wtorek, 15 maja 2018

Jak mnie tutaj nie bylo

to bylam w pracy. Dwie noce po kilka godzin u akoholików. Nie, zbrzydl mi ten oddzial, nie chcialabym tam pracowac, pomimo zero wysilku fizycznego, co by odczuly moje dyski, barki i chyba kazda pojedyncza kosc i stawy dookola nich... nie. To takie nie pacjenci i nie robota. Bylam w czasach, gdy jeszcze nie spali badz juz nie spali, bo po kiego grzyba wstaja o 5 to nie wiem, ale znaczna ich czesc byla juz na nogach, zaczynali kawe gotowac, mleka im zabraklo, jeden byl cukrzyk, chcial sie piksnac, cukier mial jak na czczo calkiem wysoki, w takim mlodym wieku. Zas wieczorem jedna z nich chciala tabletke na spanie. Ja tam nie wiem, co oni moga, co im wolno, wiec najpierw konsultacja u lekarza. Truxal dostaja, jak cukierki. Hm. Ta kobieta byla w moim wieku, kiedys bardzo przystojna, teraz wrak, szczupla, spuchniete nogi jak kolki, i taaaka wystajaca watroba. Do tego caly czas sie drapala, do krwi, na karku miala takie niemile miejsce, sprzyjajace kontaktom to nie jest. Drugiego wieczoru przytargali nowego alkoholika, który lezal 2 dni w mieszkaniu, tak tez wygladal i "pachnial"; mialam go dozorowac, aby nie dostal rzucawki, tam taki caly test na temat maja, punkty sie zbiera, i wedlug nich dalsze kroki podejmuje. Przy okazji sie nauczylam obslugiwac ichni alkomat ;) ale tak do kupy wziawszy, to wole mój oddzial, moich starzyków, inaczej wygladaja, inaczej woniaja, inaczej gadaja, i najwyzej maja demencje, a nie popsute w glowie na amen. Co tez przekazalam szefowi, zeby sie chlopina nie zamartwial, ze moze tak mi sie tam podoba, ze zostane tam na zawsze. Nieee.

Urobku od jesieni niewiele doszlo, cos sie lenia. Ta pólka zawisla w pokoju rekreacyjnym dla personelu. Durnostojek nie lubie, ale ten sprzet nawet mi sie podoba.


Artysta jakis poczatkujacy ;)


Rozklapiane jablko, czyli ze skrytka.


Maska z dredami.


Nowy zyrandol.


Kolo od roweru jeszcze jest i swieci.


Na rodzimym oddziale nadal regula 40 pacjentów maksymalnie, z czego polowa tylko moja, a innych 20 kolezanki, tak wiec nie przerobilysmy sie. Do intensywnego pielegnowania mialysmy jedynie 5 na calym pietrze, czyli luzik. Dzien Ojca czyli Wniebowstapienie tez spokojnie przeszedl, jedynie jeden mlodzian wyladowal na OIOMie.

Kolezanka Andrea w lipcu bedzie po kolei operowac oczy jedno po drugim, ma katarakte, i posiedzi ze 2 miesiace na chorobowym. Co najmniej. Operacje co tydzien. Z tego powodu juz mam poprzerzucane dyzury w niewlasciwy tydzien, bo przed chorobowym ona bedzie pracowac moje dyzury, a ja jej, zeby to chorobowe jak najmniej odczuc. To mi akurat nie przeszkadza, popracuje w innej szychcie, innych plotek poslucham... ;) za to droczy mnie kolejne doksztalcanie zawodowe, co tydzien jedno, jakis taki blok wymyslili, a temat oczywiscie papierki, co i jak dokumentowac, aby jak najwiecej szpital pieniedzy wydarl z kasy chorych. I to w srodku lata, i w moje wolne dni!



Mirka wypatruje domu z balkonu Sigrid, gdzie przedtem bylismy na kolacji i powiedziec do widzenia, bo jutro o tej porze bede juz gdzies miedzy Getynga a  Kassel, w drodze nad Balaton. Jak zwykle Siofok, bo jest to idealne miejsce na rózne wypady, blisko stacja kolejowa, osiagalna piechota w ciagu 10 minut, bezposrednia autostrada do Budapesztu, hotel prowadzony przez chlopaków i wszystko w nim gra, parkowanie przydrogie, ale co zrobic, pogoda zawsze w porzadku, lody ekszta nagy gombok smakuja.

Przedtem odstawilam 2 prania, prasowanie, pakowanie, torba ze strychu, sprzatanie, wlosy pofarbowane, paznokcie u rak jeszcze nie obciete ;)

Ale... dondolino i kilka niepraktycznych w uzytku misek Mirki juz w smieciach. I pare starych portfeli. I innych pierdól, lacznie z butami. Czyli jestem na jakiejs tam drodze do tego Döstädning ;)

11 komentarzy:

  1. A kto zaopiekuje sie Mirka podczas Waszej nieobecnosci? Czy tez jedzie z Wami na ten urlop?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaopiekuje sie dziadek ;) nie, to nie jest wyjazd dla kis kutya, za duzo jazdy, zmian, ruchu, za goraco, za duzo ramba zamba.

      Usuń
  2. Dobrego wypoczynku życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziekuje :)
      Akurat widzialam, Victor w Polsce ;)

      Usuń
  4. Czytam uważnie twojego bloga - piszesz ciekawie, pokazujesz fajne rzeczy, ale także dlatego, że obie pracujemy w szpitalu i ja też jestem dzieckiem gorszego Boga... Moja protetyczka słuchu już mówi o implancie, więc twoje doświadczenia bardzo mnie interesują. I właśnie dowiedziałam się kolejnej rzeczy - można farbować włosy... Dziękuję ci za każdy wpis, zawsze mnie "prostują". Pozdrawiam i życzę miłych wakacji ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za wizyte :) hm, dziecko gorszego Boga?
      Byc moze dlatego, ze nie uwazam sie za ulomna, niepelnosprawna, chociaz nia jestem, biore ten fakt tak, jakim jest, i przeciwdzialam mu.
      Oczywiscie mozna farbowac wlosy, ze wszystkimi zwyklymi przeciwskazaniami, jak i u slyszacych ;)
      Co do implantowania, to chetnie ci doradze, nie zwlekaj z tym za dlugo, bo przede wszystkim, nie slyszac wiele cie omija, a i nauka sluchu potem dluzej trwa.
      Powodzenia!

      Usuń
    2. To tytuł filmu o głuchoniemych.

      Usuń
  5. wypoczywaj, baw się dobrze, bardzo lubię Siofok i ten cieplutkawy błotnisty Balaton :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknych wrażeń wycieczkowych życzę! :-))))

    OdpowiedzUsuń