środa, 11 kwietnia 2018

Kwiatki, takze w prasie

Ten czas, kiedy najbardziej lubie mój szpital ;)



Przeglad prasy. To pasuje do wiosennych porzadków w szafach...



Przegladajac dalej polska prase (Info & Tips) znalazlam taki artykul:


Pielegniarki NIE przetaczaja krwi! Dlatego nie rozumiem wyroku. Za przetaczanie krwi i ewenrualne komplikacje odpowiada tylko i wylacznie lakarz. Pielegniarka co najwyzej nadzoruje przetaczanie, aby w razie komplikacji od razu reagowac. Czy w Polsce pielegniarki podaja krew, w sensie podlaczenia do wenflonu?? W Niemczech jest to tylko i wylacznie funkcja lekarza, tak samo jak zastrzyki dozylne. Przyklad z poprzedniego dyzuru: starsza pani, z anemia (hemoglobina 5 cos tam), zamówiono dla niej 4 koncentraty erytrocytów, z których dwa mialy byc podane jeszcze w nocy, a dwa dzisiaj rano. W tym celu pani pobrano dwie próbówki krwi- jedna w celu okreslenia grupy krwi, druga na krzyzowanie. To odbywa sie w banku krwi. Tam przyznano pacjentce te 4 worki, skrzyzowano, wszystko bylo ok, krew podpisano i od tego momentu nikt inny nie moze otrzymac tej krwi. Wyslano ja taksówka do naszego szpitala, gdzie zostaje przekazana na oddzial intensywnej terapii, skad dostalam telefon, ze krew jest i moge odebrac dwie. Abym dostala te 2 worki krwi, które leza w chlodziarce, musze udokumetowac istnienie tej pacjentki, to proste, naklejka z jej danymi personalnymi. Bardzo wazne jest dokladne porównanie- zasada 4 oczu- bo np Erna Meyer to dosyc czeste nazwisko. Z ta krwia i do kazdej konserwy dokumentem identyfikacyjnym ide na oddzial i informuje lekarza, ze krew jest i on przychodzi. Lekarz przychodzi i teraz dziala to tak: nakluwa sobie sam ten worek z krwia, bierze go do pokoju pacjentki, tam jej pobiera jeszcze kilka kropel krwi na tzw. Bedside- Test, czyli test przy lózku, prosta sprawa, takie jeszcz eraz stwierdzenie grupy krwi na odczynnikach, czy sie nie "gryzie". Jesli to sie zgadza w sensie, ze pokazuje prawidlowe reakcje- np reaguje na anty- B przy grupie Krwi B, to lekarz podlacza krew pacjentce. Moja funkcja ogranicza sie na obserwacje i co pólgodzinna kontrole funkcji witalnych- cisnienie krwi, tetno, oddech, temperatura, wyglad skóry, ewentualnie moczu, i to trwa do dwóch godzin po odlaczeniu krwi. Gdy pierwszy worek krwi sie skonczyl, ja go odlaczam, i informuje lekarza, ze moze podlaczyc drugi. Ta sama kontrola, po zakonczeniu transfuzji zabezpieczam puste worki, opisuje je data podania krwi i umieszczam w specjalnej lodówce, gdzie sa przechowywane prez nastepne 72 godziny na wszelki wypadek, gdyby doszlo do póznej reakcji badz innych komplikacji u pacjenta, gdzie mozna by podejrzewac, ze moze miec to zwiazek z transfuzja.
Definitywnie nie bylo nigdy tak, ze to ja jako pielegniarka transfudowalam krew. Moja rola ograniczala sie jedynie do transportu tej krwi i obserwacji pacjenta, przy czym musze oczywiscie adekwanie reagowac, gdyby cos nie gralo, poczynajac od danych personalnych pacjenta na koncentratach, gdy zauwaze cos nie tak na tek krwi, np uszkodzenie, moim obowiazkiem jest tez dopatrzenie, zeby krew niepodana nie lezala za dlugo poza chlodziarka, i oczywiscie caly proces nadzoru przy transfuzji i alarmowanie, gdy cos zaczyna sie dziac. Gdy to wszystko spelnie, nie ma powodu do ciagania mnie przed prokurature, chyba, ze w formie swiadka, ze juz nie wspomne o zakazie wykonywania zawodu.

7 komentarzy:

  1. Cudowne sa,to magnolie,tworzą taką ciepłą aurę,

    OdpowiedzUsuń
  2. W Polsce to pielegniarki robia zastrzyki dozylne. O ile dobrze pamietam, kiedy dostawalam krew po porodzie, podawala mi ja pielegniarka, przeciez jasnie pan likorz jest do celow wyzszych i nie bedzie sobie rak brudzil.
    Nie wiem, jak jest teraz, bo ja dostawalam krew w 1982 roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie w 2000 też krew pielęgniarka na stojaku wieszała i do wenflona puszczała, bez żadnego testu przy łóżku pacjenta. Ale to była moja własna najwłaśniejsza krew pobrana tydzień przed planowanym zabiegiem, zakonserwowana w szpitalu i tylko moja dla mnie samej.

    OdpowiedzUsuń
  4. 10 tysięcy nawiązki dla wdowy? tylko tyle warte jest życie człowieka?
    magnolie fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba jakieś drzewo owocowe, magnolie trochę inaczej kwitną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite! Pielęgniarki podają krew? Zastanówmy się, czym jest krew- tkanką płynną, transplantowaną od jednego do drugiego człowieka. Wygląda to dosyć niewinnie, gdy sobie tak kropla po kropli spada i wlewa się do żyły, ale to jest transplantacja w pełnym tego słowa znaczeniu. I dlatego robi to lekarz, nie pielęgniarka. Ja też umiałabym rozkręcić kółeczko systemu infuzyjnego, a Betside- Test to też żadna filozofia, nie jestem ani ja, ani moje koleżanki "głupsze" od polskich pielęgniarek, ale transfuzja- transplantacja obcych tkanek to zadanie lekarza. Ja przygotowuję i podłączam kroplówki, ale nie robię zastrzyków dożylnych, bo to też zadanie lekarza, jako ingerowanie w układ krwionośny lekami, które mają potężne dzialanie- dlatego podawane są skoncentrowane i właśnie dożylnie a niw wolniej w formie kroplówki... Dlatego tak to jest w Niemczech, zwykla asekuracja. Nie każdy asystent ratunkowy ma uprawnienia do założenia wenflonu, dlatego robi to tylko wyszkolony personel ratunkowy. Bo wenflon to też ingerowanie w ciało człowieka, przerwanie jego skóry, wejście głębiej do układu krążenia. Dlatego i ja też nie wkłuwam wenflonów.
    Dziwię się, ze polskie pielęgniarki robią takie różne rzeczy, od których są chyba też raczej nie ubezpieczone, jak lekarz? W Niemczech lekarz ma ubezpieczenie od ryzyka w zawodzie, więc może sobie przetaczać, i wstrzykiwać. Ja nie mam, bo i nie ma takiego ubezpieczenia pokrywającego szkody wyrządzone przez pielęgniarkę, gdy ta bawiła się w lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wiesz, byłam wiele razy w wielu szpitalach, ale ani razu lekarz nie podał mi krwi, ani nie zrobił zastrzyku dożylnego.
    Na pewno nauczyli ich tego na studiach, ale w praktyce tego nie robią i po prostu nie potrafią tego dobrze zrobić.
    Poza tym naszym lekarzom się wydaje, ze są stworzenia do "wyższych celów" a nie do pochylania się nad pacjentem.
    Skończę już ten temat, bo bardzo mnie on bulwersuje i na temat lekarzy cisną mi się na usta wyrazy nie parlamentarne.
    Tak po prawdzie to wg mnie 10% lekarzy może tak siebie nazywać, reszta to ....

    OdpowiedzUsuń