niedziela, 18 listopada 2018

Jak bylo na odwiedzinach

Pojechalismy wszyscy 3 plus 1 (Mirka). Droga byla swietna, 309 kilometrów pokonane faktycznie w 3 godziny i kilkanascie minut, co biorac pod uwage, ze do samej autostrady mam 38 kilometrów i 3/4 godziny jazdy przez wioski, jest naprawde super wynikiem. W piatek rano ruch na autostradach 7 i 5 byl w sumie maly, oczywiscie w piatek chmara ciezarówek, które maja wolne znaczy zabronione jazdy od soboty 7 rano do niedzieli 22, pomijajac oczywiscie transporty artykulów spozywczych itp. Tak wiec w sobote przed poludniem tez spodziewalam sie swobodnej jazdy. Korek byl po drugiej stronie autostrady, miedzy Kassel, a Getynga, na szczescie ;) w radiu mówili o wypadku, którego nie widzialam, byc moze, ze jeszcze bylo ciemno, jak wyjechalismy, to przegapiłam.

Dojechalismy do Langen na pózne sniadanie, po którym skoczylam jeszcze na zakupy róznych artykulów, gdyz ciotka nadal siedzi w domu i sie oszczedza, co wedlug mnie nie jest prawidlowe- byla juz ponad 2 tygodnie w domu, 3 tygodnie po operacji, notabene nawet brzuch jej nie rozcinyli, tylko endoskopem operowali, ale niech tam. Trixi dala na przechowanie wnuczce, nie wiem po co, maly, kilogramowy terierek bylby idealny do malych spacerków. A w poniedzialek, znaczy jutro, jedzie na rehabilitacje do Badenii, a tam trzeba bedzie "latac".  To sie zdziwi ;) Potem zrobilam obiad, kurze nogi i ziemniaki z piekarnika, plus warzywa z woka. Kawa, ciasteczka, owoce, takie tam.





Ciotka i kuzynka mieszkaja w Alpha- Hochhaus, co szczególnie frapuje moja Mirke, ze do sikania trzeba jechac nascie pieter winda, tam i z powrotem...




226 dzwonków, tyle samo skrzynek pocztowych, a winda na 27 pietro jedzie ponoc 41 sekund. My jezdzilismy mniej wiecej polowe tych pieter i czasu ;) Dom, jak wiele takich wiezowców, ma okresami zla opinie, ze anonimowy, rozbój, gwalt i morderstwo, co jest kompletna bzdura- to jest jedno z naprawde bezpiecznych miejsc, mozna sie tam "platac" i nic nikomu jeszcze nie zrobili. Oczywiscie caly obiekt jest monitorowany, pracownicy domu mieszkaja w nim, jest tez tam bardzo czysto. Oczywiście jest tam tez duzy parking, i nie ma problemu ze znalezieniem (bezplatnego) miejsca na auto. Niektórzy mieszkancy parkuja w garazu podziemnym.


Z prawej strony powstaje teraz kolejny kompleks, zapomnialam dokladnie, co bylo wypisane na tablicy, ale bodajze 100 mieszkan w róznych wielkosciach, plus jakies tam sklepy na dole, czyli mieszkancy nizszych pieter beda mieli nieco ograniczony widok z balkonów. 


Tutaj widok na skyline Frankfurtu, a nizej na lotnisko wieczorowa pora.


Powracajac do ludzi ;) ciotka pakuje sie na rehabilitacje, a kuzynka wyladowala w szpitalu we Frankfurcie z zapaleniem pluc i tachyarytmia. W piatek miala w koncu kardiowersje, serce jej pracuje znowu w prawidlowym rytmie, na piersiach ma dwa oparzenia od elektrod, ale to sie zagoi. Problemy robia pluca, ma antybiotyki dozylne, inhalacje, ale co i raz potrzebuje tlenu. No cóz, pluca to bardo wazne organy... nie wolno sobie bimbac, a jak sie jest przeziebionym, to nie leci sie do pracy, ale lezy pod pierzyna... 

Podala mi na WhatsApp adres szpitala, niecale 20 kilometrów od Langen, mysle sobie, to bedzie gdzies zaraz na poczatku Frankfurtu, na poludniu miasta, taki tez mialam zjazd z autostrady 661, Sachsenhausen i takie tam, a tu sie okazalo, ze trzeba przejechac i most na menie, i w poprzek Zeil- u, i z drugiej strony tej skyline... i co mi sie nigdy nie marzylo, szczególnie jadac autem kombi, w piatek po poludniu wladowac sie w sam srodek miasta Frankfurt nad Menem... jestem stoikiem, i tak przyjmuje wiele do wiadomosci. Dojechalismy*, szpital ma podziemny garaz w cenie 2 euro za godzine. Innej mozliwosci parkowania w czesciowo trzypasmowych jednokierunkowych i zabudowanych uliczkach tam nie ma, przynajmniej nie w taki dzien i o takiej porze dnia. 


*Do szpitala pojechalam tylko z tata, mame i ciotke zostawilysmy w domu, mama nie nadaje sie na takie podróze co i raz, i tak juz byla calkiem zdezorientowana jazda do Langen, nie wiedziala, gdzie jest i po co, ale ciotke zna od poczatku, i ja lubi, do tego Mirka, i jakos daly sobie rade, chociaz mama dala rade wymknac sie na korytarz, zanim ciotka zakluczyla drzwi. 

Moja mama. W miedzyczasie opieka w domu staje sie czasami niemozliwa, demencja postepuje jej z dnia na dzien. Na poczatku tygodnia wyslalam podanie o te czasowa pielegnacje w osrodku, i jak nas nie bylo, przyszla odpowiedz, ze jej przyznali, 4 do 8 tygodni, i na ten moment sprawa stoi tak, ze chce jej jeszcze podleczyć to oko, i w ciagu tygodnia- 10 dni chce ja umiescic w osrodku. O ile tato jeszcze 2 miesiace temu byl przeciwny temu rozwiazaniu, teraz sam doszedl do wniosku, ze nie daje rady. Jest po 80- tce, i przywiazany do domu, fizycznie wykonczony, bo mama przeciez nie zna nawet juz kolejnosci mycia sie czy jak sie ubierac, nawet chleb jej trzeba posmarowac i podac, przypominajac, ze ma jesc. Nie jest to "pozbycie sie" problemu, to jest naprawde bardzo obciazajaca sytuacja. Teraz mialam 3 tygodnie urlopu, na którym tato nieco odetchnal, ale od wtorku zaczyna sie mój kierat, w poniedzialek mam jeszcze krótkie doksztalcanie zawodowe, i on znowu bedzie musial byc z nia sam. Nawet na ogród nie ma szans wyjsc i pobyc, co przeciez uwielbia. Mama ostatnio otwarla mi przygotowana do wyslania poczte, na drugi raz bede wiedziec, zeby nie zostawiac tam, gdzie zwykle, takie i inne numery sa na porzadku dziennym niestety, ostatnio. Bywa tez zlosliwa i agresywna w swojej demencji. Nigdy nie przypuszczalam, ze bede zmuszona oddac któres z rodziców pod opieke do osrodka, ale sytuacja jest patowa. Osrodek jest w naszej miejscowosci, czyli zawsze i codziennie (jak wiele ludzi tez to robi) mozna do niej podskoczyc, mozna ja tez stamtad wybierac na popoludnie, czy na spacer, i tak w ogóle. Ale czlowiek nie ma tej odpowiedzialnosci 24 na dobe, i ze spac nawet sie mocno boi. Zreszta, kto potepia ten pomysl z osrodkiem, niech najpierw sam to przezyje, a potem dyskutuje na temat, moje zdanie i koniec. Mamy taka mozliwosc, panstwo socjalne umozliwia nam to wlasnie taka oferta, wiec po prostu z tego dobrodziejstwa korzystamy. 


To jeszcze u ciotki, zdjecia z balkonu do kuchni. Mama i ciotka przy sniadaniu wczoraj rano. 


9 komentarzy:

  1. Nie mozna czuc sie winnym, ze chce sie dobrze. Wielokrotnie nie jestezmy w stanie zapewnic takiej opieki przez 24/h i okazuje sie ze starszy czlowiek w takim osrodku jest w lepszej kondycji. A zameczenie taty to kiepski pomysl. Mama jak mowisz bedzie blisko, wiec dla wszystkich lepiej. Powodzena!!! Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ nikomu nie musisz się ze swojej decyzji tłumaczyć. Jesteś osobą świadomą sytuacji i wiesz co trzeba robić. Mama może nawet nie odczuje za bardzo tej zmiany, a Wy odzyjecie. Zdrowym tez potrzebna jest chwila oddechu i wypoczynek. Chocby po to, zeby potem znow miec sily psychiczne i fizyczne na opieke nad chorą.

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ nie ma mowy o potępianiu! myślę, że jak trochę odpoczniecie, to będziecie mieli więcej energii do zajmowania się Mamą po jej powrocie do domu. w dodatku, jeśli można ją tam odwiedzać, czy zabierać na spacery, to nie jest to rozstanie w pełnym tego słowa znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam sie z poprzedniczkami w temacie opieki nad Twoja mama, pracowalam jako opiekunka wiec rozumiem Cie doskonale.
    Co do zycia w wiezowcu, zdecydowanie jestem po stronie Mirki, ma racje dziewczyna, kto to slyszal jechac na siusiu winda :))

    OdpowiedzUsuń
  5. To zrobiłaś wycieczkę rodzicom i Mirce.Rozumiem Cię,jak mój ma napady przez trzy dni to i mnie się wszystkiego odechciewa a zdarza się coraz częściej.Dobrze że macie takie fajne miejsca,ślubny nawet do szpitala-sanatorium nie chce jechać bo do sanatorium się nie kwalifikuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja cie w stu procentach rozumiem i popieram. Opieka nad rodzicami w domu wykonczyla mnie fizycznie i psychicznie, nie wiem czy i kiedy wroce do normy... Mirka na fajnie z wami, nawet na wycieczki jezdzi :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziekuje Wam wszystkim za dobre i kojace slowa, wiecej w nastepnym poscie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przecież każdy o zdrowych zmysłach zrozumie sytuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, mam nadzieje, ze zdrowe zmysly u bliznich maja sie dobrze, u niektórych...

      Usuń