy poronila, nie wiadomo, który tydzien czy miesiac, bo zawinela poronione w lignine i wyrzucila do smieci, czyli do niebieskiego worka, i poszla dalej spac. My, znaczy ja i Korina, na to poronione dorzucalysmy co i raz jakiegos posikanego pampersa, rano worek wystawilam do odbioru i to wszystko. Jak tak sobie na drugi wieczór pomyslalysmy, ze my tak cala noc kolo tego poronionego chodzilysmy, to jakos tak wlosy na karku sie jeza, no niech cie pieron strzeli mloda damo, ale inne kraje, inne zwyczaje widac. Teraz jedynie jeszcze chlopy paracujacy przy sortowaniu smieci na tasmie moga przezyc swój szok, jak z worka wypadnie nie wiadomo jakie duze, bedzie policja, dochodzenie, a oni beda mieli reszte dnia wolnego.

Krwi na weekend jako takiej nie bylo, jedynie PPSB , z którym do tej pory nie mialam praktycznego doswiadczenia, znalam jedynie z doksztalcania zawodowego. My prawie co roku mamy doksztalcanie w temacie transfuzji, jedno i to samo do znudzenia- ale mimo wszystko, krew transfunduje tylko i wylacznie lekarz... -a wiec tym razem na scene wszedl PPSB, to sa faktory krzepliwosci, dokladnie 4 sztuki, produnkt ludzki sproszkowany, czyli tez wiele kodów do udokumentowania  inaklejek do wklejenia. Okazalo sie, ze starszy pan mial krwiaka podtwardówkowego od dwóch dni, bo tyle trwalo, zanim zdecydowal sie isc do szpitala po upadku na glowe. Do tego bral regularnie markumar rozcienczajacy krew, bo w swoim bardzo podeszlym wieku mial tez kompletna arytmie serca z migotaniem przedsionków. Tak wiec mialam okazje zobaczyc 7 buteleczek PPSB w akcji, normalnie te faktory podawane sa na oddziale intensywnej terapii badz podczas operacji, czyli tam, gdzie mnie nie ma. Jako, ze trzeba bylo szybko dzialac, dostal je z buta na oddziale, po czym przetransportowano go do specjalistycznej kliniki w celu operacji.

Na sobote zameldowalam sie na kurs pod tytulem: starzenie sie w pracy zawodowej, niestety odwolano z powodu malej liczby zgloszen, chyba cena odstraszala, 56 plus 10 euro dodatkowo za materialy. Hm.

Za to w lipcu, ide na pierwszy rzut z doksztalcania zawodowego, czyli tez nieplatnego, pod tytulem: trening deeskalacyjny. Zrobili go z mojego powodu, po tym, jak mnie rok temu ta zwawa 90- latka z niebozebna demencja laska przezegnala, ze az na zwolnienie lekarskie z porzadnymi siniakami poszlam.


U nas takze duzo wiosennych kfiatków ;) @Pantera, ale dzisiaj rano ten widok wpadl mi w oko, stary cmentarz, juz wlasciwie park, w poblizu osrodka dziennej pielegnacji, gdzie chodzi moja mama, a ja dzisiaj poszlam uregulowac dokumentacje i rózne papiery na temat. 

14 komentarzy:

  1. To Ty masz bardzo niebezpieczna prace! A gdyby tak zamiast tej 90-tki zaatakowal Cie calkiem silny jeszcze 70-latek? Albo inny uchodzca z trauma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba to samo, co kasjerka w sklepie ;) a na serio, do tej pory atakowali jedynie pacjenci w podeszlym wieku z demencja.

      Usuń
  2. No no, za taką emigrantką to strażnika czujnego trzeba by posyłać. Śmieciarze przeżyją czarny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. coraz bardziej Cię podziwiam, masz niewyobrażalnie stresującą pracę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to fakt, i na lepiej sie nie zanosi. Dziekuje!

      Usuń
  4. Z tą emigrantką to nie ciekawie,jak to wyjdzie.Jest stress.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może poradziła sobie, jak umiała? Może nie wiedziała, jak się zachować? Może się bała? Tych może jest całkiem sporo...
    Oglądałam rumuński film "4 miesiące,3 tygodnie i 2 dni"- wstrząsający. W gruncie rzeczy poza mniejszym czy większym płodem w śmietniku nijak się ma do opisanej przez Ciebie sytuacji a przecież skojarzenie było...Zostało poczucie czegoś przytłaczającego...:((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo przytlaczajace. W niewiedze raczej nie wierze, ma juz dzieci, wie, co miesiaczka, a co nie, szczególnie, jak sie tej od jakiegos czasu nie ma...

      Usuń
  6. Dzięki Tobie poznaję trud pracy personelu medycznego. To, co piszesz, jest dla mnie bardzo ciekawe i pouczające. Dzięki. Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  7. powinnam pracowac w ogrodzie ale u nas nietypowe zimno :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas przedwczesne lato, ale chyba chyli sie ku koncowi.

      Usuń