czwartek, 8 listopada 2018

2018-28

Zaczelam dziergac te narzutke- bo inna nazwa nie przychodzi mi na mysl- 10 pazdziernika. W ten dzien zaczelo sie znowu gromadne dzierganie w sklepie budowlanym, na które przynioslam tylko druty, a material zakupilam na miejscu, a przedtem oczywiscie wybralam sobie moel do dziergania. I jest to pierwsze dziergadlo, zrobione jak w ksiazce pisze, na serio. Nic nie przemodelowalam ;) dlaczego taka a siaka listwa jest w takim a nie innym miejscu czy wogóle jest, nie dociekalam, po prostu robilam, jak bylo napisane. Jedynie na ostatnim etapie ten ktos z rozpiski zrobil blad z oczkami, i listwa z dwóch oczek prawych i dwóch lewych, zaczeta kilkoma oczkami francuskimi i lewym przed dwoma prawymi... itd., nie wyszla by za nic w swiecie, prosta matematyka, gdy mam nieparzysta liczbe oczek, nie dam rady je sparowac, tak wiec to pojedyncze oczko prawe miedzy dwoma lewymi dwa razy u góry narzutki. Znaczy srodek, ze tak powiem.






Narzutka nie ma rekawów w sensie tradysyjnych, ma takie trójkaty jak lapki na gorace garnki, które na koniec nalezalo obrzucic tym niby sciagaczem. 

Tutaj sens i logika, czyli jak dziergalam- w jednym kawalku: 


Dzierganie od dolu do góry. Na dole jakos 111 oczek, na koncu 298.


Narzutka wychodzi poprzez zszycie w zaznaczonych miejscach, a te lapki na garnki robia za rekawy, tak ze skosa.


A to jest wzór, ten azurek. Cale lata nie robilam azuru, bylo wiec to dla mnie na poczatku troche przerazajace, ze sie pomyle itd., ale idzie robic z glowy, naprawde idzie ;) 

Wyrobilam 9 motków á 5 dkg tej bawelny z dodatkiem sztucznego (dokladnie 48% bawelny, 32% wiskozy i 20% akrylu). Na finiszu miala 198 oczek, i wiedzac to juz wczesniej, uzylam dlugiej zylki Knit Pro, bo mam jedna o dlugosci 1,20 metra. Niestety badz stety, badz wszystko jedno- nie sprawdzila sie ta dlugosc w sensie, ze pod koniec robótka byla dosc ciezka i slizgala mi sie w dól, tak wiec przelozylam z powrotem na zylke 80- cio centymetrowa i nie musialam naciagac oczek z dolu.
Na tej najdluzszej lince robilam kiedys w wzdluz bardzo dlugi, bo prawie 2- metrowy szalik (który zwinal mi syn) i na taka robótke, ta zylka byla idealna. Bo robilam z resztek welny skarpetkowej, czyli lekki towar.
Teraz mam na drucie szalochuste, w ramach wyrabiania zapasów welny otrzymanej kiedys i gdzies tam w domu kultury. Nic jest stosunkowo cienka, i ladnie te farfocelki na brzegu chusty sie prezentuja. Oczywiscie pokaze juz gotowa :D 

6 komentarzy:

  1. w kwestii dziergania jestem kompletnie niekumata, ale gromadne dzierganie w sklepie budowlanym bardzo mnie zaciekawiło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki dodatkowy wełniany oddział obok artykułów ajandkowych, jak powiedział na to Węgier, czyli na prezenty, ma to dźwignąć handel i zwiększyć obroty. Niestety tylko na krótko jeszcze 😐

      Usuń
  2. Prawdziwa artystka jesteś! A tempo- nie do ogarnięcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje! Tempo odwrotnie proporcjonalne do codzienności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak leży na Tobie ta narzutka? Zadowolona jesteś? Kusi mnie, poproszę o te opinię.

    OdpowiedzUsuń